top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"GDZIEŚ NA SERCA DNIE" - rozdział 11 ostatni

ROZDZIAŁ 11

ostatni



Ula zgasiła górne światło i po cichu wyszła z pokoju córki. Nawet nie zdążyła doczytać bajki do końca, gdy mała zasnęła kamiennym snem. Weszła do salonu z zamiarem porozmawiania z seniorami o Marku. Helena siedziała w fotelu przeglądając kolorową prasę, a Krzysztof zaczytany był w jakiejś książce.



- Macie ochotę na herbatę? Ja chętnie bym się napiła.

- Ja także – Krzysztof podniósł głowę znad książki i spojrzał na Ulę spod okularów. – Mówiłaś, że chcesz o czymś porozmawiać…

- Tak, ale myślę, że przy herbacie będzie lepiej. Dla ciebie też, mamo?

- Poproszę. Z cytryną, jeśli jest.

Kilka minut później postawiła przed nimi parujące filiżanki i zajęła miejsce przy stole.

- Zuzia zasnęła? – Helena upiła łyk gorącego płynu.

- Jak kamień. Miała dzisiaj dzień pełen wrażeń. Marek miał dobry pomysł z tą stadniną, a Zuzka była w siódmym niebie. Bardzo żałowała, że babcia i dziadek nie mają stajni, bo bardzo chciałaby mieć kucyka – zachichotała Ula. Seniorzy zawtórowali jej.



- Gdyby mogła przygarniałaby wszystkie bezdomne zwierzaki kręcące się po okolicy, ale chyba nie o tym chciałaś rozmawiać – Krzysztof odłożył książkę i zdjął okulary.

- Nie o tym… Kiedy Zuzia jeździła na koniu myśmy stali za ogrodzeniem padoku i w pewnym momencie Marek zapytał, czy byłabym w stanie zapomnieć o tym, co się stało i wybaczyć mu…

Seniorzy zdumieni wbili w nią dwie pary oczu.

- I co ty na to? – zapytała Dobrzańska.

- Powiedziałam mu, że tego nie da się zapomnieć. Generalnie chodzi o to, że on chciałby do nas wrócić. Zuzia każdego dnia zamęcza mnie pytaniami z cyklu: „dlaczego tata z nami nie mieszka?”. Mówi, że wszystkie dzieci mają rodziców pod jednym dachem, tylko ona jedna nie. Dla niej tłumaczenie, że jesteśmy po rozwodzie i dlatego mieszkamy osobno nie jest absolutnie żadną przeszkodą. Jest taka cwana, że wykorzystuje każdy moment, żeby uświadomić mi, jaki tata jest wspaniały i fantastyczny, i że powinien z nami mieszkać. Tak czy siak on chce wrócić i to niekoniecznie do mnie, ale tutaj, żeby być bliżej dziecka. To znaczy…, do mnie też chce wrócić, ale jeśli mu nie wybaczę to będzie to niemożliwe. Twierdzi, że nigdy nie przestał mnie kochać…

- Myślę, że to może być prawda – stwierdził senior. – Przecież tego nie da się udawać, a my nie jesteśmy ślepi i widzimy, jak on cię traktuje i jak na ciebie patrzy. Patrzy z czułością i miłością.

- Wybaczysz mu? – Helena zadała kluczowe pytanie. - Przecież zawsze powtarzałaś, że zdrady…

- Tak, wiem. Kiedy jednak tysięczny raz analizowałam tę sytuację doszłam do wniosku, że minęło sporo czasu i ta zdrada nie boli już tak bardzo, a poza tym uważam, że wbrew zdrowemu rozsądkowi ona zmieniła Marka na lepsze.

- My też zauważyliśmy, że się zmienił. To nasze jedyne dziecko, Ula i bylibyśmy naprawdę szczęśliwi, gdybyście wrócili do siebie, ale jeśli ty tego nie chcesz, my na pewno nie będziemy na ciebie naciskać. To twój wybór. My zawsze będziemy po twojej stronie, wiesz o tym, prawda?

- Wiem i bardzo wam za to dziękuję. Pomyślałam sobie, że może mógłby zamieszkać w swoim dawnym pokoju. Byłby na miejscu, a Zuzia przestałaby mi ciosać kołki na głowie. Co wy na to?

- Kochanie, wiesz dobrze, że poprzemy każdą twoją decyzję. Jeśli uważasz, że tak będzie lepiej zwłaszcza dla naszej wnuczki, to jesteśmy „za”.

