top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"NAŁÓG" - rozdział 11

ROZDZIAŁ 11


Minęło kilka miesięcy od wyjazdu Marka na Mazury. Ten czas skwapliwie wykorzystał Sebastian. Bez oddechu Marka za plecami zrobił się śmielszy i bardziej asertywny. Troszczył się i dbał o Ulę. Wyświadczał jej przysługi i na każde jej zawołanie był obecny, i gotów do poświęceń. Często, niby przypadkiem, tak przy okazji, w pozornie niewinny sposób krytykował Marka za jego lekkomyślność, za rujnowanie sobie zdrowia i życia, i za jego słaby charakter. Ula zwykle milczała nie komentując słów Olszańskiego, ale taka otwarta krytyka z jego strony poczynań w końcu najlepszego przyjaciela, sprawiała, że pękało jej serce, a jednocześnie przyznawała mu rację, bo przecież mówił prawdę.



To co robił było manipulacją w najczystszej postaci mającą na celu zdobycie przychylności Uli. Za wszelką cenę chciał ją zniechęcić do Marka. Nawet nie zauważyła, w którym momencie ich spotkania przestały być spotkaniami na stopie przyjacielskiej, a stały się oficjalnymi randkami. Potrzebowała bliskości, a Sebastian był jej gwarantem. Pół roku później poprosił ją o rękę. Zapewniał, że kocha ją nad życie i chce wyłącznie jej szczęścia. Zgodziła się. Póki co trzymali zaręczyny w tajemnicy nie chcąc siać niezdrowych plotek. Zaczęli planować ślub. Miał się odbyć tuż po pokazie kolekcji wiosenno-letniej.

Życie firmowe zawsze tętni od plotek więc informacja o rychłym ślubie Uli i Sebastiana również ujrzała światło dzienne wbrew woli głównych zainteresowanych. Dowiedzieli się o tym także Dobrzańscy. Krzysztof się zmartwił. Cieszył się, że syn doszedł do równowagi i od wielu miesięcy jest trzeźwy. Mógłby wrócić i spróbować ułożyć sobie życie z Ulą, a tymczasem ona wychodzi za mąż i to za kogo? Za najlepszego przyjaciela jego syna. Nie wiedzieć czemu Krzysztof poczuł się tak, jakby go spoliczkowano. Olszańskiego znał przecież od wielu lat i zawsze był pod wrażeniem jego lojalności wobec Marka. Tymczasem ta lojalność skończyła się wraz z miłością do tej samej kobiety. Pomyślał, że czas najwyższy, żeby Marek wrócił. Może jeszcze nie jest za późno. Już od prawie roku siedział na Mazurach. W dniu, w którym Krzysztof dowiedział się o planowanym ślubie Uli, zadzwonił do Marka.

- Stało się coś, że dzwonisz w środku tygodnia? – usłyszał zaniepokojony głos jedynaka.

- Jeszcze się nie stało, ale wszystko zmierza do tego, żeby się stało. Musisz wracać, synu. Jeśli zakończyłeś terapię, to wracaj. Okazało się, że od pół roku Ula i Sebastian są zaręczeni i wkrótce biorą ślub.

- Nie…, tato. To niemożliwe. Ula nawet specjalnie nie przepadała za Sebą.

- Marek, to dzieje się naprawdę. Jeśli widzisz jeszcze jakąś szansę dla was, to wracaj i zacznij działać.

- Przeraziłeś mnie. Jeszcze dzisiaj się spakuję. Jutro będę w Warszawie.


Pozamykał wszystkie swoje sprawy w ośrodku. Terapeuci już od przynajmniej pięciu miesięcy uważali, że jest wyleczony, ale on chciał mieć pewność i dlatego nalegał na przedłużenie pobytu. Psycholog, który miał z nim prywatną terapię uścisnął mu dłoń na pożegnanie.

- Trzymaj się, Marek. Życie jest pełne wyzwań, ale pamiętaj, że nie każdego musisz się podjąć. Dbaj o siebie i nie traktuj wszystkiego ambicjonalnie. Jesteś o wiele silniejszy niż wtedy, gdy tu przyjechałeś. Dasz radę.

- Dziękuję za wszystko, doktorze.

Pożegnał się i ruszył w stronę Warszawy.



Zatrzymał się przy Złotych Tarasach. Musiał zrobić jakieś zaopatrzenie. Wszedł do delikatesów i od razu ruszył na stoisko z pieczywem.

