top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"ZEMSTA NIE ZAWSZE JEST SŁODKA" - rozdział 11

ROZDZIAŁ 11

 

 

Weszła energicznie do sali konferencyjnej i przysiadła na krześle. Koniecznie musiała się uspokoić. Już tyle razy obiecywała sobie, że nie da ponieść się emocjom, a za każdym razem nic z tego nie wychodziło, bo wciąż dochodziła do głosu jej włoska natura.

 


Chyba źle rozegrała tę potyczkę z Markiem. Może byłoby lepiej, gdyby wykazała odrobinę empatii wobec Uli i współczucie wobec swojego byłego narzeczonego. Nie potrafiła się powstrzymać od złośliwości. Nie sądziła, że Marek tak będzie bronił tej Cieplak. Nie spodziewała się po nim takich słów, że „z bliznami, czy bez” dla niego będzie jednakowo piękna. Nie wiedzieć czemu założyła, że z jego strony to tylko taka gra pozorów po to, by ludzie uznali, że jest szlachetnym i prawym człowiekiem, bo pochylił się nad nieszczęściem narzeczonej, mimo że ta doprawiła mu rogi. Nie potrafiła zrozumieć jego postępowania. Wysyłając zdjęcia do brukowców sama opisała całą historię o zdradzie i niewiele w niej zmieniono. A co, jeśli okaże się, że Marek się zmienił, że nie jest już taki jak kiedyś? Wówczas jej wszystkie plany wezmą w łeb. W głowie jej się nie mieściło, że można nadal kochać tak oszpeconą kobietę, taką brzydotę. Doszła do wniosku, że tak naprawdę to nie zna swojego byłego.

 

Marek skończył rozmawiać z prawnikiem i zerknął na zegarek. Do spotkania z nim pozostała mu jeszcze godzina. Zebrał stosik podpisanych dokumentów i wyszedł z gabinetu.

 - Wychodzisz już? – zapytała Viola oderwawszy wzrok od monitora.

 - Wychodzę. Idę załatwić te pozwy. Tu masz podpisaną przeze mnie korespondencję. Spróbuj to dzisiaj wypchnąć. Jeśli znowu się uzbiera, to zadzwoń, a przyjadę. Przypomnij Sebie o tych kamerkach. On ma jakiegoś kumpla, który się tym zajmuje.

 - Wiem. Znam go. Na pewno przypomnę. A ty pozdrów Ulę i powiedz jej, że jak tylko poczuje się lepiej, to wpadniemy ją odwiedzić.

 - Wierz mi Viola, że bardzo chciałbym, żeby te rany się zagoiły. Ona jeszcze ich nie widziała i boję się momentu, kiedy zażyczy sobie lustro.

 


 - Może nie będzie tak źle. Trzeba być dobrej myśli. Leć już, bo się spóźnisz – pośpieszyła go.

 

 

Było już dobrze po dziewiętnastej, gdy Sebastian po raz drugi tego dnia zaparkował pod firmą. Wysiadł z samochodu i rozejrzał się. W tym samym momencie usłyszał swoje imię i odwrócił się z wyciągniętą do przywitania dłonią.

 - Cześć, Wojtek. Dziękuję ci, że zgodziłeś się założyć te kamerki. To dla nas bardzo ważne. Należność wyślemy ci na konto. Wejdźmy bocznym wejściem. Nie chcę się za bardzo afiszować.

Po około dwóch godzinach obaj wyszli z firmy bardzo zadowoleni. Wojtek zamontował jeszcze dwie ponadplanowe kamery, a widok z wszystkich przerzucił na komputer Sebastiana.

 

 

Minęły dwa tygodnie odkąd Ula trafiła do szpitala. Marek przyjeżdżał każdego dnia bez przerwy ją wspierając i pocieszając. Martwił się też, że ta płynna dieta nie służy jej zdrowiu. Była bardzo blada i miała podkrążone oczy, choć te ostatnie bez wątpienia od płaczu. Czuła się zbrukana ilekroć pomyślała o tym zbiorowym gwałcie i choć nic nie pamiętała, to jednak świadomość, że spotkało ją coś tak ohydnego była nie do zniesienia. Nie mówiła jeszcze, ale wciąż pisała rozgoryczona, że Marek powinien znaleźć sobie inną narzeczoną, bo ją okaleczono i fizycznie, i psychicznie, a on nie powinien wiązać się z kimś takim. To bolało. Ilekroć czytał te kartki miał łzy w oczach. Wciąż tłumaczył i przekonywał ją łagodnym głosem, że jest najważniejsza w jego życiu i kocha ją za jej wnętrze nie zewnętrze.

