ROZDZIAŁ 3
Rodzice Kuby przyjęli ją bardzo serdecznie. Okazali się niezwykle mili i oboje mieli pogodne usposobienie. Ojciec był wysoki i szczupły, a Kuba bardzo do niego podobny. Mama była małą, okrągłą kuleczką i przy swoim mężu wyglądała nieco groteskowo, bo wzrostu miała niewiele, za to zdecydowanie sporo kilogramów. Nie żałowała też sobie. Na powitanie syna przygotowano w kuchni pensjonatu iście królewską ucztę, że trudno było się oprzeć. Jagoda starała się zachować umiar, ale to nie było proste, gdy padały zachęty z każdej strony.
- Nie krępuj się moja droga i nakładaj sobie – mówiła mama Kuby podając jej tacę z wędlinami. – Polecam sałatkę jarzynową z własnoręcznie robionym majonezem. Jest przepyszna.
Nie krygowała się. Przychylność tej kobiety i jej męża znacznie ją ośmieliła. Wieczorem Kuba pokazał jej kamper.
- Tu będziemy nocować. Łóżko jest szerokie i bardzo wygodne. Będzie nam tu wspaniale.
Kiedy następnego dnia zaproponował wyjście na plażę przestraszyła się i nie bardzo chciała iść.
- Nie chcę, żeby naśmiewali się ze mnie i nie chcę słyszeć tych złośliwych komentarzy. Wszystkim ust nie zamkniesz.
- Kochanie, znam miejsce, gdzie nikt nie zagląda i nikt nie będzie nam przeszkadzał. Zabierzemy kosz piknikowy z kuchni i dwa solidne leżaki.
Miejsce faktycznie było odludne i ukryte za pasem wysokiej trawy. Już bez skrępowania pozbawiła się sukienki zostając tylko w kostiumie. Kuba obrzucił ją zachwyconym spojrzeniem.
- Matko, jak ja kocham te krągłości i kocham patrzeć, jak się poruszasz. Sprawiasz wrażenie jakbyś płynęła, a twoje słodkie ciałko falowało przy każdym ruchu. To takie fascynujące i takie piękne. Kocham cię i uwielbiam.
Jagoda uśmiechnęła się łagodnie. Był jej pierwszym mężczyzną i jedynym, który każdym swoim gestem, każdym swoim słowem udowadniał wielkie uczucie, jakim ją obdarzył. Pochyliła się całując jego usta.
- Dziękuję za to, że tak mnie kochasz. Ja kocham cię równie mocno.
Nigdy nie miała takich wakacji. Dni obfitowały w wysokokaloryczne posiłki i leniwie spędzany czas na plaży przy zawsze wypełnionym smakołykami, wielkim koszu piknikowym, a noce były upojne i gorące. Któregoś dnia zauważyła, że luźna do niedawna sukienka opina jej ciało jak bandaż.
- Chyba przytyłam – westchnęła. Kuba słysząc to roześmiał się.
- W ogóle się tym nie przejmuj. Pojedziemy do sklepu i kupimy ci nowe ciuszki.
Skoro on nie widział w tym problemu, ona też nie musiała się nim martwić. Do domu wrócili na początku września. Kuba zasilony przez rodziców sporą kwotą gotówki zaczął się rozglądać za jakimś lokalem na klinikę bądź przychodnię dla zwierząt. Jagoda przeważnie siedziała w domu objadając się tym, co z miłości do niej przygotowywał jej chłopak. Przed końcem miesiąca zadzwoniła Magda informując ją, że obie z Kaśką są już w akademiku i bardzo chciałyby się z nią zobaczyć.
- Najlepiej w tej naszej cukierence na rogu – zaproponowała.
- Nie ma sprawy – ucieszyła się Jagoda. – To kiedy? Jutro? Do południa? Na pewno będę. Stęskniłam się za wami.
Cukiernia jeszcze była pusta. Jagoda przejrzała się w szybie wygładzając jakąś niewidoczną fałdkę na bluzce. W końcu z szerokim uśmiechem weszła do środka rozglądając się za dziewczynami. Zauważyła je siedzące przy stoliku koło okna. Podeszła do nich witając się. Obie, jak na komendę odwróciły głowy i zamarły. Zaległa śmiertelna cisza. W końcu Jagoda nie wytrzymała.
- Wyglądacie tak, jakbyście ducha zobaczyły. O co chodzi?
- A żebyś wiedziała – Magda z wytrzeszczonymi oczami patrzyła na przyjaciółkę. – Zobaczyłyśmy wielkiego, otyłego ducha. Rany, Jagoda, coś ty ze sobą zrobiła? – w oczach przyjaciółki zalśniły łzy. – Nie obraź się i wybacz szczerość, ale wyglądasz…, wyglądasz monstrualnie. Jak mogłaś się doprowadzić do takiego stanu? Teraz nie jesteś już pulchna, ale chorobliwie otyła. Chcesz się zabić?
