top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"GDYBYŚ TYLKO ZACZEKAŁA..." - rozdział 8

Zaktualizowano: 22 maj 2023

ROZDZIAŁ 8


Nie miała siły iść. Sebastian mało się zastanawiając wziął ją na ręce idąc pośpiesznie za Markiem do samochodu. Ostrożnie umieścił Ulę na tylnym siedzeniu. Z drugiej strony Marek usadził Agatę w foteliku, który zdążył kupić. Zapiął ją pasami i natychmiast ruszył. Zatrzymał się jeszcze przy aptece nabywając jakieś maści łagodzące ból i niwelujące siniaki, a także wodę utlenioną i sporo plastrów z opatrunkiem.

Zaparkował na Siennej. Poprosił Sebastiana, żeby on wziął małą. Podał mu klucze od mieszkania.

- Idź. Otwórz mieszkanie. Ja wezmę plecak i Ulę.

Zarzucił najpierw plecak na ramię i ostrożnie wysupłał Ulę z samochodu. Płakała z bólu. Przytulił ją ostrożnie.

- Jeszcze chwilka, kochanie. Zaraz cię opatrzę i może trochę zelżeje ten ból. Zrobię też wam obu zdjęcia. Będziemy mieć dowód w sądzie, gdy dojdzie do rozprawy rozwodowej.

Już w windzie powiedziała mu, że chciałaby się najpierw wykąpać.

- Ostatnio nie miałyśmy możliwości korzystania z łazienki…

- Co tylko zechcesz, skarbie, co tylko zechcesz.

Usadził ją na kanapie obok Agaty i napuścił do wanny wody. Pomógł jej przejść do łazienki i rozebrać się. Kiedy ujrzał ją nagą, tak doszczętnie wychudzoną, a jej ciało usiane siniakami i ranami w różnych kolorach tęczy, uklęknął przed nią zanosząc się płaczem.

- Boże…, mój Boże…, co ja ci zrobiłem? Jestem gorszy od Bartka. Gdyby nie ja i ten wyjazd, nic takiego nie miałoby miejsca. Nigdy sobie tego nie wybaczę.

Wplotła mu dłonie we włosy. Z jej oczu toczyły się strumienie łez.

- Nie obwiniaj się, to nie twoja wina…

- Gdybyś tylko zaczekała, może byłby inny finał tej historii.

- Nie mogłam czekać. Zaszczuto mnie. Zrobiono mi pranie mózgu. Kiedyś ci o tym opowiem. Teraz pozwól mi się umyć.


Wyszedł z łazienki. Sebastian krzątał się w kuchni robiąc kawę dla nich i herbatę dla małej. Marek przykucnął przy niej chcąc jej zrobić opatrunek.

- Pokaż, kochanie, tacie to rozcięcie. Bardzo cię boli?

- Tylko troszeczkę. Mamusię bardziej zbił.

- Mamusia bierze teraz gorącą kąpiel. To na pewno pomoże. Jak wyjdzie z łazienki to ją opatrzymy. Przemyję ci teraz czółko wodą utlenioną. Troszkę zaszczypie, ale nie za bardzo. – Agata skrzywiła się, ale on szybko podmuchał ranne miejsce i nakleił plaster. – Jutro będzie już lepiej. Zaraz napijesz się ciepłej herbatki. Wujek Sebastian przyniesie też smaczne ciasteczka. Ja zaraz wrócę. Podam mamie szlafrok i posmaruję maścią jej rany.

Wszedł do łazienki. Ściągnął kąpielowy ręcznik z wieszaka i pomógł Uli wyjść z wanny. Ostrożnie wytarł jej ciało i zanim okrył je szlafrokiem delikatnie wsmarował w nie maść. Podsunął jej kapcie. Zdziwiła się.

- Skąd to wszystko?

- Kupiłem. Całą garderobę wam kupiłem, chociaż myślę, że część będzie za obszerna zwłaszcza dla Agaty. Wymienimy. A teraz chodź. Seba zrobił nam kawy. Za chwilę przywiozą też catering. Zamówiłem nam ciepłą kolację. Chińskie pierożki z kurczakiem, żeby i Agata mogła zjeść.


Siedzieli w salonie racząc się chińszczyzną. Ula powoli uspokajała emocje rozglądając się po mieszkaniu.

