top of page
Szukaj
gajazolza

MAGIA ŚWIĄT - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7


Magda wyszła za mąż. Na wesele i ślub zaprosiła Kasię z rodzeństwem i dyrektorkę sierocińca z mężem. Kasia po raz pierwszy brała udział w takiej uroczystości, podobnie jak jej siostra i brat. Zaślubiny były bardzo podniosłe i bardzo piękne, a panna młoda wyglądała, jak anioł. Z tej okazji Kasia namalowała portret państwa młodych dzięki zdjęciu, które pokazała jej kiedyś Magda. Zdjęcie przedstawiało ich oboje siedzących na łące, ją w wianku z koniczyny i jej chłopaka ze źdźbłem trawy w ustach. Kiedy wręczyła po zaślubinach obraz młodym, Magda natychmiast go rozpakowała.



- Boże…, jakie to piękne… Jakim cudem zapamiętałaś tyle szczegółów ze zdjęcia. Widziałaś je przecież tylko raz.

Kasia roześmiała się i uściskała przyjaciółkę.

- Dobrze się mu przyjrzałam.


Magda przekręciła w zamku klucz i pchnęła drzwi przepuszczając Kasię przed sobą.

- To moje królestwo. Mieszkałam tu dobrych parę lat. Nie prosiłabym cię o pomoc, ale Michał dostał jakieś intratne zlecenie i chce dotrzymać terminu. Trochę obrosłam w rzeczy i będzie co pakować. Pomyślałam nawet, że mogłabyś ty tu zamieszkać, ale to tylko kawalerka i nie pomieścilibyście się wszyscy. Poza tym to dużo za wcześnie. Najlepiej załatwić coś kilka miesięcy przed osiągnięciem przez ciebie pełnoletności -

sięgnęła do pawlacza nad głową wyciągając z niego dwie duże walizki i kilka turystycznych toreb. – Powinno wystarczyć… - mruknęła.

Pracowały szybko układając starannie rzeczy w walizkach. W końcu Magda zasunęła zamek ostatniej spakowanej torby i odetchnęła z ulgą.

- Możemy znosić.

Rzeczy lądowały w bagażniku i na tylnym siedzeniu samochodu. Zamiotły i umyły jeszcze podłogę w tym małym mieszkanku i ponownie zeszły do auta.

- Chodź, podwiozę cię pod ośrodek. Wpadnę pod koniec tygodnia to pogadamy.


Ta szkoła pochłonęła Kasię bez reszty. Malowanie stało się jej pasją i narkotykiem. Często korzystała z pracowni Magdy zwłaszcza wówczas, gdy miała do namalowania wielkoformatowe płótno. Każde wakacje spędzała na plenerach. Od czasu tego w Kazimierzu Dolnym Magdzie rokrocznie proponowano ich poprowadzenie, a ona nie odmawiała. Zawsze był to dodatkowy zastrzyk gotówki i zawsze mogła zabrać ze sobą Kasię. Były w Chochołowie w Tatrach, w Sopocie, Sandomierzu i Zamościu. Kasia wracała z takich wyjazdów naładowana pozytywną energią, którą przelewała na płótno. Krystyna coraz częściej przyjmowała od niej nie tylko miniatury, ale i większe obrazy. Były naprawdę dobre a kobieta miała pewność, że się sprzedadzą.


Kilka miesięcy przed maturą swojej podopiecznej, Magda zawitała do ośrodka. Najpierw poszeptała o czymś z dyrektorką a potem pojawiła się w pokoju Kasi i Mirki. Przywitała się z obiema i zagaiła.

- Odebrałaś już dowód osobisty?

- Odbieram jutro, a co?

- Chodzi o mieszkanie. Za tydzień ogłaszają przetarg w Urzędzie Miasta. Przetarg o czynsz. Oznacza to, że kto zaproponuje większy ten otrzyma mieszkanie. Te mieszkania, które urząd proponuje nie są nowe i najczęściej wymagają generalnego remontu a co za tym idzie generują koszty. Myślę sobie jednak, że nowe, trzypokojowe mieszkanie byłoby znacznie powyżej twoich możliwości finansowych, za to płacąc co miesiąc czynsz zdecydowanie lepiej sobie poradzisz. W ośrodku możesz zostać aż do ukończenia szkoły więc będziesz miała trochę czasu na ewentualny remont. Oczywiście nie zostawię cię z tym samej i pomogę w miarę możliwości. Co ty na to? Pójdziemy na ten przetarg?

- Oczywiście, że pójdziemy. To wspaniałe wieści. Może faktycznie uda się wywalczyć jakieś lokum.