 - Jeśli nadal będziesz się przy tym upierać i nie będziesz chciała wyjść za mnie, już do końca życia pozostanę starym kawalerem, bo nie byłbym w stanie tak mocno pokochać jak ciebie, innej kobiety. Przecież jesteś całym moim światem. Rozczulał ją tymi zapewnieniami do łez. Przytulał ją wtedy delikatnie bojąc się, że jeśli zrobiłby to mocniej, mógłby jej wyrządzić krzywdę. Była taka krucha i tak bardzo zeszczuplała…

Nadszedł dzień, że ściągnięto jej te grube opatrunki. Lekarz dokładnie przyjrzał się bliznom.

 - One jeszcze są świeże, ale z każdym dniem będą blednąć. Nie znikną całkiem, ale będą wyglądać zdecydowanie lepiej, no i nie będą aż tak bardzo widoczne – podał jej lustro. – Proszę zobaczyć.

Ula nie zareagowała najlepiej. Widząc swoje oszpecenie rozpłakała się głośno.

 - Pani Urszulo, proszę nie płakać. To wszystko z czasem się zagoi, a to co zostanie widoczne dla oczu zawsze można zamaskować makijażem. Za kolejne dwa tygodnie trafi pani do masażysty. Masaże bardzo są pomocne w niwelowaniu blizn. Trzeba być dobrej myśli. Poza tym jeśli nie czuje pani już dyskomfortu w buzi będzie pani mogła zacząć jeść treściwsze pokarmy i już może zacząć pani mówić, ale ostrożnie. Proszę spróbować.

 - Myśli pan, że kiedyś będę wyglądać normalnie? – powiedziała drżącym głosem.

 - Jestem tego pewien. Za wiele nie straciła pani ze swojej urody. Nadal jest pani bardzo piękna. Daliśmy najcieńsze szwy jakimi dysponowaliśmy i wykonaliśmy naprawdę koronkową robotę. Z czasem pani to doceni.

 - Już doceniam i naprawdę jestem panu bardzo wdzięczna. Myślę, że gdyby nie pan, mogłoby się to skończyć znacznie gorzej.

 - I od teraz tak właśnie proszę o tym myśleć.

Kiedy tego dnia Marek przyjechał ją odwiedzić była już w nieco lepszym nastroju i nawet uśmiechnęła się ostrożnie widząc go w drzwiach.

 - Ściągnęli mi dzisiaj opatrunki i założyli tylko te cieniutkie plastry. Mogę już mówić i mogę już jeść coś treściwszego, ale takiego, żebym nie musiała mocno gryźć.

Marek usiadł obok i przyjrzał się jej twarzy.

 - Wiesz kochanie, że te blizny są naprawdę cienkie sądząc po tych plastrach i nie sięgają aż tak daleko jak początkowo myślano. Chirurg wykonał świetną robotę.

 - Wiem i właśnie dzisiaj mu za to podziękowałam. A tobie dziękuję za to, że wciąż mnie kochasz i wciąż wspierasz. Mam naprawdę ogromne szczęście, bo trafił mi się najlepszy na świecie człowiek. Bardzo cię kocham. Bardzo.

 

 

Następnego dnia Marek obudził się w zdecydowanie lepszym nastroju. Ula zdrowiała i to był główny powód jego dobrego samopoczucia. Kilka dni wcześniej dostał informację od prawnika, że wszystkie pozwy zostały złożone i teraz trzeba tylko czekać na wezwania z sądu na rozprawy. Adwokat powiedział mu również, że nie jest wykluczone, że połączą te cztery sprawy i wszystkie redakcje dostaną wezwania na ten sam dzień.

 - Tak byłoby najlepiej, bo zaoszczędziłbyś czas na kilkukrotne stawianie się sądzie.

To były naprawdę dobre wieści. Wysiadłszy z windy natknął się na Olszańskiego.

 - Celowo tu na ciebie czekam. Muszę ci coś pokazać. Trochę tego jest, dlatego zamówiłem nam kawę. Jakby co, to Violka jest na posterunku i da nam znać, gdyby ktoś chciał się pilnie z tobą zobaczyć.

W gabinecie Sebastiana obaj rozsiedli się na kanapie przy niskim stoliku, na którym stał laptop. Olszański odpalił go i przesunął w stronę Marka.