- Marek? Marek Dobrzański? - usłyszał za plecami i odwrócił się. Przed nim stała uśmiechnięta od ucha do ucha Klaudia Nowicka.

- Dobry Boże, Klaudia! Ile to już lat? – Roześmiała się perliście.

- Za dużo, prezesie, za dużo. Co ty tutaj robisz i w dodatku sam, bez Uli?

- Nie jestem już z Ulą. Odeszła ode mnie i za chwilę bierze ślub z Sebastianem.

- Z Sebastianem? Z Sebastianem Olszańskim? – otworzyła oczy ze zdumienia. – Mnie tu naprawdę długo nie było. Masz czas, żeby wypić ze mną jakąś kawę?

- Możemy, ale najpierw muszę zrobić zakupy. Przez rok nie było mnie w domu i nic tam nie mam.

Pomogła mu z tymi zakupami. Objuczeni siatkami weszli do pobliskiej kawiarenki. Zamówili mocne espresso i po kawałku sernika. Ciekawa nowin Klaudia kazała mu opowiadać wszystko od początku. Za bardzo nie miał ochoty wracać do tych koszmarnych dla niego dni, podczas których żył jak w amoku, ale rozkręcił się. Modelka usłyszała więc o tym, jak cierpiał na przerost ambicji, jak pił, bo zaczęło go to przerastać. Z żalem opowiadał, jak bardzo skrzywdził Ulę i musiała odejść, bo nie mogła już tego znieść. Mówił o Sebastianie, że tylko on mu pozostał i wspierał go na każdym kroku i był na każde jego zawołanie. Pomagał mu podczas pobytu w szpitalu po wypadku i wiele razy taszczył pijanego do domu.

- Ostatni raz widziałem go tuż przed wyjazdem na Mazury. Prosiłem go wtedy, żeby przekazał Uli, że bardzo ją kocham, bardzo tęsknię i że wrócę któregoś dnia zupełnie wyleczony z alkoholizmu, by błagać ją o wybaczenie. Nie mam pewności, czy jej to przekazał. Podejrzewam, że nie, skoro teraz bierze z nią ślub – potrząsnął głową. - Wciąż nie mogę uwierzyć, że to ogromne uczucie jakim darzyliśmy się nawzajem tak nagle z Uli wyparowało, że potrafiła przestać mnie kochać.

- Nie wierzę, że przestała cię kochać. Przecież byłam świadkiem tej miłości. Byłam pierwszą osobą, której o niej powiedziałeś, pamiętasz? Nie wierzę, że nagle zakochała się w Sebastianie. On nawet nie jest w jej typie. Jeśli zgodziła się za niego wyjść to pewnie tylko dlatego, że poczuła się przy nim bezpiecznie i stabilnie bez żadnych huśtawek emocjonalnych.



Nie wiem tylko, czy ona potrafi z kimś żyć bez miłości. Wydaje mi się, że to nie taki typ kobiety, a skoro tak, to nie wróżę temu małżeństwu długiego stażu.

- Tak uważasz? – zapytał z nadzieją w głosie.

- Jestem tego pewna.

To niespodziewane spotkanie wprawiło go w dobry nastrój. Klaudia zmieniła się bardzo. Z wiecznie zazdrosnej, pełnej pretensji modelki stała się stateczną mężatką i matką małego Luki, którego ojcem był młody, włoski przedsiębiorca. Na stałe mieszkała w Mediolanie i często widywała oboje Febo. Raz lub dwa razy do roku przyjeżdżała do Polski na dłuższy pobyt, żeby odwiedzić rodziców. Bez wątpienia wlała sporo otuchy w jego serce.



Violetta Kubasińska niemal udławiła się własnym językiem na widok byłej twarzy licznych kolekcji mistrza Pshemko.

- Klaudia? Boże, wieki cię nie widziałam. Co cię sprowadza do firmy?

- Wiem, że Marek już nie jest prezesem, ale mam sprawę do Uli i jeśli mogłabyś mnie zaanonsować, to byłabym wdzięczna.

- Jasne. Zaraz zapytam, czy cię przyjmie. Od rana siedzą z Sebastianem nad jakimś bilansem – sięgnęła po słuchawkę i usłyszawszy głos pani prezes zapytała: – Ula, przyszła Klaudia Nowicka. Mówi, że ma ważną sprawę. Może wejść?

- Tak…, właśnie skończyliśmy. Zrób nam dwie kawy. To znaczy dla mnie i dla Klaudii, bo Sebastian zaraz wychodzi.

