top of page
Szukaj
  • gajazolza

"NAŁÓG" - rozdział 4

ROZDZIAŁ 4


Usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Nie potrafiła jednak się skupić, bo wciąż jej myśli krążyły wokół Marka. Wspominała poprzednie tygodnie i nagle doznała olśnienia. Przecież już nauczyła się bezbłędnie rozpoznawać stan, w którym on był odurzony alkoholem. W przeciwieństwie do innych on nigdy nie podnosił głosu, nie awanturował się, nie plątał mu się język. On po prostu odpływał w inny wymiar jakby był obecny nie ciałem lecz tylko duchem. Zamyślał się dziwnie zwieszając głowę i właściwie milczał. – Jasna cholera, przecież on tak ma każdego dnia. Czyli nadal pije, chociaż zapewnia mnie, że nie. Jak wrócę do pracy koniecznie muszę porozmawiać z Sebastianem. Może on wie coś więcej?


Marek wrócił późno. Leżała już w łóżku i słyszała, jak wchodzi do łazienki. Nie chciała na razie mu nic mówić o wypitym przez niego likierze. Postanowiła, że załatwi to inaczej. Kiedy wszedł do łóżka i przytulił się od razu dotarła do niej lekka woń alkoholu. Pod powiekami znowu poczuła łzy i z bezsilności wtuliła w poduszkę twarz.



Wróciła po chorobie do pracy i jak tylko usiadła za biurkiem połączyła się z Olszańskim.

- Sebastian, mógłbyś przyjść do mnie do gabinetu? Chciałabym z tobą porozmawiać. Nie, nie służbowo. Całkowicie prywatnie.

Otworzył szeroko drzwi i uśmiechnął się.

- Witaj, Ula. Cieszę się, że wyzdrowiałaś. Wyglądasz kwitnąco – zajął miejsce w fotelu. – To o czym chciałaś pogadać?

- O Marku. Powiedz mi, czy on ci opowiadał o tych spotkaniach w AA? Siedział u ciebie przez pół soboty, to może coś wiesz?

Olszański wytrzeszczył na Ulę oczy ze zdziwienia.



- Ula, on nie był u mnie w sobotę. Miałem zaplanowany wyjazd do moich staruszków i cały weekend spędziłem u nich w Płocku. Wróciłem w niedzielę wieczorem…

Teraz ona wyglądała, jakby była w szoku. Zalśniły jej w oczach łzy.

- To tylko dowodzi, że nie dość, że mnie okłamuje, to jeszcze pije – stwierdziła drżącym głosem. - W sobotę były u mnie dziewczyny Ala, Ela i Iza. Chciałam im podać likier migdałowy Amaretto, ale nie było go w barku. Marek tego dnia wrócił późno. Leżałam już w łóżku i prawie zasypiałam. Kiedy się położył poczułam zapach alkoholu. Już naprawdę nie wiem co robić – rozpłakała się. Olszański ujął jej dłonie w swoje.



- Nie płacz, Ula. Błagam cię, nie płacz. Czy on wart jest tych łez? Jeśli chcesz, to dowiem się, gdzie jest ten klub AA, do którego chodzi i nawet mogę tam z tobą pojechać. Przekonamy się czy mówi prawdę. Nie mam pojęcia, gdzie się szwendał w sobotę, ale być może się dowiem. Wyciągnę go dzisiaj po pracy na drinka do jakiejś knajpki i dopilnuję, żeby skończył pić na tym jednym i trzeźwy wrócił do domu. W takiej kameralnej atmosferze łatwiej jest pogadać niż w firmie.

Uwolniła dłonie z jego dłoni i wytarła mokre policzki.

- Dobrze… Zrób jak mówisz. Jestem ciekawa, co ci powie. Jeśli on sam nie chce sobie pomóc, to ja nie będę uszczęśliwiać go na siłę. Daj mi znać, jak będziesz wiedział coś więcej.

Kiedy Sebastian opuścił pokój zamyśliła się. Przypomniała sobie ten przełomowy pokaz i to jak wyznawał jej miłość. Jak zapewniał, że już nigdy jej nie skrzywdzi, i że nigdy nie będzie przez niego płakać. Przysięgał, że nigdy jej nie okłamie. A jak nazwać to, co robi teraz? - Czcze i puste słowa… - pomyślała z goryczą.


Sebastian nie tracił czasu. Wprost od Uli ruszył do gabinetu Marka. Przywitał się z nim uściskiem dłoni i rozsiadł na białej kanapie.

- Coś ty taki zadowolony? – rozbawiony Marek popatrzył na przyjaciela.

- A co mam nie być? Wróciłem w niedzielę od staruszków z wielką wałówką. Mama nagotowała wszystkiego pełno. Pękałem w szwach, tak się najadłem. To, co zostało spakowała mi do domu. Starczy do końca tygodnia. A ty jak spędziłeś weekend? Mam nadzieję, że nie ślęczałeś nad papierzyskami?

- Nie… Odpuściłem. Ula miała gości. Dziewczyny przyjechały więc ja się zmyłem. Nie chciałem, żeby czuły się skrępowane. Też chciałem jechać do rodziców, ale oni gdzieś wybywali i w końcu wylądowałem w Klubie 69. Umówiłem się tam z Karolem i Pawłem. Dawno się nie widzieliśmy więc była okazja do pogadania. Masz oczywiście pozdrowienia.