 - Tu najpierw obraz z kamerki zamontowanej u Turka. Godzina siedemnasta piętnaście. Spójrz kto wchodzi. Od razu uprzedzę, że Paulina dorobiła sobie klucze do wszystkich najważniejszych pomieszczeń w firmie. Popatrz, jak pewnie się porusza. Nie obawia się, że ktoś ją nakryje, bo nikogo już w firmie nie ma. Nie szuka niczego konkretnego. Wyciąga pierwsze z brzegu segregatory obojętnie czy z umowami, czy z fakturami i wypina całe pliki dokumentów. Robi to w jednym celu, żeby nam zaszkodzić i narobić nam kłopotów, bo wszystko trzeba będzie odtwarzać. A tu kamerka z pomieszczenia socjalnego. Tu nie ma czego wynieść, ale nagrały się dwie rozmowy, które przeprowadziła z Alexem. Zapewnia w nich, że wszystko idzie świetnie i zgodnie z planem. Najważniejsze jest jednak, że wymienia imiona trzech mężczyzn: Luca, Sergio i Luiggi.

 - Luiggi? – powtórzył zdziwiony Marek. – Jeśli się nie mylę, to tak miał na imię syn ich gosposi Domenici. Wychowywali się razem. Kurde blaszka! Nie wierzę, że posunęła się do czegoś takiego. Ewidentnie szkodzi firmie, ale dlaczego mści się na Uli i za co?

 - To nie jest takie skomplikowane, Marek. Jest podła. Nie może przeboleć, że zerwałeś zaręczyny i odwołałeś ślub, a podczas pokazu kolekcji dla mas wybrałeś Ulę niż lot z nią do Mediolanu. To mściwa suka. A teraz spójrz na to. To nagranie z wczoraj z pracowni Pshemko. Widzisz, jak myszkuje przy tej metalowej szafie, w której mistrz trzyma projekty? Zamyka je na klucz, ale i ten udało jej się dorobić. Wyciąga teczkę z jego ostatnimi pomysłami i chowa do tej, którą przyniosła ze sobą. Najlepsze jest to, że Pshemko o niczym jeszcze nie ma pojęcia, ale jestem pewien, że za chwilę to odkryje i wpadnie w histerię. Będzie awantura. Prosto ode mnie idź do niego i wytłumacz mu całą sprawę, żeby miał pojęcie w czym rzecz. No i uczul go, żeby nikomu o tym nie mówił, a zwłaszcza, żeby nie poleciał z awanturą do Pauliny, bo zniweczy cały plan.

 - O to się nie martw. Zgraj to wszystko na płyty. Muszę zawieźć je na policję. Świetnie się spisałeś i specjalne podziękowania dla Wojtka.

 

Pshemko na kradzież projektów zareagował histerycznie, na szczęście Marek zaciągnął go w najdalszy kąt pracowni i wszystko wyjaśnił. Zapewnił go też, że odzyska projekty o ile Paulina ich nie zniszczyła.

W porze lunchu spotkał się z dwoma detektywami, którzy mieli mu do przekazania zdjęcia z inwigilacji Pauliny.

 - Ona nie mieszka tam sama – mówił jeden z nich. – Proszę zobaczyć – podsunął mu zdjęcia zrobione na zewnątrz w ogrodzie ukazujące pannę Febo i trzech mężczyzn o śniadej karnacji siedzących przy ogrodowym stoliku i popijających jakieś trunki. W jednym z nich Marek rozpoznał Luiggiego.

 - To Luiggi Costa – postukał palcem w zdjęcie.

 - Zgadza się. Pozostali to Sergio Farina i Luca Maducci. Zidentyfikowaliśmy ich i ustaliliśmy personalia. Tu dołączamy jeszcze nagrania z ich rozmów, również tych prowadzonych wewnątrz budynku. Mamy taki sprytny sprzęt, który to umożliwia. I to wszystko z naszej strony, panie Dobrzański. W kopercie są jeszcze ustalenia co do przylotu do Polski każdej z tych osób, bo Luiggi Costa przybył tu dwa miesiące wcześniej od pozostałych. Są też numery lotów.

 - Znakomicie się panowie spisali. Jestem ogromnie zobowiązany. Bardzo proszę o fakturę, a pieniądze przeleję natychmiast.

 - Faktura jest w kopercie wraz ze zdjęciami. My się już pożegnamy i życzymy powodzenia.

118 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page