Jagoda przysiadła ciężko na krześle. Miała świadomość, że przytyła, ale Kuba zawsze zapewniał ją, że bez względu na to, ile będzie ważyć, on zawsze będzie ją kochał.
- Naprawdę jest tak źle? – zapytała żałośnie. – Kuba zapewnia mnie, że świetnie wyglądam.
- Chyba tylko dla niego – mruknęła Kaśka. – Nie chciałyśmy ci wcześniej nic mówić, ale mamy co do niego pewne podejrzenia. Uważamy, że on cię po prostu tuczy jak gęś. Jesteś jego fetyszem i to podwójnym. Sama mówiłaś kiedyś, z jaką przyjemnością ci się przygląda, kiedy jesz. Drugi fetysz, to twoje ciało. Im go więcej, tym bardziej go podnieca. To parszywy feeders. Sporo czytałyśmy o tym. On robi ci krzywdę i karmiąc cię, wpędza do grobu.
- Kasia, co ty mówisz? Kuba mnie kocha. Dba o mnie i troszczy się o mnie. Gdyby mógł, podarowałby mi gwiazdkę z nieba. Spełnia wszystkie moje zachcianki. Jest najlepszym, co przytrafiło mi się w życiu. Wakacje spędziliśmy nad morzem u jego rodziców. Są przemili i zaakceptowali mnie bezwarunkowo.
- A co robiliście podczas pobytu tam? Pływałaś w morzu, spacerowałaś, jeździłaś na rowerze, biegałaś, miałaś w ogóle jakąś aktywną formę wypoczynku?
Jagoda wbiła w Magdę wzrok i przecząco pokręciła głową. Chyba zaczęło coś do niej docierać, bo nagle zrozumiała, że przez całe dwa miesiące obżerała się czym popadło i głównie leżała na leżaku, jak odpoczywająca na brzegu tłusta foka.
- Boimy się o ciebie. Naprawdę brakuje niewiele, żebyś zapadła na jakąś poważną chorobę. Takich jak Kuba nazywają dokarmiaczami lub wypasaczami. Z angielska zwą ich feedersami. To faceci, których podniecają rozstępy, cellulit i wszechobecny, rozlewający się tłuszcz. Im go więcej, tym bardziej ich to kręci. Każda kolejna fałdka, każdy centymetr tłuszczu, każdy dodatkowy kilogram staje się dla nich powodem ekscytacji i spełnienia. Ich jedynym celem jest karmienie i obserwowanie przyrostu wagi. Z uwielbieniem patrzą, jak tyją ich partnerki. To dewiacja seksualna, Jagoda. Tylko ze względu na twoją tuszę Kuba zainteresował się tobą. Jeśli mówisz, że cię kocha, to na pewno tak jest, ale to chora miłość. Jeśli czegoś z tym nie zrobisz, wkrótce nie będziesz mogła chodzić i wszystkie twoje życiowe plany wezmą w łeb, bo staniesz się niesamodzielna i uzależniona od Kuby, a on ci nie pomoże, bo dalej będzie cię karmił. Nie pozwól na takie traktowanie. Jeśli się zgodzisz, Kaśka zapisze cię do lekarza. Ma jakiegoś znajomka w klinice na oddziale bariatrycznym. Powinnaś się zbadać i to jak najszybciej.
Twarz Jagody była mokra od łez. Kaśka pogładziła ją po ramieniu.
- Musisz się wziąć w garść i przerwać to błędne koło. Ja jeszcze dzisiaj zadzwonię do kolegi lekarza i umówię cię na wizytę. Pójdziemy tam z tobą. A teraz zamówmy tę kawę.
Od tego spotkania minęły dwa dni. W tym czasie Jagoda chcąc potwierdzenia słów, jakie usłyszała od przyjaciółek, przekopała się przez całe mieszkanie i w końcu znalazła grubą teczkę wypełnioną zdjęciami monstrualnie otyłych kobiet lub mężczyzn, którzy je karmili. Zwymiotowała zrozumiawszy, że Kuba, jej kochany Kuba nie różnił się od nich niczym. Znalazł sobie ofiarę i karmiwszy ją spełniał swoje fantazje. Te zdjęcia upewniły ją tylko, że jej przyjaciółki miały stuprocentową rację. Jeszcze tego samego dnia spakowała swoje rzeczy i wyniosła się do akademika. Nie zostawiła żadnej kartki na pożegnanie. Rozrzuciła tylko wszędzie zdjęcia, które znalazła.
