- Dość. Już dość! A wy? Jesteście nam wdzięczni, że przyjęliśmy was pod nasz dach? Jesteście wdzięczni, że odkąd tu się przeprowadziliście pozostajecie na naszym utrzymaniu, chociaż powinno być wam wstyd, bo oboje macie pieniądze ze sprzedanych domów, pracujecie i zarabiacie krocie?
To bardzo wygodne, prawda? I jakie oszczędne. Nie dość, że żerujecie na nas, to pastwicie się nad naszą synową. Nie możecie znieść, że jest od was lepsza. Jest pracowita, mądra i zdolna. Sam się dziwię, że nie zbuntowała się już dawno temu. Zaciskała zęby i znosiła wasze nieuzasadnione i niekończące się pretensje. Źle was wychowaliśmy, choć myślę sobie, że nie możemy się obwiniać o wszystko, bo permanentna złośliwość, nieuzasadniona potrzeba dominowania, rządzenia i upokarzania ludzi leży w waszej naturze. Jeśli wasi rodzice na to patrzą, to przekręcają się w grobie. Jesteście parą obiboków. Tak właśnie was odbieram i nie będę bawił się w konwenanse, bo pewne rzeczy trzeba nazwać po imieniu. Jesteście też zwykłymi brudasami nie potrafiącymi uszanować cudzej własności. Od jakiegoś czasu zauważyłem, że korzystacie z toalety na dole i zastanawiałem się dlaczego, skoro na górze macie dwie. Wczoraj tam poszedłem i oniemiałem. Jak można było doprowadzić oba pomieszczenia do takiego stanu? Odpadłyby wam ręce, gdybyście od czasu do czasu je umyli i spłukiwali wodę? Przez wasze niechlujstwo zatkaliście odpływ i wasze za przeproszeniem fekalia sięgają już deski klozetowej. Co za żenada i wstyd. Wszędzie zalega gruba warstwa kurzu. Kiedy zmienialiście pościel i wietrzyli pokoje, w których śpicie? My mamy za was sprzątać, czy może zmusicie Ulę, żeby to za was zrobiła? W związku z tym, że nie potraficie docenić tego co macie daję wam tydzień na poszukanie sobie mieszkań i wyprowadzkę. Nie tylko moja synowa ma was dość, ale ja też. Koniec wysługiwania się nią i wykorzystywania naszej dobroci. A do ciebie Helenko prośba. Nie angażuj Uli do prac w ogrodzie. Jan odszedł, ale dałem już ogłoszenie i na pewno znajdziemy jakiegoś ogrodnika. Ona i tak ma za dużo na głowie. Jest przecież Emilka i to nią w pierwszym rzędzie powinna się zająć a nie usługiwać nam. Jeszcze jesteśmy sprawni i poradzimy sobie. To wszystko co miałem wam do powiedzenia. Radzę już dzisiaj sprawdzić oferty mieszkań w internecie. Nie życzę sobie, żebyście tu mieszkali dłużej niż to konieczne.
Krzysztof podniósł się z krzesła i ruszył w stronę pokoi zajmowanych przez syna i synową. Podnieśli się i Febo.
- I my już pójdziemy – Paulina z kwaśną miną przysunęła krzesło do stołu. - Nie spodziewaliśmy się po Krzysztofie takich słów. - Czujemy się dotknięci i głęboko poruszeni. Zgodnie z jego radą będziemy szukać mieszkań. Dobranoc Helenko.
Dobrzańska została sama. Pomyślała, że trzeba będzie przygotować coś na kolację dla męża i siebie. Nie zwlekając ruszyła do kuchni.
Krzysztof delikatnie zapukał do drzwi pokoju i nacisnął klamkę.
- Można na chwilę synu?- zapytał Marka, który wygodnie rozparty na kanapie oglądał w telewizji mecz koszykówki.
- Pewnie tato. Wejdź. Coś się stało?
- Chciałbym porozmawiać z wami a właściwie z Ulą. Gdzie ona? – Krzysztof rozejrzał się.