Tydzień później w poniedziałkowy poranek obie zjawiły się przed urzędem. Zapytały o pokój, w którym będą odbywać się przetargi i ruszyły wprost do niego. Już w środku natknęły się na tablicę informacyjną, na której rozwieszone były lokalizacje poszczególnych mieszkań. Magdy uwagę zwróciła propozycja w dawnym hotelu robotniczym. Budynek miał już swoje lata, ale z całą pewnością był mniej zaniedbany niż te stare kamienice nie remontowane przez dziesięciolecia. W dodatku sprzedawano dwa sąsiadujące ze sobą mieszkania traktując je jako jedną całość. To były dwie kawalerki z jednym pokojem i kuchnią, ale Magda pomyślała, że jedną z kuchenek można będzie przerobić na pokój dla Wojtka. Podzieliła się swoim pomysłem z Kasią.

- Jak się je połączy, to dadzą niezły metraż. Oba mieszkania mają po trzydzieści osiem metrów. To daje pole do wyobraźni. Myślę, że powinnyśmy licytować właśnie te lokale.

Kasia przyznała jej rację. Zajęły miejsca i spokojnie czekały na przetarg.

Chętnych było sporo, a wśród nich grupka cygańskich rodzin, które licytowały wielkie i wysokie mieszkania w starych kamienicach. Tymi w hotelu w ogóle nie były zainteresowane. Magda, która w imieniu Kasi brała czynny w przetargu wynegocjowała opłatę sześciuset złotych. To nie było mało, jak na możliwości Kasi zwłaszcza, że do tego dochodziły jeszcze media, ale Magda wierzyła, że sobie poradzą. Po przetargu wręczono im dokumenty i klucze od obu lokali. Niezwłocznie pojechały je obejrzeć.

Były zrujnowane, ale Kasia patrzyła na tę ruinę z optymizmem.

- Trzeba tu dostrzec też pozytywne strony. Spójrz na okna. Uważam, że są w dobrym stanie i nie trzeba ich wymieniać – schyliła się i oderwała kawałek starego gumolitu. – Pod spodem są płytki PCV. Myślę, że wystarczy położyć nową wykładzinę.

- Chyba tak – Magda rozejrzała się dokoła. – Niezależnie od wszystkiego trzeba to zrobić najtańszym kosztem. Musisz mieć pieniądze na przynajmniej roczny czynsz. Jeśli chodzi o ściany, to pomalujemy je. Michał skrzyknie chłopaków z roku. Ja też zbiorę kilku. Pomożemy ci. Najpierw jednak trzeba sporządzić listę najpotrzebniejszych rzeczy do remontu. Poza tym meble, które wywiozłam z mojej kawalerki na pewno tobie się przydadzą. Są w dosyć dobrym stanie, a jak się już dorobisz, to sobie wymienisz na nowsze.


Kasia nie traciła czasu. Mając już dostęp do własnego konta mogła rozporządzać pieniędzmi, które ciułała przez lata. Dzięki mobilnej Magdzie kupiły mnóstwo rzeczy do mieszkania. Zawsze szukały okazji i przecen. Ze zwołaniem kolegów nie było problemu. Wszyscy uprawiali wolny zawód i mogli poświęcić część swojego czasu na pomoc dla sierotki. Michał także się zaangażował.



Kasia przychodziła popołudniami. Wciąż miała sporo nauki, bo teraz priorytetem była matura.

- Wybierasz się na studia? – zapytała kiedyś Magda, gdy siedziały na podłodze z kubkami herbaty odpoczywając po sprzątaniu.

- Takie mam plany. Nigdy w życiu nie mogłabym cię zawieść. Pokładałaś we mnie tyle nadziei i wiary, że wszystko się uda więc nie ma innej opcji. Wiem, że czeka mnie mnóstwo pracy, ale nie poddam się. Ostatnio byłam u Krystyny. Zaniosłam jej trzy obrazy. Powiedziała, że przelała mi pieniądze za kartki i miniaturki, i potrzeba więcej tych ostatnich. Zobowiązałam się na dziesięć sztuk. Poza tym dała mi namiary do dwóch innych galerii. Powiedziała, że właścicielki widziały moje prace i są zainteresowane. Wspaniale, prawda?

- Wreszcie będziesz mogła podreperować budżet. Teraz dziękuję sama sobie, że wpadłam na pomysł założenia ci konta. Pieniądze przydały się jak nic.

- Za to zawsze będę ci wdzięczna. Za to i za wiele innych rzeczy. Rozmawiałam z dyrektorką. Powiedziała mi, że jak będę odchodzić z ośrodka, to wypłacą mi tysiąc pięćset złotych na zagospodarowanie i usamodzielnienie się a do tego sześć tysięcy sześćset złotych, bo byłam w ośrodku ponad dziesięć lat. Jeśli nie przekroczę miesięcznego dochodu w wysokości dziewięćset sześćdziesięciu złotych, to będzie mi przysługiwała co miesiąc kwota pięciuset złotych na kontynuowanie nauki. Nie będzie tak źle. Dzięki tobie jestem zaradna i wiem jak zarobić na siebie.