- Czyj to dom? Twój, Sebastian?

- Nie… To Marka mieszkanie. Kupił je dla was. Tu zostaniecie i może chociaż częściowo uda wam się zapomnieć o tym koszmarze. Wszystko załatwił będąc jeszcze w Stanach. Internet ma moc…

- Wracasz tam z powrotem? – zapytała z obawą patrząc na Marka.

- Nigdzie się stąd nie ruszam. Jak już wydobrzejesz i poczujesz się lepiej założymy firmę. Rozmawiałem o tym z Sebą. Zajmiemy się księgowością PR-em i doradztwem finansowym.

- A co z F&D? Widziałeś się z rodzicami?

- F&D umiera wykończone finansowo przez oboje Febo. Ojciec wszczął im proces o odszkodowanie. Już nie da się nic zrobić. Nie widziałem się ze staruszkami, a to co wiem, wiem od Sebastiana, któremu za chwilę kończy się okres wypowiedzenia i będzie potrzebował pracy. Teraz, jak mam was już przy sobie wierzę, że wszystko będzie dobrze.

- Jestem winna Sebie tysiąc złotych. Dzięki tym pieniądzom mogłyśmy lepiej zjeść. Oddam ci je najszybciej jak będę mogła.

- To nie będzie konieczne – Sebastian poczuł się zażenowany.

- To jest konieczne, zwłaszcza, że nie masz teraz dochodów – Marek sięgnął po portfel i odliczył dziesięć stuzłotowych banknotów. – Bardzo ci dziękuję, że je poratowałeś.

- Marek, ja mam na koncie te sto tysięcy, które przelałeś mi przed wyjazdem. Nie ruszałam ich. Zostawiłam na czarną godzinę. Teraz na pewno się przydadzą.

Marek wbił w Ulę zdziwione spojrzenie.

- Kochanie, ale to miały być pieniądze dla ciebie i dla Agaty. Dlaczego z nich nie skorzystałaś?

- I tak Bartek położyłby na nich łapę. Na szczęście nic o nich nie wiedział i nie miał dostępu do mojego konta.

Sebastian podniósł się z fotela.

- Będę się zbierał, kochani. Późno zaczyna się robić, a ja powinienem pomóc Violi przy małym. W niedzielę zapraszamy was na obiad. Mam nadzieję, że przyjedziecie.

- Na pewno. Uściskaj od nas Violę i powiedz, że jesteśmy jej bardzo wdzięczni za twój czas, który nam poświęciłeś.


Marek zamknął za Olszańskim drzwi i wrócił do salonu. Agata tarła oczy i była śpiąca. Ula też wyglądała na wykończoną.

- Chodźcie, pokażę wam pokoje. Agatkę trzeba przebrać w piżamkę. Dzisiaj ja to zrobię skarbie, bo mamusię bolą ręce, dobrze? Spójrz jaki pokoik ci wyszykowałem - otworzył szeroko jedne z drzwi i wszedł z małą do środka. - Podobna ci się?

- To mój? Naprawdę mój? Mamusiu, jaki śliczny i łóżeczko takie miękkie…

Marek rozebrał ją i włożył jej piżamę. Zauważył, że i ona na plecach i nogach ma sińce. Zatrzęsło nim z nerwów. Był wściekły na tego bydlaka, że śmiał podnieś rękę na dwie najdroższe mu istoty.

- Jutro rano wykąpię ją, Ula. Dzisiaj jest za bardzo zmęczona. Połóż się, kochanie. Mam nadzieję, że będziesz miała kolorowe sny - pochylił się jeszcze całując jej policzek. – Bardzo cię kocham, mój promyczku. Najbardziej na świecie – wyszeptał.



- Ja też cię kocham, tatusiu – wymruczała sennie.

- Chodź, Ula – otwarł kolejne drzwi. – Albo będziesz spała tutaj, albo u mnie w sypialni, gdzie wolisz… Ja chciałbym mieć cię blisko, ale bez obaw, nie wykorzystam sytuacji.

- Położę się u ciebie. Jestem zmęczona i obolała.

Przykrył ją kołdrą i podobnie jak Agacie, i jej wycisnął na policzku czułego buziaka.

- Spokojnych snów, skarbie. Ja skorzystam z prysznica i zaraz przyjdę.

