top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"NAŁÓG" - rozdział 12 ostatni

ROZDZIAŁ 12

ostatni



Ula była wstrząśnięta. Pamiętała doskonale ten dzień i to, jak zapytała Sebastiana, co u Marka.

- On…, on mi powiedział, że był na Siennej i że Marek wciąż popija. Widział do połowy opróżnioną butelkę z whisky, a Marek proponował mu, żeby się z nim napił. Powiedział mi też, że on chce wyjechać, ale opornie się zbiera do tego wyjazdu. Później tylko usłyszałam, że to nie jest facet dla mnie. Gdybym za niego wyszła, musiałabym się użerać, nie wiadomo jak długo, z pijakiem. Co to wszystko ma znaczyć? Dlaczego Seba nie mówił mi prawdy? O co tu chodzi? Nic z tego nie rozumiem.

- Ja ci powiem, w czym rzecz. Kiedy siedzieliśmy z Markiem w tej kawiarni, on ze łzami w oczach mówił, że nie może uwierzyć, że nagle przestałaś go kochać i ulokowałaś swoją miłość w Sebastianie. Przecież nawet go nie lubiłaś, a tu nagle ślub. Powiedziałam mu, że mocno wątpię, żeby taka wielka miłość nagle się w tobie wypaliła. Potem, już w domu długo myślałam nad tym i postanowiłam tu przyjechać, bo jestem przekonana, że Sebastian tobą manipuluje. Jesteś łatwym celem, a codzienne powtarzanie przez niego jaki to Marek jest zły, że ma chwiejny charakter i słabą wolę, tylko miało utwierdzać cię w przekonaniu, że wybrałaś nie tego faceta. On chyba po raz pierwszy w życiu zakochał się naprawdę i to w dziewczynie swojego przyjaciela. Oczerniał go przed tobą, żebyś myślała o nim źle. Tak się też stało, prawda? Inaczej nie przyjęłabyś pierścionka i nie planowała ślubu.

- To co ja mam teraz zrobić? – płaczliwie zapytała Ula.

- Porozmawiaj z Markiem. Jeśli nawet cię nie przekona, nie bierz ślubu z Olszańskim, bo unieszczęśliwisz się na całe życie. Mam propozycję. Za dwa dni, w sobotę są moje urodziny. Wynajęłam pub Sheesha Lounge przy Alejach Jerozolimskich i tam zaprosiłam swoich gości.



Zapraszam również ciebie i Sebastiana. Marek też się zjawi i wówczas będziesz mogła z nim porozmawiać na neutralnym gruncie. Będzie też Domi i poproszę ją, żeby zajęła się Sebastianem. Co ty na to?

- Przekonałaś mnie. Przyjdziemy, choć na razie nic nie powiem Sebie, że wiem o jego manipulacjach, bo jeszcze nie mam pojęcia, co postanowię. Jestem wstrząśnięta tym co powiedziałaś, ale jednocześnie bardzo ci wdzięczna. Nie spodziewałabym się takiej życzliwości po tobie. W przeszłości nie byłam dla ciebie zbyt miła.

- Ula, minęło trochę lat i ja też jestem już inną osobą. Na swój sposób kochałam Marka i jeśli byłam zazdrosna, to nie o ciebie, ale o Paulinę, której szczerze nie znoszę. Nie wiem czy wiesz, ale to mnie pierwszej Marek powiedział o swojej miłości do ciebie. Nawet nie byłam zaskoczona, bo widziałam, jak się do ciebie odnosi i jak ty na niego patrzysz. Taka miłość to rzadkość i nie pozwól jej zmarnować – Klaudia podniosła się z fotela. – Będę uciekać. Ze zrozumiałych względów nie powiem Markowi o naszej rozmowie i o mojej wizycie w F&D. Może byłby zły, że wcinam się między wódkę, a zakąskę…? Ciebie też proszę o dyskrecję. Widzimy się w sobotę. Przemyśl to, co powiedziałam dla własnego dobra.


Wizyta Klaudii była dla niej dużym zaskoczeniem, a zwłaszcza to, co powiedziała o Sebastianie. Wszystko wskazywało na to, że wobec Marka grał oddanego przyjaciela, a nią manipulował mówiąc jej o nim rzeczy ohydne, deprecjonujące go w jej oczach. Musiała przyznać, że mu się udało, bo swojego rodzaju indoktrynacja odniosła skutek o jaki mu chodziło. Tylko co teraz? Za dwa tygodnie ma go przecież poślubić.



Pub Sheesha Lounge jaśniał od świateł i tętnił rytmiczną muzyką. Co rusz podjeżdżały na parking przed nim taksówki, z których wysypywali się zaproszeni przez Klaudię goście. Ona sama stała w progu wraz ze swoim mężem i witała wszystkich. Pokazał się i Marek mówiąc grzecznościowo kilka słów po włosku i witając się z przystojnym Włochem. Klaudii wręczył ogromny bukiet kwiatów.

- Znajdę cię później, – szepnęła mu do ucha – to pogadamy. Wejdź do środka. Jest już Domi z mężem i inne dziewczyny, które znasz. Zaprosiłam też Pshemko.