Dziewczyny ucieszyły się z jej decyzji i wspierały ją jak tylko mogły. Kuba długo jeszcze wydzwaniał i czatował na nią przed uczelnią licząc na to, że wróci do niego. Starała się go unikać. W końcu stanęła z nim twarzą w twarz. Za jej plecami ustawiły się dziewczyny.
- Nigdy więcej do mnie nie dzwoń i nigdy więcej tu nie przychodź. Kochałam cię draniu, a ty kopałeś mi grób. Jesteś psychicznie chory i powinieneś trafić na kozetkę do dobrego specjalisty, zboczeńcu. Żegnam – odwróciła się na pięcie i wraz z Kasią i Magdą odeszła nie oglądając się za siebie.
Kilka dni później Jagoda trafiła do szpitala, gdzie miała przejść wszystkie badania. Wiernie towarzyszyły jej przyjaciółki. Ta wizyta nie była przyjemna,. Musiała rozebrać się do bielizny a to już samo w sobie było dla niej upokarzające. Kiedy weszła na wagę prawie się załamała, bo wyświetlacz pokazał sto sześćdziesiąt trzy kilo.
Zbadano jej krew, obliczono BMI i grubość tkanki tłuszczowej. Kiedy już wreszcie usiadła w gabinecie przed lekarzem, ten uśmiechnął się do niej smutno.
- Skoro pani tu trafiła, to wie pani, że nie jest dobrze. Grozi pani zawał, wylew, żylaki, zwyrodnienie kośćca, zwłaszcza stawów kolanowych, no i ma pani podwyższony cholesterol, a także początki cukrzycy. Wierzę, że ta ostatnia się cofnie, jeśli będzie się pani trzymać diety. Dieta, to głównie białko i niewielka ilość węglowodanów w sałatkach. Żadnego pieczywa, mleka i owoców. Pieczywo jest bogate w węglowodany, mleko posiada laktozę, czyli cukier mleczny, a owoce fruktozę. Przez przynajmniej trzy miesiące dieta musi być bardzo ścisła. Żadnych słodzonych i gazowanych napojów. Najlepiej zwykła woda. Za miesiąc zgłosi się pani do kontroli. Jeśli będzie się pani trzymać zasad, schudnie pani w ciągu miesiąca nawet dwadzieścia dwa kilo. Powodzenia.
Była załamana i zupełnie nie miała pojęcia, jak sobie poradzi. Kompletnie zdołowana zdawała relację dziewczynom. Pocieszały ją.
- Nie martw się. Pomożemy ci i będziemy cię pilnować. Pójdziemy na siłownię i będziemy biegać w parku. Nam wyjdzie to na zdrowie, a ty będziesz zdrowo chudła. Dużo masz do zrzucenia, ale wierzymy, że ci się uda.
To był najcięższy i najtrudniejszy rok w jej życiu. Nigdy wcześniej tak ciężko nie pracowała nad sobą, jak przez te dwanaście miesięcy. Jej wysiłek jednak się opłacił. W ciągu tego roku zrzuciła dziewięćdziesiąt cztery kilo i zostało jej do wagi docelowej jeszcze sześć. Cel był w zasięgu ręki.
Teraz siedząc w „ich” cukierni i słuchając paplania Magdy była przepełniona wyłącznie wdzięcznością do swoich przyjaciółek. Bez wątpienia uratowały jej życie. Gdyby nie one, pewnie leżałaby dziś w łóżku nie mogąc się ruszyć i nie potrafiąc nic koło siebie zrobić, a Kuba nadal wpychałby w nią tony jedzenia.
- Dziewczyny…, - przerwała monolog Madzi – chcę wam obu bardzo podziękować za to, że wyrwałyście mnie z łap tego padalca, podziękować za wasze wsparcie i dopingowanie do walki o życie. Tak właśnie to trzeba nazwać. Nigdy nie zdołam wam się odwdzięczyć. Jesteście wspaniałe i najlepsze.
- A my bardzo się cieszymy, że byłaś taka zdeterminowana, bo dzięki temu osiągnęłaś wielki sukces. Najważniejsze jednak, że Kuba stracił zainteresowanie tobą. Im było cię mniej, tym bardziej malała jego nadzieja na twój do niego powrót. Jesteś taka ładna, że długo nie będziesz sama i jeszcze będziesz szczęśliwa. Wznoszę toast najlepszym espresso w mieście za naszą przyszłość, dziewczyny – Kasia podniosła filiżankę do góry, a w jej ślad poszła Jagoda i Magda. – Oby nam się…
K O N I E C
Comentários