top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoragoniasz2

"NAŁÓG" - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7



Wyszła wraz z nim przed dom odprowadzając go do samochodu Przystanęli przy nim, a Sebastian ujął jej dłoń i przycisnął do ust.

- Bardzo mi was żal i naprawdę bardzo mi przykro, że tak to się skończyło, a ty stałaś się ofiarą alkoholizmu Marka. Teraz połóż się i spróbuj zasnąć. Jesteś taka blada… W poniedziałek się odezwę i opowiem, co załatwiłem. Klucze od samochodu wrzucę mu do skrzynki.



Uli zwilgotniały oczy i widać było, że ostatkiem sił powstrzymuje się, żeby nie wybuchnąć płaczem.

- Bardzo ci za wszystko dziękuję. Nie poradziłabym sobie bez twojej pomocy. Jedź ostrożnie – pochyliła się cmokając go w policzek. – Do zobaczenia.


Było już dobrze po piętnastej, gdy Marek zaczął się powoli budzić. Światło słonecznego dnia poraziło mu oczy aż zabolało. Zmrużył opuchnięte powieki i odkleił język od wyschniętego na wiór podniebienia. Rozejrzał się dokoła nie mogąc zrozumieć jakim cudem znalazł się we własnym mieszkaniu. – Co jest do cholery? – wybełkotał. Zwlókł się z kanapy i chwiejnym krokiem ruszył do łazienki. Mijając wielkie lustro przystanął przy nim patrząc na swoje w nim odbicie. Pognieciona marynarka i spodnie, wymięta koszula poplamiona czymś bliżej nieokreślonym i rozwiązana muszka. Twarz przypominała maskę. Była szara i mocno opuchnięta. – Jezu, co ja ze sobą zrobiłem? – czknął i otrząsnął się. – Ula! Ula! – wychrypiał. Nie doczekał się reakcji i trochę się zdziwił. – Nie ma jej? – Ściągnął z siebie ubranie zostając w samych slipach. W łazience i ich się pozbył wchodząc pod lodowaty prysznic. Trochę pomogło, bo jego głowa zaczęła jaśniej myśleć. Nie mógł sobie tylko przypomnieć, co się stało na weselu. Pamiętał, że na nim był i dość długo trzymał się w pionie, ale potem film mu się urwał. Chyba na coś upadł. Po prostu zatoczył się i stracił równowagę.

Przepasany ręcznikiem ruszył do sypialni. Zaskoczony odnotował, że panuje w niej nieład. Szafy były otwarte na oścież. Stanął przed nimi i zmartwiał. Nie było rzeczy jego narzeczonej. Nie było także dwóch największych walizek.



- Odeszła? Dlaczego? Nie zostawiła żadnej kartki? – Usiadł na brzegu łóżka nie mogąc zrozumieć co się stało, że zmusiło ją do tego kroku. Ubrał dres i wrócił do salonu. Z porzuconej marynarki wygrzebał telefon i wybrał numer Uli. Niestety nie odbierała. – Sebastian. On na pewno coś wie – wybrał połączenie z przyjacielem.

Olszański odebrał po dłuższej chwili i mruknął do telefonu – już odespałeś tę wódę?

- Nie wiem…, mam nadzieję, chociaż w środku mną trzęsie i suszy mnie jak cholera. Możesz mi powiedzieć, jak dotarłem do domu i gdzie jest Ula?

- Jak dotarłeś? Dotarłeś tak samo jak po imprezie jubileuszowej firmy. Zostałeś przywleczony przeze mnie i przez Ulę. Miałeś w sobie tyle samo życia co nieboszczyk. Zero jakichkolwiek reakcji. Poza tym zepsułeś najważniejszy dzień w życiu Eli i Władka. Zrujnowałeś im wesele, człowieku. Schlałeś się tak, że nie potrafiłeś utrzymać się na nogach. Runąłeś na wózki z pieczonymi świniakami. To miała być główna atrakcja wesela, ale godnie zastąpiłeś te prosiaki. Byłeś clou wieczoru. Ula wydawała się zachwycona - ironizował.

- No właśnie, gdzie ona jest?

- Odeszła od ciebie, człowieku. Podobno ostrzegała cię, że jak jeszcze raz wywiniesz jej jakiś numer, to nawet się nie będzie zastanawiać i zniknie z twojego życia. Ponoć jeszcze w dniu wesela przysięgałeś jej, że będziesz trzeźwy do samego rana i zachowasz twarz. Po tym, co nawywijałeś, ona na pewno jest z ciebie dumna, czeka na ciebie w Rysiowie z otwartymi ramionami i bez wątpienia tęskni. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale i największym dupkiem jakiego znam. Nawet nie próbuj się z nią kontaktować. Jest wściekła i jej ojciec także. Powiem ci coś jeszcze. Jutro wręczę ci jej wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Ona nie chce mieć z tobą już nic wspólnego. A teraz męcz się z tą wiedzą i rób co chcesz. Ja idę na miasto coś zjeść. Aha… Kluczyki od samochodu masz w skrzynce na listy. Do jutra.

Sebastian rozłączył się, a Marek siedział jak skamieniały nie mogąc uwierzyć w to, co przekazał mu przyjaciel. Ula zawsze dotrzymywała obietnic i skoro obiecała, że odejdzie, to tak zrobiła. Jak ma ją teraz przepraszać? Jak błagać o wybaczenie, skoro ona nie chce go widzieć? Jeśli pojechałby do Rysiowa Józef za żadne skarby nie wpuściłby go do domu. Kolejny raz ich zawiódł i nie dadzą mu następnej szansy. Czuł, jak serce rozpada mu się na kawałki. To wszystko przez tę wódę. Jak mógł się tak uzależnić?

