ROZDZIAŁ 3
ostatni
Przebrała się w domowe ciuchy i nastawiła expres. Potrzebowała filiżanki dobrej, mocnej kawy i lampki wina. W końcu trzeba było uczcić ten rozwodowy sukces.
Rozsiadła się wygodnie na kanapie i włączyła cicho telewizor. Oglądanie wiadomości przerwał jej dźwięk komórki. Zerknęła na wyświetlacz i odebrała natychmiast. To był Jacek.
- Cześć Julka? Żyjesz? Jak poszło?
- Żyję a poszło świetnie. Właściwie tak jak chciałam. Wreszcie uwolniłam się od tej mendy.
- To świetne wiadomości. Może chcesz, żebym przyjechał? Trzeba to uczcić. Przywiózłbym jakąś dobrą komedię romantyczną i szlachetny trunek…
W pierwszej chwili chciała mu powiedzieć, że nie trzeba, że ma się świetnie i nie potrzebuje pociechy. Chciała powiedzieć, że jest daleka od tego, żeby rozpaczać i rwać włosy z głowy z powodu tych czterech straconych lat przeżytych przy takim dupku. Szybko jednak zmieniła zdanie. Pomyślała, że właściwie dlaczego nie?
- Jeśli masz ochotę, to zapraszam – zadecydowała.
Jacek pojawił się u niej w ciągu kilku minut dzierżąc w dłoniach płytę z filmem i butelkę drogiego, francuskiego szampana. Wyciągnęła z witryny dwa kryształowe kieliszki takie na specjalne okazje, w które Jacek rozlał ten szlachetny trunek. Jakby na to nie patrzeć okazja do świętowania była szczególna i wymagała odpowiedniego entourage'u.
Jacek wrzucił płytę do odtwarzacza i usiadł obok Julki. Im bardziej rozwijała się akcja filmu tym bardziej oni zaśmiewali się do łez. To właśnie wtedy po raz pierwszy w życiu odkąd poznała Jacka pomyślała, że to naprawdę fajny facet. – Gdyby jeszcze nie był taki…
– Jaki!? – obruszyła się Gośka, gdy dwa tygodnie później siedziały przy stoliku w swojej ulubionej kawiarni. Ostatni raz widziały się jeszcze przed wypadkiem Julki i koniecznie musiały pogadać, bo przecież w międzyczasie wydarzyło się tyle ciekawych rzeczy. – Nie powinnaś go krytykować, bo facet ma serce na dłoni a przy tym jest niesamowicie inteligentny. Poza tym to mój kumpel wiec jeśli masz zamiar go obrażać, to ja się na to nie godzę. Mało dał ci dowodów swojego przywiązania? Osiem lat temu powiedział ci, że będzie na ciebie czekał i co? Czeka do dzisiaj jak wierny pies. A wiesz o czym to świadczy? Że ten facet kocha cię jak wariat.
Julka poczuła się podle. Zmarszczyła brwi, bo zupełnie nie o to jej chodziło.
- Gośka uspokój się, bo ja wcale nie mam zamiaru go krytykować. Nikt nigdy nie zrobił dla mnie tyle co on i przez to czuję się tak niekomfortowo. Mam wrażenie, że byłam po prostu zbyt samolubna, zbyt skupiona na sobie a on był na każde wezwanie jak jakiś służący. Ja chcę dla niego jak najlepiej, ale rażą mnie te jego niemodne ciuchy, te blezerki w paski i ta fryzura z minionej epoki. On ma jakąś słabość do tych okropnych ciuchów…
Gośka wytrzeszczyła oczy i popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
- Nie miałam pojęcia, że potrafisz być taka powierzchowna. Poza tym jesteś ślepa jak kret i faktycznie przez te kilka lat zafiksowałaś się wyłącznie na sobie. Nie zauważyłaś, że on już od dawna taki nie jest? Że się zmienił? Facet ma świetną pracę. Często wyjeżdża za granicę. Tam kupuje najmodniejsze, markowe ciuchy. Od bardzo długiego czasu to jeden z najlepiej ubranych moich znajomych. Jego fryzura jest nienaganna, bo włosy strzyże według najnowszych trendów u najlepszego fryzjera w mieście. Jak mogłaś przez tyle lat w ogóle tego nie zauważyć? Obraz dawnego Jacka tak wrył ci się w pamięć, że wciąż pamiętasz jego wizerunek sprzed tych ośmiu lat, kiedy poznałam was ze sobą. Ależ ty jesteś beznadziejna. Jacek to bardzo atrakcyjny mężczyzna, który ma w dodatku kawał porządnego charakteru. Baby pożerają go wzrokiem i dałyby wszystko, żeby umówił się z nimi na randkę a on od tylu lat jest wierny tylko jednej kobiecie. Tobie. Chcesz być wobec niego uczciwa? Powiedz mu prosto w oczy, żeby już nie czekał, bo się nie doczeka. Bo związek z nim nigdy nie będzie możliwy. Być może wówczas zrobi coś ze swoją samotnością.