- A ja wygrzebałam ostatnio adres Fundacji DOM. To skrót i oznacza „Dbamy o Młodych”. To organizacja pozarządowa i może wiele pomóc. Trzeba tam pojechać i może złożyć jakąś prośbę o pomoc w zakupie sprzętów do mieszkania. Oni wiele mogą. Załatwiają pomoc w zakwaterowaniu, remoncie i właśnie w doposażeniu lokalu. Szkoda, że nie wiedziałam o nich wcześniej, bo skorzystałybyśmy z ich pomocy przy remoncie. Mimo to spróbujemy coś zyskać. Zaoszczędziłabyś przynajmniej trochę grosza na meble.

Kasia popatrzyła na przyjaciółkę z uśmiechem.

- Jesteś niesamowita, wiesz? Chyba nigdy nie przestanę cię podziwiać i cenić za twoje dobre, wspaniałe serce i wielką życzliwość dla mnie. Nie wiem gdzie byłabym dzisiaj, gdybyś nie pojawiła się w moim życiu.

- Przecież nie mogłam pozwolić, żeby taki talent się zmarnował, prawda?


Z każdym dniem mieszkanie nabierało cech przytulności. Koledzy Michała przebili otwór drzwiowy do drugiego mieszkania i tym sposobem połączyli dwa w jedno. Kuchnia i łazienka były już wykafelkowane. W łazience królowała kabina prysznicowa, a w kuchni gazowa kuchenka z piekarnikiem. W międzyczasie Magda poprosiła swojego teścia o przewiezienie mebli z jej poprzedniego mieszkania do lokalu Kasi. Nie było tego wiele, ale na razie musiało wystarczyć. Bardzo przydały się dwie komody z szufladami, solidna kanapa, niewielka ława i kuchenne szafki, które w wolnym czasie zamontował Michał. Znalazł się też ładny dywanik i kilka doniczek z kwiatkami.

Któregoś dnia wybrały się obie do fundacji. Już na miejscu wyjaśniły, że potrzebują niewielkiego wsparcia w zakupie mebli. Magda opowiedziała, że dzięki pracowitości Kasi stać ją było na mieszkanie do remontu, który już skończono.

- Trochę mebli już ma, ale to dopiero umeblowanie kuchni i jednego z pokoi. Potrzebujemy jeszcze meble do dwóch niedużych pokoików przeznaczonych dla jej rodzeństwa, które obecnie przebywa w domu dziecka, a dla którego Kasia chce zostać opiekunem prawnym.

Przewodnicząca fundacji ze zrozumieniem pokiwała głową.

- Bardzo dużo już dokonałaś – zwróciła się do Kasi. Podziwiam, bo niewielu jest takich, którzy są w stanie podjąć taką inicjatywę. Większość nawet jest dość roszczeniowa. Wypełnijcie wniosek – podała Kasi kilka arkuszy papieru i napiszcie, co wam będzie potrzebne. Na tej podstawie możemy przyznać dotację. Myślę, że nie potrwa to dłużej, jak dwa tygodnie. Dam znać. Wpiszcie jakiś numer kontaktowy.


Wyszły z budynku fundacji pełne dobrych przeczuć. Kobieta stojąca na jej czele była dla nich bardzo przychylna i liczyły, że jednak przyznają Kasi dotację.

Tak też się stało. Po dwóch tygodniach skontaktowano się z nią informując, że przelano na jej konto dziesięć tysięcy złotych i życzono jej powodzenia. Natychmiast zadzwoniła do Magdy i poinformowała ją o sumie dotacji.

- To ogromne pieniądze. Nie spodziewałam się, że będzie ich aż tyle. Myślę, że za tę sumę kupimy wszystko. Może nawet starczy na lustro do przedpokoju i jakiś ładny wieszak na płaszcze.


Dwa tygodnie później w jedną z kwietniowych sobót przywiozła swoje rodzeństwo do mieszkania. Przyjechały też dyrektorka z wychowawczynią i Magda. Kasia pękała z dumy, kiedy przybyli oglądali mieszkanie i podziwiali jego wnętrze.

- Świetnie sobie poradziłaś Kasiu. To dowód na to, że można osiągnąć wszystko, gdy jest się odpowiednio zdeterminowanym.

Na stole pojawiła się kawa i ciasto upieczone przez Mirkę. Nie zabrakło szampana dla dorosłych i bezalkoholowego dla dzieci. Dyrektorka uniosła do góry kieliszek.

- Piję za wasze zdrowie i powodzenie, a także za szczęście we wszystkich waszych przedsięwzięciach. Nigdy nie mam pewności, co zrobią nasi wychowankowie po wyjściu z ośrodka, czy sobie poradzą w dorosłym życiu. Co do ciebie Kasiu i twojego rodzeństwa jestem dziwnie spokojna, bo wielokrotnie udowodniliście, że potraficie o siebie zadbać. Niech wam się darzy. Wszystkiego najlepszego.




21 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page