Szybkim krokiem ruszył do barku. Przeniósł wszystkie butelki do kuchni i wylał ich zawartość do zlewu. Trochę mu ulżyło. Nastawił expres i zaparzył sobie kawę.



Poczuł się kompletnie bezradny. Nie wyobrażał sobie, jak ma dalej żyć bez Uli, jego anioła stróża. Wciąż nie mógł uwierzyć, że zostawiła go samego i w życiu prywatnym, i w życiu zawodowym. Jak ma funkcjonować bez niej firma i co ojciec na to wszystko powie? Jedno jest pewne, że nie będzie zadowolony i nie pogłaszcze go po głowie. Nie może przed nim ukrywać, że Ula odchodzi z F&D, a skoro musi mu o tym powiedzieć, to także musi opowiedzieć o swoim pijaństwie – powodzie jej odejścia. Znowu poczuł ten znajomy uścisk w żołądku jak wówczas, gdy słyszał od ojca, że jest nieudacznikiem i asekurantem kompletnie pozbawionym asertywności.

Wieczorem ponownie próbował dodzwonić się do Uli, ale w słuchawce słyszał tylko „Tu Ula, Ula Cieplak. Zostaw wiadomość”. Zrozpaczony i zniechęcony runął na łóżko. Nadal czuł, że alkohol nie wyparował z niego do końca i to jego resztki pozwoliły mu zasnąć.



W pracy pojawił się punktualnie i pierwsze kroki skierował do pokoju Sebastiana. Musiał się go poradzić. Przyjaciel przyjął go dość chłodno.

- Widzę, że jakoś doszedłeś do siebie. Wyglądasz całkiem normalnie. Chcę ci powiedzieć tylko, że ostatni raz taszczyłem cię do domu. Już nigdy więcej. Kompletnie bezwładny ważysz trzy razy tyle i mój kręgosłup tego nie wytrzymuje, a co dopiero szczupła Ula.

- Próbowałem się do niej dodzwonić – powiedział niemal szeptem.

- I co? Odebrała?

- Nie…

- Mówiłem, żebyś dał sobie spokój.

- Nie wiem co mam robić, Seba. Będę musiał powiedzieć ojcu, że ona odeszła ode mnie i z firmy. Boję się jego reakcji i pytania „dlaczego?”

- Prawda bywa bolesna, ale myślę, że nie uda ci się ukryć przed rodzicami twoich destrukcyjnych skłonności. Popłynąłeś o jeden raz za dużo. Bądź facetem z jajami i zacznij walczyć o siebie. Na początek wyznaj staruszkom prawdę. Ojciec jest surowy, ale przecież kocha cię. Jesteś jego jedynym dzieckiem i na pewno nie odwróci się od ciebie. Da ci reprymendę, ale pomoże. Jeśli chodzi o Ulę, to nie mam żadnych cudownych rad. Ona jest za bardzo zraniona. Najadła się wstydu przez ciebie i nie potrafiła spojrzeć w oczy ani Eli, ani Władkowi. Przepraszała ich tylko w kółko nie potrafiąc powiedzieć nic sensownego. Była w szoku. Ich też powinieneś przeprosić i pokryć wszystkie szkody będące twoim udziałem.

- Tak zrobię. Od tego zacznę. Będę leciał. Dzięki przyjacielu.

Wyszedł z gabinetu Olszańskiego i podszedł do recepcji po klucze i pocztę. Gdy ją przeglądał usłyszał za plecami – witaj, synu – i gwałtownie się odwrócił. Przed nim stał ojciec we własnej osobie. Gardło ścisnął mu strach.

- Cześć…, cześć tato. A co ty tu robisz tak rano?

- Byłem na pobraniu krwi do badań i postanowiłem wstąpić. Załapię się na jakąś kawę?

- Oczywiście. Zaraz poproszę Violettę.



Senior Dobrzański rozsiadł się wygodnie w gabinecie syna i przyjrzał mu się uważnie.

- Jakoś blado wyglądasz.

- Mam trochę kłopotów…

- Opowiedz. Może będę mógł ci pomóc.

- To nie będą miłe sprawy i wiem, że będziesz na mnie zły, ale muszę to z siebie wyrzucić, bo naprawdę nie mam pojęcia, jak mam sobie z tym poradzić. Zobacz – podał mu pismo zawierające wypowiedzenie Uli. Senior przebiegł po nim wzrokiem i surowo spojrzał na syna.

- Coś ty jej znowu zrobił? Czuję się tak jakbym przeżywał deja vu.

Marek przełknął nerwowo ślinę i zaczął opowiadać o tym, jak ambicja zawładnęła całym jego życiem. Jak bardzo chciał udowodnić ojcu, że jest lepszy od niego i jak w końcu zaczęło go to przerastać.

- Zacząłem pić i nie mogłem przestać. Próbowałem nad tym zapanować, ale nie potrafiłem poradzić sobie sam ze sobą. Ula w końcu dała mi ultimatum. Nie dotrzymałem umowy dlatego odeszła z mojego życia i z firmy. Przyniosłem jej wstyd na weselu Eli i Władka. Narobiłem bałaganu, za który ona musiała przepraszać. Nie chce ze mną rozmawiać, ani mnie widzieć. Wypowiedzenie przysłała przez Sebastiana. Nie sądzę, żeby mogła mi dać kolejny raz szansę. Nie tym razem. Jestem pieprzonym alkoholikiem, tato.

90 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page