- Zaraz będzie. Usypia małą. Siadaj.
Ula pojawiła się wkrótce i przysiadła na fotelu naprzeciwko teścia.
- Posłuchajcie. Wiem Ula, że czujesz się rozgoryczona i na pewno zawiedziona. Wykorzystywaliśmy twoją dobroć i uprzejmość, ale koniec z tym. Po waszym wyjściu powiedziałem kilka słów do Febo. Przede wszystkim kazałem im się wynieść w przeciągu tygodnia. Rozczarowali mnie tak bardzo, że jest mi wszystko jedno, dokąd. Nie chodzi tu wyłącznie o ciebie Uleńko, ale też o to, że całe piętro, z którego korzystali praktycznie nadaje się do remontu. Nie byłem tam odkąd się wprowadzili, czyli jakieś trzy lata i poszedłem wczoraj, bo podejrzanie często schodzili do toalety na parterze. Te na górze są zatkane a fekalia niemal z nich wypływają. Jutro trzeba będzie wezwać jakąś ekipę, żeby udrożniła rury. Jeden Bóg wie, co tam wrzucali.
- Ja się tym zajmę tato – zadeklarował Marek. – Mam gdzieś namiary na takich fachowców, bo wzywałem ich kiedyś do firmy.
- Dziękuję synu. Poza tym, kiedy Febo się wyniosą chcę przebudować te pomieszczenia. Unowocześnić, pozbyć się niektórych ścian i stworzyć wam niezależne mieszkanie. Będzie wam na pewno wygodniej. Słyszałem nie tak dawno jak mówiłaś do Marka, że chcesz wrócić do pracy. Uważam, że powinnaś. Emilka pójdzie do przedszkola a my będziemy ją odprowadzać i przyprowadzać. Zaopiekujemy się nią, żebyś miała spokojną głowę. Jeszcze raz przepraszam cię dziecko za wszystko. Biegałaś koło nas jak nie przymierzając kwoka wokół swoich piskląt i spełniałaś wszystkie nasze zachcianki. Przez to, że mieliśmy taką wyrękę zgnuśnieliśmy i popadliśmy w jakiś rodzaj odrętwienia. Czas się ocknąć i rozruszać. To wyjdzie tylko z korzyścią dla naszego zdrowia. Jutro też chciałbym dać ogłoszenie, że poszukujemy gosposi. Szkoda, że Zosia tak podupadła na zdrowiu, ale być może trafimy na uczciwą osobę, której kuchnia będzie nam równie smakować. Ty będziesz gotować jedynie wówczas, gdy będziesz miała na to ochotę. I to tyle zmian. Mam nadzieję kochanie, że odetchniesz od tej traumy, którą ci zgotowaliśmy. Chcę, żebyś wyszukał Marek jakiś pensjonat w ładnej okolicy. Zabierz tam rodzinę przynajmniej na tydzień. Ja zastąpię cię w firmie. Korzyść z tego będzie podwójna, bo Ula odpocznie i nie będzie musiała znosić widoku naburmuszonych Febo.
- Dziękuję tato – Marek uśmiechnął się szeroko. – Myślę, że wyjedziemy we wtorek. Jutro przekażę ci najważniejsze sprawy.
- Ja też dziękuję – odezwała się Ula cicho. – Dziękuję, że jako jedyny mnie zrozumiałeś. Gdyby Febo zostali to my musielibyśmy się wyprowadzić.
- Nigdy bym do tego nie dopuścił – Krzysztof uśmiechnął się dobrotliwie i pogładził Ulę po głowie. – Dobrej nocy kochani.
Ula odetchnęła z ulgą. Marek przygarnął ją do siebie i cmoknął w policzek.
- Nie uwierzysz, ale ulżyło mi i cieszę się, że ojciec podjął taką decyzję. Mam tu na myśli wyprowadzkę Febo. Mnie też zaczynali już drażnić. Zwłaszcza Alex. Ostatnio nie szczędził mi złośliwości i czepiał się każdej pierdoły. W firmie tego mi nie oszczędzi, ale przynajmniej w domu będę miał spokój.