- Bardzo wam dziękuję.

- A tak z innej beczki… Jak w firmie? Nadrobiłaś zaległości?

- Nadrobiłam, tato i akurat to zawdzięczam wyłącznie Markowi. Zajął się nowoprzyjętymi. Przyuczył ich i już pracują samodzielnie. Najważniejsze jednak jest to, że ma na koncie kilka uratowanych od bankructwa firm. Ich szefowie wciąż dzwonią i dziękują mi, że przysłałam takiego kompetentnego doradcę. Niewiarygodne, jaką on ma moc sprawczą, a pamiętacie, że na początku mojej pracy w F&D sam prowokował wiele sytuacji, które wpędzały firmę w kłopoty. Myślę nawet, że gdyby założył swoją własną i zaczynał od zera, bardzo szybko wywindowałby ją na sam szczyt. Jest taki kreatywny i asertywny, że czasami brakuje mi słów. Bardzo ciężko pracuje i wart jest każdej złotówki, którą mu płacę.

- Miło słyszeć takie słowa o własnym dziecku – Krzysztof pokiwał głową i otarł łzy, które zakręciły mu się w oczach. – Jestem z niego naprawdę dumny, chociaż popełnił w życiu mnóstwo karygodnych błędów. Jak widać na poprawę nigdy nie jest za późno. Dziękuję ci kochanie, że jesteś taka obiektywna i potrafiłaś go docenić.



Marek nie mógł już dospać do rana. W ogóle ta noc była jakaś nerwowa. Często się budził i snuł po mieszkaniu jak potępieniec. Denerwował się. Wciąż jego przyszłość wydawała się niepewna, a pytania, które kłębiły mu się w głowie, pozostawały bez odpowiedzi. Nie miał pojęcia, jak zareagują jego rodzice, gdy Ula opowie im przebieg rozmowy w stadninie. Czy zgodzą się, żeby zamieszkał w swoim rodzinnym domu? Ula być może kiedyś mu wybaczy, ale na pewno nie zapomni. Tak mu powiedziała. Do końca życia będzie mu pamiętać ten skok w bok i ten żałosny rozwód.

Był już na nogach od dwóch godzin, gdy zadzwonił telefon. Odebrał natychmiast, bo na wyświetlaczu pokazało się imię Uli.

- Witaj, Ula. Co tam…?

- Rozmawiałam z rodzicami i generalnie oni nie mają nic przeciwko temu, żebyś wprowadził się do nich. Zająłbyś swój dawny pokój. Jeśli ci to odpowiada, to zacznij się pakować.

Uśmiechnął się szeroko.

- Jestem szczęśliwy i bardzo mi to odpowiada. Dziękuję i im, i tobie.

- Mam nadzieję, że tu dzisiaj będziesz. Twoja córka tęskni i ja trochę też…

- Wprawdzie nie umawialiśmy się na dzisiaj, ale chętnie gdzieś ją zabiorę. Może nad Jeziorko Skaryszewskie? Ładnie tam. Moglibyśmy wziąć psa. Masz ochotę jechać z nami?

- Raczej nie. Zosia nie czuje się najlepiej więc muszę zająć się obiadem.

- W takim razie, do zobaczenia.

Rozłączył się i z radości niemal wyskoczył ze skóry. Wraca na łono rodziny. To nic, że nie będzie dzielił sypialni z Ulą. Najważniejsze, że będzie blisko, dosłownie pod ręką. Może kiedyś pozwoli mu na bliskość, ale teraz jeszcze na to za wcześnie. Wybrał numer do Sebastiana. Koniecznie musiał się podzielić z przyjacielem dobrą nowiną.


Wyprawiła córkę z Markiem prosząc go, żeby wrócili koło czternastej. Zrobiła seniorom śniadanie i uprzedziwszy ich, że idzie do ogrodu zebrać trochę świeżych jarzyn do rosołu zabrała wiklinowy koszyk i ruszyła w odległy kąt działki, gdzie kilka lat wcześniej wygospodarowała dla siebie parę grządek. Ich pielenie i dbanie o nie uspokajało ją niemal tak samo jak lepienie pierogów. Cieszyła się, że każdego roku zbiera niezłe plony zupełnie wystarczające na potrzeby rodziny. Oczyściła grządki z zielska wyrywając przy okazji kilka dorodnych marchewek, pietruszek, bulwę selera wraz z nacią i por. Wyprostowała zgięte plecy. Lubiła tu przesiadywać, gdy miała coś do przemyślenia. To była chyba najbardziej zaciszna część ogrodu. Nie było tu drzew, w których zazwyczaj urzędowało krzykliwe ptactwo, a jedynie te grządki i kawałek łąki, na której latem uwijały się pszczoły.