Ula i Sebastian byli jednymi z ostatnich, którzy pojawili się na imprezie. Złożyli Klaudii życzenia i zajęli wskazany przez nią stolik.

- Zamówcie sobie, co tylko chcecie. Wszystko jest opłacone. Będzie też z kim pogadać, bo jest sporo osób, które znacie. Dobrej zabawy.

Sebastian podniósł się i ruszył do baru, żeby zamówić sobie i Uli jakiegoś lekkiego drinka. Ula została sama z ciekawością rozglądając się po tym barwnym tłumie. Marek zmaterializował się przed nią jak duch. Wiedziała przecież, że tu będzie, bo Klaudia ją uprzedzała, ale jego widok jednak nią wstrząsnął. Wyglądał zdrowo. Twarz odzyskała dawną barwę, oczy jaśniały i to bynajmniej nie od alkoholu, a jego sylwetka znowu nabrała sportowego charakteru.

- Dzień dobry, Ula – powiedział cicho. Wstała i niepewnie spojrzała mu w oczy. Doszedł Sebastian wręczając jej kieliszek z czerwonym winem. Zdziwił się obecnością przyjaciela .

- Prędzej ducha bym się spodziewał niż ciebie. Dobrze wyglądasz.

- I tak też się czuję. Najgorsze już daleko za mną.

- A jednak nie rezygnujesz z dawnych nawyków – Ula wskazała na kieliszek, który trzymał w dłoni. Uśmiechnął się wyciągając go w jej kierunku.



- Zrób mi tę przyjemność i spróbuj.

Nieufnie umoczyła usta w czerwonym płynie.

- Kompot wiśniowy? – wyjąkała zaskoczona.

- Osobiście przyniesiony przez Klaudię. Wlała go do kieliszka od wina, żebym nie wyglądał dziwnie. Bardzo chciałbym z tobą porozmawiać. Znajdziesz chwilę?

- A o czym? – wtrącił się Sebastian. – Na coś liczysz? Liczysz, że do ciebie wróci? Ona ma już inne plany. W następną sobotę pobieramy się.

- Tak…, - Marek spuścił głowę – słyszałem… Ostatnią rzeczą o jaką bym cię posądzał, to odbicie mi dziewczyny, kobiety, którą ukochałem nad życie. Jakim trzeba być podłym draniem, żeby zrobić coś takiego? Byliśmy przyjaciółmi. Ja nigdy nie wykręciłbym ci takiego numeru. Doskonale wiedziałeś, że chcę Ulę błagać o wybaczenie. Wiedziałeś, że kocham ją do szaleństwa, a jednak pokusiłeś się o zakazany owoc. Tak postępuje tylko prawdziwa świnia z całym szacunkiem do tych zwierząt. Nawet nie jestem na ciebie zły, ale gardzę tobą i jestem mocno rozczarowany. Zasługujesz na obicie gęby, ale nie będę Klaudii psuł imprezy. Ula ma wolną wolę i to, czy zechce porozmawiać ze mną, czy nie, zależy tylko od niej.

- Proszę cię, Sebastian, zostaw nas samych…

- Ula, no co ty…?

- Masz zamiar robić mi tu jakieś sceny? Podobno mi ufasz - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Sebastian odszedł od stolika, a oni usiedli naprzeciwko siebie i zatopili się w rozmowie. Dość długo to trwało i głównie mówił Marek. Na koniec usłyszał: – Ja muszę to wszystko przemyśleć, zastanowić się. To nie jest łatwa decyzja, bo jak wiesz, za tydzień nasz ślub i praktycznie wszystko mamy załatwione. Uzbrój się w cierpliwość, a za kilka dni zadzwonię do ciebie i powiem, co postanowiłam.

Ucałował jej dłoń. Był wzruszony.

- Mam nadzieję, kochanie, że podejmiesz właściwą decyzję. Jeśli zdecydujesz się na ten ślub, nie będę wam bruździł.

Odszedł od stolika dziwnie zgarbiony i przytłoczony słowami Uli. Wciąż nie miał pewności, czy ją przekonał.

Do stolika wrócił Olszański.

- Czego chciał? – tym pytaniem zirytował ją. Jeszcze nie był jej mężem, a już uzurpował sobie jakieś prawa do niej.

- Sebastian, chyba nie muszę ci się ze wszystkiego spowiadać? Ta rozmowa odbyła się między mną, a Markiem i tak pozostanie. Nie mam zamiaru ci jej streszczać. Poza tym chcę już stąd wyjść. Dość mam wrażeń na dzisiaj.

Jej reakcja mimo, że dość gwałtowna, uspokoiła Sebastiana. Miał pewność, że Marek nic nie wskórał, a Ula za tydzień będzie panią Olszańską.



Przetarła zmęczone powieki. Od tych wspominków rozbolała ją głowa. Zwlekła się z łóżka i przeszła do kuchni, żeby wziąć jakąś tabletkę przeciwbólową. Starała się to zrobić jak najciszej, ale ojciec miał lekki sen i zmaterializował się w drzwiach jak duch. Na jego widok puściły jej nerwy i rozpłakała się. Podszedł do niej i przytulił ją.