Rzeczywiście Olszański chwilę później ukazał się w drzwiach witając się wylewnie z modelką.

- Lata lecą, a ty nic nie tracisz ze swojego uroku. Piękna jak zawsze.

Klaudia rozciągnęła usta w szerokim uśmiechu.

- A ty nadal kokietujesz kobiety, jak zawsze. Nic się pod tym względem nie zmieniło, co? – minęła go przechodząc do gabinetu. Wyciągnęła na przywitanie dłoń. Ula podała swoją.

- Dawno cię tu nie było.

- Bo mieszkam na stale w Mediolanie i dość rzadko jestem w Polsce. Mam małego synka i to jemu poświęcam głównie swój czas.

- Gratuluję. Jesteś aktywna zawodowo?

- Pytasz, czy nadal jestem modelką? Nie jestem, choć zainteresowanie modą mam we krwi. Przyszłam tu jednak w zupełnie innej sprawie. Wczoraj dowiedziałam się o ślubie twoim i Sebastiana. Dowiedziałam się zupełnie przypadkowo, bo w Złotych Tarasach natknęłam się na Marka. Właśnie wczoraj wrócił z Mazur z terapii. - Ula zmartwiała. Nie miała pojęcia, do czego Klaudia zmierza i co jej chce powiedzieć. – Chciałam cię bardzo prosić, żebyś mnie spokojnie wysłuchała, bo uważam, że chcesz popełnić największy błąd w życiu. Nie obrażaj się, bo przyszłam tu w dobrej wierze i zupełnie nie mam zamiaru cię pouczać ani udzielać ci życiowych rad. Wysłuchaj mnie tylko proszę, a wnioski wyciągniesz już sama. Uprzedzam cię tylko, że to nie Marek mnie tu przysłał. On nie ma pojęcia, że tu jestem.

- Dobrze. Skoro uważasz, że to ważne, mów.

- Przesiedziałam wczoraj z Markiem dwie godziny przy kawie. O wielu rzeczach nie wiedziałam i przyznam, że wprawiły mnie w osłupienie. Marek był niezwykle szczery i myślę, że niczego przede mną nie ukrywał. Miał łzy w oczach, gdy mówił, jak bardzo cię skrzywdził i ile wstydu, i upokorzenia przyniosło ci jego pijaństwo. Od roku jest trzeźwy. Terapia, którą przeszedł okazała się bardzo skuteczna. Mówił, że kiedy był w najgorszym stanie, mógł liczyć tylko na Sebastiana. On zawsze się zjawiał ilekroć go o to poprosił. Tak było, gdy po wypadku trafił do szpitala. Przeleżał dziesięć dni i tylko Seba do niego zaglądał. On też odbierał go, kiedy wyzdrowiał. Mówił, że nie było dnia, żeby o tobie nie myślał. W dniu wypisu pojechali do Ogrodu Smaków, bo Marek tęsknił za filiżanką mocnej kawy. To przy niej zapytał Olszańskiego, czy ty o nim jeszcze myślisz, czy coś w ogóle mówisz na jego temat. Seba był raczej obcesowy i w dość surowy sposób przypomniał mu, że przecież odeszłaś od niego i nie jesteście już razem. To Marka bardzo zabolało…

- Zaraz, zaraz… To nie było tak. Mnie Sebastian powiedział, że po wyjściu ze szpitala Marek naciskał, żeby pojechali do jakiejś knajpy, bo musi się napić. Pomyślałam wtedy, że w ogóle się nie zmienił. – Klaudia wymownie pokiwała głową.

- Później rozpaczliwie szukał jakiegoś ośrodka leczenia uzależnień. W tym, do którego chodził do tej pory, nie pomogli mu kompletnie. On potrzebował indywidualnej terapii, a nie zbiorowego spowiadania się ze swojego pijaństwa. W końcu udało mu się znaleźć taki na Mazurach. Zupełnie odosobniony, w bardzo pięknym miejscu z dala od pokus. Przed wyjazdem widział się z Sebastianem. Był w trakcie pakowania walizek, gdy Seba pojawił się u niego w domu. Prosił go wówczas, żeby przekazał ci, że on nadal bardzo cię kocha, bardziej niż własne życie. Ogromnie żałuje tego wszystkiego, czego się dopuścił i kiedyś wróci do ciebie wyleczony i trzeźwy. Stanie przed tobą i patrząc ci prosto w oczy będzie błagał o wybaczenie. Sebastian obiecał mu, że ci wszystko przekaże. Życzył mu powodzenia.

94 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page