Julce zamigotały łzy w oczach. To co mówiła Gośka oburzyło ją i zraniło. Przyjaciółka była do bólu szczera. Nie owijała w bawełnę, ale czy nie miała racji? Teraz siedziała z obrażoną miną wpatrując się w zapłakaną twarz Julii, która usiłowała spojrzeć na Jacka jej oczami.
Od chwili, gdy się poznali Julka zaszufladkowała go jako nieszkodliwego cudaka z ogromnym ilorazem inteligencji. Nie postrzegała go jako potencjalnego chłopaka a później partnera, ale kogoś, kto był niezwykle uprzejmy a przede wszystkim uczynny. Tak… Jacek był facetem z wielką klasą i rzeczywiście bardzo się zmienił. Jak mogła tego nie zauważyć? Skupiona na własnych podbojach i rozstaniach zamęczała go zwierzeniami o swoich sukcesach i porażkach. Na pewno wielkim dla niego ciosem był dzień, w którym oznajmiła mu, że wychodzi za mąż. – Matko, jak on musiał się poczuć…
Był typem sportowca o nienagannej sylwetce z wyraźną rzeźbą muskulatury. Widziała jego mięśnie, gdy tuż po jej ślubie pomagał im w remoncie mieszkania. Pamiętała zawistne spojrzenia kobiet, gdy szła obok niego, lub korzystała z zaproszenia do kawiarni. Ignorowała to. Nie mogła pojąć dlaczego to wszystko dotarło do niej z tak wielkim opóźnieniem.
– To wszystko przez ten mój cholerny egoizm. Zawsze liczyłam się tylko ja a on nie był ważny jakby stanowił moje tło a nie pierwszy plan.
Miała totalny mętlik w głowie, który wywołał w niej paniczny strach. Niemal osunęła się z krzesła na podłogę. Gośka jednak zareagowała błyskawicznie i przytrzymała ją.
- Julka, wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku – odpowiedziała dławiąc się łzami. A co będzie, gdy on mi powie, że już przestał czekać na mnie? Że stracił wszelką nadzieję? A co, jeśli przez mój cholerny pech on właśnie teraz poznaje kogoś z kim będzie chciał być do końca życia? Co ja wtedy zrobię? Z desperacji przyjdzie mi się chyba pociąć, bo w przeciwnym wypadku do końca swoich dni będę lamentować nad swoją bezdenną głupotą. On jest dla mnie najważniejszy.
Gośka pochyliła się w jej kierunku i ujęła w dłonie jej zapłakaną twarz zmuszając, by spojrzała na nią.
- Nie siedź więc tutaj i przestań tracić czas. Wyjmij telefon i zadzwoń do niego. Umów się z nim i wreszcie wyznaj, co do niego naprawdę czujesz. Długo ci zeszło, ale zrozumiałaś w końcu, że miłość, której szukałaś przez lata tkwi tuż obok ciebie, przy twoim boku a ty miotałaś się między jednym facetem a drugim, by w końcu wyjść za kogoś, kto nie był ciebie wart. No nie siedź tak. Idź i załatw to jak trzeba.