- Córcia, co się stało? Nie możesz spać? Denerwujesz się?

Zdała sobie sprawę, że identyczne pytania padły z jego ust wtedy, gdy odchodziła od Marka. Ojciec nie rozumiał tego, a ona przez pół nocy tłumaczyła mu powody tej decyzji.

- Nie mogę spać, tato. Wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego wyrzuciłam Marka ze swojego życia? Dlaczego zrezygnowałam z walki o niego i o siebie? Odeszłam, a on coraz bardziej się staczał. Nie pomogłam mu, tylko odwróciłam się od niego.

- Nie mogłaś postąpić inaczej córcia, bo nie chciałaś kolejny raz cierpieć.

- To prawda, ale prawda jest też taka, że Sebastian mnie osaczył. Opowiadał straszne rzeczy o Marku, które nie były prawdą. Oczerniał go i przypisywał zachowania, które w ogóle nie były jego udziałem. Dowiedziałam się o wszystkim tydzień temu. Tato ja nie mogę wyjść za takiego człowieka. Skoro teraz pozwolił sobie na takie intrygi, to co będzie później? Wcale nie jest lepszy od Alexa. A wiesz, co jest najgorsze? Najgorsze jest to, że zrobił te wszystkie świństwa najlepszemu przyjacielowi, który ufał mu bezgranicznie. To podłe. Podłe i wstrętne - ukryła w dłoniach twarz. Po chwili oderwała je od niej i spojrzała na ojca. - Która godzina? – spytała.

- Kilka minut po piątej.

- Wcześnie, ale to nic nie szkodzi. Zaraz zadzwonię do Sebastiana i wszystko odwołam. Nie jestem w stanie go pokochać tato, bo wciąż kocham Marka.

Rozmowa z Sebastianem trwała do szóstej rano. Ula wyrzuciła z siebie wszystko, co leżało jej na wątrobie. Zarzuciła manipulowanie nią i okłamywanie co do Marka.

- O wszystkim opowiedziała mi Klaudia. Przyszła mnie ostrzec, żebym nie popełniła największego, życiowego błędu. Opowiedziała o poczynaniach Marka od momentu, jak po wypadku trafił do szpitala. Nie mówiłeś mi prawdy. Powiedziałeś mi, że on wciąż pije. Wymyśliłeś butelkę whisky na jego blacie i to, że chciał cię poczęstować, a tymczasem on był trzeźwy od półtora miesiąca i właśnie wyjeżdżał się leczyć. To nie jedyne kłamstwo, którego się dopuściłeś. Nigdy za ciebie nie wyjdę, bo jesteś podłym człowiekiem. Za chwilę będę odwoływać moich gości. Ty odwołaj swoich. Mam też nadzieję, że zostało ci jeszcze trochę godności i przyzwoitości, i sam złożysz wypowiedzenie z pracy. Nie chcę cię już więcej widzieć.

- Ula, przecież ja cię kocham! Zrobiłem to z miłości! – krzyknął rozpaczliwie.

- Z miłości do mnie pogrążałeś w moich oczach Marka? Wiesz co? Daruj sobie. Ja cię nie kocham. Żadnego ślubu nie będzie.

Rozłączyła się i odetchnęła z ulgą. Ojciec będący świadkiem tej rozmowy pogładził ją po głowie.

- To co robimy, córcia?

- Zaczekamy do ósmej i zaczniemy odwoływać gości.


To był najdłuższy tydzień w jego życiu. Każdego dnia wyczekiwał telefonu od Uli i jej decyzji. Im dłużej zwlekała tym bardziej zaczynał wątpić, czy ona zrezygnuje ze ślubu z Sebastianem. Rozumiał, że ta decyzja wiele ją będzie kosztować, bo jest naprawdę trudna. Olszański pewnie tak jej namącił w głowie, że sama nie wie, co o tym myśleć.

W sobotę ocknął się koło dziewiątej. - To już dzisiaj – pomyślał ze smutkiem. – Jednak nie odwołała tego ślubu – zwilgotniały mu oczy. Było mu tak strasznie żal, że ją stracił i że właściwie przegrał szansę na szczęśliwe życie z nią. – Możesz mieć pretensje wyłącznie do siebie, Dobrzański.

Wyszedł z łazienki wycierając mokrą głowę i przeszedł do kuchni chcąc nastawić expres. Dzwonek do drzwi zatrzymał go wpół kroku. Trochę zdziwiony poszedł otworzyć. Na progu stała Ula.



- Nie chciałam dzwonić. Maciek mnie podwiózł. Chciałam cię zapytać, czy możemy spróbować jeszcze raz?

Jego twarz przybrała wyraz ogromnego zdziwienia i niedowierzania. Przyciągnął ją do siebie zamykając jednocześnie drzwi.

- O mój Boże! Nawet nie wiesz, jak czekałem na te słowa. Straciłem już nadzieję, że kiedykolwiek je usłyszę. Kocham cię jak wariat i będę cię kochał zawsze, do końca moich dni – objął ją przytulając do siebie i wpił się namiętnie w jej usta.


K O N I E C

109 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page