Alex przepuścił Paulinę w drzwiach do jej pokoju i wszedł za nią. Rozejrzał się z niesmakiem. W pokoju panował totalny rozgardiasz. Wszędzie walały się ciuchy. Nawet na szeroko otwartych drzwiach szafy wisiały girlandy biustonoszy, noszonych rajstop i innej bliżej nieokreślonej, dawno nie pranej bielizny. Paulina nie musiała prać. Kiedy kończyły jej się czyste rzeczy po prostu szła do sklepu po nowe.
- Ty chyba rzeczywiście od momentu przeprowadzki do Dobrzańskich nie kiwnęłaś w tym pokoju palcem. Jak możesz spać w tym chlewie?
- A u ciebie to wygląda lepiej? Dajże mi spokój czyścioszku. Jestem wściekła. Nie sądziłam, że Krzysztof odważy się na tak radykalne kroki względem nas. Jak śmiał nas wyrzucić z domu!?
- A gdybym to ja mieszkał u ciebie i robił ci z chałupy taki syf nie wyrzuciłabyś mnie? – Alex oddał sprawiedliwość przybranemu ojcu. – I tak długo tu mieszkaliśmy za „free”.
- Nie zostanę tutaj ani dnia dłużej. Obrażono nas. Nie mam zamiaru szukać żadnego mieszkania. Wyjeżdżam do Włoch. Tam jest dom po rodzicach. Nie wiem jak ty, ale ja mam serdecznie dość i firmy, i Dobrzańskich. Wszystko przez tę wieśniarę. Gdyby nie ona to ja byłabym dzisiaj panią Dobrzańską i wiodłabym szczęśliwe życie u boku Marka. Zabrała mi wszystko i niech się tym udławi.
- Co więc zamierzasz zrobić?
- Sprzedajmy im swoje udziały i wyjedźmy stąd Alex. W Milano zaczniemy od nowa. Znajdziemy jakąś niszę na rynku włoskim i rozkręcimy biznes. Pieniędzy będziemy mieli dość. Ja zajmę się PR-em a ty będziesz czuwał nad finansami. Najważniejsze jednak, że firma będzie należała wyłącznie do nas. Nigdy więcej żadnych spółek z nikim.
- Kusząca propozycja – uśmiechnął się pod nosem. – Jutro zajdę do prawnika i każę sporządzić akty notarialne. Muszę pomyśleć na ile wycenić nasze udziały, ale nie oddam ich za grosze. Firma stoi dość dobrze a Dobrzańskich na pewno będzie stać na wykup. Nooo…, uśmiechnij się i przestań się wściekać. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wracamy do korzeni sorella i na pewno będziemy tam szczęśliwi.
Alex nie tracił czasu. Do notariusza pojechali oboje, bo oboje musieli podpisać swoje akty zbycia udziałów firmy. Każde z nich zbywało na rzecz Dobrzańskich swoje dwadzieścia pięć procent. Razem czyniło to niebagatelną sumę, przy pomocy której spokojnie mogli rozkręcić interes we Włoszech.
Prosto od prawnika wrócili do domu seniorów i przedstawili im swoją propozycję. Krzysztof nie był zaskoczony a przynajmniej nie wyglądał na takiego, gdy słuchał argumentów swojego przybranego syna. Ze stoickim spokojem przeczytał treść aktów.
- Skoro tak postanowiliście, to ja nie będę się sprzeciwiał. Jutro pieniądze znajdą się na waszych kontach.
Złożył zamaszyste podpisy na dwóch egzemplarzach każdego z aktów. Pomyślał, że Marek mocno się zdziwi, kiedy usłyszy te rewelacje, ale też i ucieszy. Tym bardziej Ula, która nie mogła znieść obecności ich obojga w tym domu.
Febo wynieśli się jeszcze tego samego dnia. Wynajęli apartament w hotelu i zabukowali bilety do Mediolanu. Mieli wylecieć za trzy dni.
Comments