Przysiadła na trawie i zamyśliła się.



Zastanawiała się, czy może jeszcze z Markiem założyć normalną rodzinę. Dać szansę jemu i sobie, a przede wszystkim swojej córce na normalne, szczęśliwe życie. Zuzia bardzo go potrzebuje i bez wątpienia kocha, a ona? Czy ona wciąż go kocha tak, jak kiedyś? Czy może nadal kochać człowieka, który tak mocno ją zranił i rozczarował? Do tej pory wyłącznie jego obwiniała za rozpad rodziny, ale czy sama była bez winy? Była tak pochłonięta Zuzią, że on zszedł na dalszy plan. Dziecko było absorbujące do tego stopnia, że ich bliskość odeszła w niebyt, a on zaczął szukać innych wrażeń. Tak…, mogła ten czas poświęcony wyłącznie Zuzi rozdzielić jakoś sprawiedliwie, żeby Marek tak bardzo nie odczuł odstawienia. Bez wątpienia dała mu argument do ręki i zielone światło do zdrady. Dotarło to do niej z całą mocą, że ta zdrada, to także jej wina. Jego wybór nie był najszczęśliwszy. Monika niemal zniszczyła mu życie. Nawet gdyby jej o tym nie powiedział, konsekwencje tego wyboru miał wypisane na twarzy. Był zupełnie innym człowiekiem niż Marek, którego znała wcześniej. Był poważny, odpowiedzialny, niesamowicie pracowity, no i wciąż ją kochał… Przecież i jej nie był obojętny. Od początku wiedziała, że jest miłością jej życia i nigdy już nie potrafiłaby obdarzyć podobnie silnym uczuciem kogoś innego. Teraz on wraca. Wraca ze względu na Zuzię, ale i na nią także. Jego twarz i oczy są jak otwarta księga, w której wyczytać może wszystkie kłębiące się w nim emocje. Taki niemy przekaz dał jej podczas rozmowy w stadninie. Musi spróbować ponownie mu zaufać i uwierzyć w jego zapewnienia. Wszystko z czasem się jakoś ułoży. Może kiedyś ponownie się pobiorą? Może istnieje jeszcze szansa na drugie dziecko, o którym marzyła tyle lat? Ma trzydzieści cztery lata. Nie jest najmłodsza, ale zdrowa. Zuzia powinna mieć rodzeństwo, a powrót Marka może te marzenia urzeczywistnić. Zaczęła wierzyć, że to może się udać. Zawsze powtarzała, że zdrady nie wybaczy nigdy, a jednak wybaczyła, bo wciąż na dnie jej serca tli się to ogromne uczucie, którym obdarzyła go wiele lat temu. Zerknęła na zegarek i podniosła się z trawy. Trzeba wracać i zacząć gotować obiad.


Tydzień później Marek zaparkował w garażu rodziców i zaczął wypakowywać z bagażnika walizki. Pojawiła się Ula z Zuzią, która nie mogła się już doczekać przeprowadzki taty.

- Wiesz Marek, – zaczęła nieco nieśmiało Ula – przemyślałam wszystkie „za” i „przeciw”. Uznałam, że ta zdrada dokonała się także z mojej winy. Myślę jednak, że nie powinniśmy już roztrząsać tego tematu i iść dalej do przodu. Powinniśmy od nowa zacząć tworzyć naszą historię. Chcę powiedzieć, że nie musisz się wprowadzać do swojego pokoju, ale zamieszkać w moim.

Oczy Marka rozszerzyły się ze zdumienia. Miał wrażenie, że się przesłyszał.

- Naprawdę tego chcesz? Ja marzę o tym od dawna. Ale to oznacza, że jednak mi wybaczasz.

- Wybaczam i postaram się zapomnieć. A ty dotrzymaj słowa i nie skrzywdź nas nigdy więcej. Dostajesz kredyt zaufania więc doceń to.

Podszedł do niej i objął ją mocno.

- Jestem szczęśliwy i wierzę, że nam się uda, bo bardzo was kocham.


K O N I E C

114 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page