Zanim jednak poszedł do łazienki przerzucił zdjęcia, które zrobił Uli do laptopa i wydrukował. Jutro rano to samo miał zamiar zrobić w przypadku Agaty. To dość dowodów, żeby się rozwieść i może przymknąć tego drania za znęcanie się. Niezależnie od wszystkiego uważał, że Ula wraz z Agatą powinna trafić przynajmniej na SOR, żeby tam zrobiono im obdukcję. Szpital ma obowiązek zgłaszać wszystkie przypadki przemocy na policję lub do prokuratury. To Uli da dodatkowy atut do ręki, żeby rozwieść się z tą kanalią.


Obudził go przeciągły jęk i szloch. Zerwał się z łóżka i zapalił nocną lampkę. Na łóżku siedziała skulona Ula trzymając się za lewą rękę.



- Co jest, kochanie? Boli cię?

- Bardzo… Ból jest nie do zniesienia. Nie daje mi spać.

- Zaraz przyniosę ci coś przeciwbólowego i jeszcze raz wetrę ci maść. Jutro po śniadaniu pojedziemy na SOR. Koniecznie musi obejrzeć to lekarz. Zwykła maść i plaster mogą nie wystarczyć. Tu są chusteczki higieniczne. Wytrzyj policzki, ja zaraz wracam.

Podał jej tabletkę i szklankę z wodą. Wycisnął trochę maści na obolałe miejsce i delikatnie ją wtarł.

- Spróbuj zasnąć. Mam nadzieję, że przestanie cię boleć.

Kiedy ocknął się o siódmej rano Ula jeszcze spała. Nie budził jej. Ta noc na pewno była dla niej męcząca. Wstał cicho i poszedł do pokoju Agaty. Ku jego zdumieniu mała nie spała już i bawiła się na podłodze miśkiem, którego jej kupił.



- Nie śpisz już, kochanie? – zapytał cicho. – Ranny z ciebie ptaszek – Podszedł do niej i wziął ją na ręce. – Skoro już nie śpisz, to pójdziemy się wykąpać, ubrać, a potem wspólnie przygotujemy śniadanko.

- A gdzie mamusia?

- Jeszcze śpi. Miała ciężką noc, bo bolały ją ręce. Po śniadaniu pojedziemy do pana doktora, żeby je obejrzał. Ciebie też będzie musiał zbadać i sprawdzić, czy jesteś zdrowa.


Obudził ją zapach świeżo parzonej kawy. Przeciągnęła się, ale zaraz tego pożałowała, bo jej ręce przeszył ostry ból. Ostatkiem sił powstrzymała się, żeby nie krzyknąć. Powoli usiadła i z trudem ubrała szlafrok. Ruszyła w stronę kuchni skąd dolatywał ten boski aromat. Zdziwiona odnotowała, że Marek wraz z Agatą siedzą i jedzą śniadanie.

- Dzień dobry, moi drodzy – rzuciła. Agata zerwała się z krzesła i podbiegła do niej.

- Bardzo cię boli, mamusiu?

- Trochę boli, ale jest lepiej niż wczoraj. Co dobrego jecie?

- Tatuś zrobił mi kakao i jajecznicę. Pycha.

- To ja tylko skorzystam z łazienki i zaraz do was dołączę. Też zgłodniałam.

- Ula wołaj, gdybyś czegoś potrzebowała. Na półce pod lustrem są nowe szczoteczki do zębów, a po prawej stronie na wieszaku czyste ręczniki. Ja już podaję ci kawę.


Z przyjemnością zjadła porcję gorącej jajecznicy na pachnącym boczku popijając mocną kawą.

- Świetnie gotujesz. To było pyszne.

- Nauczyłem się w Ameryce wielu pożytecznych rzeczy w tym radzenia sobie w kuchni. Zaraz wszystko sprzątnę, a ty w tym czasie ubierz się. Pojedziemy na SOR. Bielizna jest w komodzie w sypialni, a cała reszta w szafie w przedpokoju. Mam nadzieję, że znajdziesz coś odpowiedniego. Kupowałem rozmiar trzydzieści sześć, a ty pewnie masz teraz mniejszy od trzydzieści cztery. Agacie włożyłem spodnie na szelkach, to przynajmniej nie spadną z niej. Pojedziemy dzisiaj na jakieś zakupy i może dostaniemy coś bardziej dopasowanego.

100 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page