Julia podniosła się od stolika. Pożegnała się szybko z Gośką dziękując za to, że otworzyła jej oczy. Wybiegła z kawiarni nerwowo grzebiąc w torebce. Wyciągnęła telefon i szybko wybrała numer Jacka.
Odebrał jak zwykle po pierwszym sygnale.
- Julka? Stało się coś? – pytał zaniepokojony.
- Nie, nic się nie stało…To znaczy stało się w pewnym sensie. Koniecznie muszę się z tobą zobaczyć. Przyjedziesz do mnie?
– No pewnie! Potrzebujesz coś, mam coś przywieźć? –pytał z troską w głosie.
– Tylko siebie! – niemal krzyczała do słuchawki. – Tylko siebie!
Rozłączyła się i ruszyła biegiem w kierunku osiedla, na którym mieszkała. Dobiegała już do bloku, gdy zauważyła Jacka wysiadającego z samochodu. Zdyszana wpadła w jego ramiona i przywarła mocno do niego. Zaskoczyła go i nie rozumiał tej nagłej, spontanicznej reakcji. Przytulił ją mocno.
- Julka, co z tobą?
Rozpłakała się po raz drugi tego dnia.
- Bardzo cię przepraszam, za to, że przez te wszystkie lata byłam taką egoistką i myślałam wyłącznie o sobie. Zmarnowałam tyle cennego czasu… Nie wiem, czy będę potrafiła nadrobić te osiem lat, ale jeśli nadal na mnie czekasz, to chcę ci powiedzieć, że już nie musisz. Przed chwilą zrozumiałam to, co serce wiedziało już od dawna a rozum uświadomił sobie dopiero dzisiaj. Kocham cię. Jesteś miłością mojego życia. Jesteś mężczyzną mojego życia.
Milczał. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą padło z ust kobiety, którą niezmiennie kochał od tylu lat. Trzymał ją w ramionach kołysząc lekko, jakby chciał w ten sposób uspokoić jej rozedrganie i zatrzymać lawinę emocji, które wyzwoliły się w niej.
- Ciiii, już dobrze, już dobrze. Nawet nie wiesz jak bardzo jestem szczęśliwy. Sądziłem, że nigdy nie doczekam dnia, w którym odwzajemnisz moją miłość. A jednak Bóg istnieje…
Oderwała się od niego. Jej twarz była mokra od łez.
- Naprawdę nie wiem gdzie ja miałam oczy i o czym sobie myślałam przez tyle lat – mówiła płaczliwie. – Zmarnowałam je na jakieś bzdury, podczas gdy mężczyzna mojego życia cały czas był tuż obok, na wyciągnięcie ręki. Czy można być bardziej ślepym?
- Najważniejsze, że w końcu zrozumiałaś. A teraz chodź. Zrobię ci dobrej kawy, która na pewno cię uspokoi.
Dwa miesiące później w sobotnie przedpołudnie Julka i Jacek przy udziale świadków w osobach Gośki i jej męża składali przysięgę małżeńską przed urzędnikiem w tutejszym Urzędzie Stanu Cywilnego. Uroczystość była bardzo skromna. Nie zapraszali gości, nie wynajmowali sali weselnej. Zamówili jedynie stolik w jednej z najlepszych restauracji w mieście, żeby móc uczcić zaślubiny w towarzystwie dwójki swoich świadków i najlepszych przyjaciół.
- Jesteś szczęśliwa? – pytała Gośka, gdy pudrowały noski w łazience.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – uśmiechnęła się Julia. – I pomyśleć, że gdyby nie ty, już na zawsze pozostałabym ślepa i głucha.
- Czasem tak bywa, że nie widzimy tego, co mamy pod samym nosem. Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło. Jacek jest zupełnie odmieniony. Zauważyłaś jak często się uśmiecha? Nigdy nie widziałam go takiego radosnego. Wracajmy, bo pewnie nasi panowie się niecierpliwią. Trzeba wznieść toast za szczęście państwa młodych.
K O N I E C
Comentários