- Piliście…?

- Seba! O co ty mnie podejrzewasz? Ja wypiłem tylko szklaneczkę whisky, ale chłopaki popłynęli. Karola to nawet odwoziłem do domu.

- To jednak te zajęcia w klubie AA nie idą na marne. Może i ja bym skorzystał?

- Ty? A po co ci to? Przecież nie jesteś uzależniony.

- No niby nie jestem, ale nigdy nic nie wiadomo. Właściwie to przyszedłem tu, żeby po pracy wyciągnąć cię na pogaduchy. Wypijemy po lampce jakiegoś dobrego koniaku, coś zjemy i wracamy do domu.

- Może być. Uprzedzę tylko Ulę, że wrócę później i najedzony.


Knajpka, przed którą zaparkowali rzeczywiście okazała się nieduża i bardzo przytulna. Zamówili najpierw ciepłe dania, a po nich po filiżance kawy i lampce koniaku. Już przy nim Sebastian wrócił do ich porannej rozmowy.



- Jak znalazłeś ten klub AA? Skąd wiedziałeś, że tam właśnie uderzyć?

- Nie wiedziałem. Po prostu znalazłem go w internecie. To właściwie nie klub, a Poradnia Terapii Uzależnień. Trochę mi tam daleko, ale nie grymaszę.

- A gdzie to?

- Na Starych Bielanach przy Żeromskiego, kojarzysz? To za Rondem Haliny Szwarc.

- Aaa, to chyba wiem… Rzeczywiście kawałek drogi. Jednak jeśli ci pomagają to nie rezygnuj. Właściwa terapia potrafi zdziałać cuda, a w twoim przypadku uratuje twój związek. Ula już dość się wycierpiała w przeszłości przez nas obu.

- Wiem, Seba, wiem… Nie mam zamiaru ponownie jej skrzywdzić. Za bardzo ją kocham. To co? Płacimy i zbieramy się?


Następnego dnia Sebastian trzymając w dłoni plik dokumentów czekał na Ulę przy recepcji. Dokumenty miały być tylko pretekstem, by Marek uwierzył, że chce porozmawiać z Ulą służbowo.

Kilka minut później oboje wyszli z windy i zobaczywszy Olszańskiego podeszli do niego. Przywitał się z nimi machając dokumentami i mówiąc, że ma służbową sprawę do Uli i chce pogadać.

- To chodźmy. Dorota zrobi nam kawy.

- Już wszystko wiem – zagaił Sebastian, gdy umieścili się w fotelach. Znam adres tego ośrodka, a właściwie przychodni, do której Marek jeździ na terapię. Jeśli chcesz możemy tam jechać nawet dzisiaj.

- Oczywiście, że chcę, ale myślę sobie, że po południu możemy już tam nie zastać żadnego terapeuty. Pojedźmy tam przed lunchem. Myślę, że zajęcia odbywają się tam standardowo do piętnastej, a o siedemnastej być może nikogo tam nie ma.

- W porządku. Może być. Poza tym w sobotę mój przyjaciel umówił się z dwoma kumplami z roku. Znam ich. Siedzieli w Klubie 69. On twierdzi, że wypił tylko trochę whisky. Był trzeźwy i odwoził jednego z nich do domu. Nie wiem dlaczego powiedział ci, że jedzie do mnie, przecież wiedział, że będę w Płocku. Na razie więc tyle… Widzimy się przed lunchem.


Zanim wyruszyli do przychodni, Sebastian ustawił GPS nie chcąc kluczyć po niezbyt dobrze mu znanej części Warszawy. Kiedy minęli Rondo Haliny Szwarc uśmiechnął się.

- Jesteśmy prawie na miejscu. O, to chyba tutaj – pokazał palcem spory parking. Zatrzymał samochód i odpiął pas przyglądając się jednocześnie ładnemu profilowi Uli. Pogładził jej dłoń. – Odwagi, Ula. Nie dowiemy się przecież nic gorszego od tego, co już wiemy. Chodźmy i miejmy to z głowy.



Weszli do środka przez przeszklone drzwi i podeszli do rejestracji pytając o terapeutę zajmującego się leczeniem Marka Dobrzańskiego.

- To mój narzeczony – wyjaśniła Ula. – Od jakiegoś czasu przychodzi tu na terapię. Jest uzależniony od alkoholu. Ja chciałabym się tylko upewnić, czy on nadal uczestniczy w zajęciach. Proszę mi wskazać kogoś z kim mogłabym na ten temat porozmawiać.

Recepcjonistka sięgnęła po gruby brulion i jeszcze raz zapytała o nazwisko.

- Dobrzański, Marek Dobrzański…

- Mam – postukała palcem w zeszyt. – Należy do grupy Renaty Pisarczyk. To psycholog. Proszę przejść schodami na górę. Pokój numer dwanaście. Powinna być u siebie.

Nie zwlekali i ruszyli na piętro. Odnaleźli pokój bez problemu. Sebastian przystanął przed drzwiami.

- Chyba nie powinienem tam z tobą wchodzić. Jeśli wejdę, ona może nie chcieć udzielić ci informacji. Lepiej jak pójdziesz sama.

- Chyba masz rację. W takim razie idę.

Zapukała do drzwi i nacisnęła klamkę.


100 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page