top of page
Szukaj
  • gajazolza

„SPOTKANIE PO LATACH” - rozdział 4

ROZDZIAŁ 4


- A ty co porabiałeś przez te wszystkie lata? Nadal stoisz na czele F&D? Ożeniłeś się? Masz dzieci?

Marek smutno pokiwał głową. Nie chciał nic przed nią ukrywać, ale jak tu zacząć mówić o największej porażce swojego życia?

- Kiedy uciekłaś po tym zarządzie…, kiedy znalazłem twoje wypowiedzenie…, czułem jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Nie mogłem sobie darować, że dopuściłem do tych ohydnych oskarżeń wysuwanych przez Alexa w stosunku do ciebie. Kiedy opuściłaś salę konferencyjną do chóru dołączyła też Paulina. Niemal poszło na noże. Gdybym był bardziej odważny po prostu strzeliłbym ją w twarz. Jestem pieprzonym tchórzem Ula.



Ojciec był wściekły, bo uwierzył w podkolorowaną wersję Alexa. Nadal miałem być prezesem a oni mieli patrzeć mi na ręce. Tak naprawdę było mi wszystko jedno. Przed oczami miałem twoją zapłakaną twarz i o niczym innym nie mogłem myśleć. Próbowałem się z tobą skontaktować, ale nie odbierałaś. Gdy twój ojciec powiedział mi, że wyjechałaś byłem zrozpaczony, bo uzmysłowiłem sobie, że zraniłem i rozczarowałem jedyną bliską mi istotę, którą pokochałem najmocniej na świecie. Pogubiłem się. Żyłem jak w amoku a moi rodzice doskonale wykorzystali mój stan tłukąc mi permanentnie do głowy, że teraz powinienem skupić się na Paulinie i zbliżającym się ślubie. Wciąż się kłóciliśmy. Mówiłem im, że jej nie kocham, że jeśli ją poślubię zrobi mi z życia piekło. Te argumenty dla nich były nieprzekonywujące i odbijały się jak groch od ściany. Uważali, że wszystko wyolbrzymiam a Paulina to idealna kandydatka na żonę. Przez jakiś czas łudziłem się, że jednak się odezwiesz, że zadzwonisz, ale dni mijały a ty milczałaś. Pomyślałem wówczas, że skrzywdziłem cię zbyt mocno byś mogła mi to wybaczyć. Popadłem w apatię i stałem się kompletnie bierny. Paulina wciągnęła się w przygotowania do ślubu. Każdego dnia wszczynała kłótnie, że nie angażuję się w nic, że wszystko jest na jej głowie a ja niezmiennie powtarzałem, że mam w dupie cały ten ślub i ją też. Nie zraziło jej to zupełnie. Wymyśliła sobie nawet oficjalne zaręczyny. To była jedna z najgorszych rzeczy w moim życiu. Odstawiliśmy taki cyrk jakiego świat nie widział. Ja klęcząc przed nią prosiłem ją o rękę a w tym czasie człowiek, który to filmował powiedział, że skończył mu się film i musi założyć nowy. Byłem tak wściekły na tę głupią kobietę, że niemal dostałem wylewu, ale przecież ceremonia musiała trwać. Jak przypomnę sobie to wszystko, tę udającą wielkie zaskoczenie Paulinę i tę jej sztuczną teatralną pozę, i to jak po dłuższej chwili wypowiada słowo „si”, to wciąż we mnie wrze.



Tak jak sobie zaplanowała ślub odbył się w ustalonym terminie w mediolańskiej katedrze. Ona wyglądała na szczęśliwą, ja szedłem do ołtarza jak na ścięcie. Nawet załatwiła dla nas podróż poślubną na Francuską Riwierę, ale tu kategorycznie odmówiłem. Nie miałem zamiaru jej niczego ułatwiać. Na Riwierę pojechała sama wściekła jak osa, bo nie było żadnej nocy poślubnej ani żadnej innej. Tak naprawdę w świetle prawa, to małżeństwo nie zostało nigdy skonsumowane.

Ula wytrzeszczyła na niego oczy.

- Jak to możliwe? Przecież przed ślubem żyliście ze sobą.

- Żyliśmy ze sobą do momentu dopóki ty i ja nie zbliżyliśmy się do siebie. Od czasu SPA aż do teraz nie miałem żadnej innej kobiety także Pauliny. Nie mogłem mieć z nią dzieci, bo nie mogłem się przełamać, żeby z nią sypiać. Ona nie była tobą. Skarżyła się moim rodzicom, jaki to ze mnie drań, że nie dbam o jej potrzeby, że nie traktuję jak żony, nie traktuję jak na to zasługuje, tylko nie wiem czym się tak zasłużyła. Nie miałem spokoju. Moi rodzice usiłowali wciąż wpływać na moje życie, ale tym razem postawiłem się. Kłótnia była straszna a ja wykrzyczałem im, że nigdy z Pauliną nie będę miał dzieci, bo nienawidzę jej jak mało czego na świecie. Nazwałem ich egoistami, bo chodziło im wyłącznie o posiadanie wnuków. „Po moim trupie” powiedziałem na koniec i wybiegłem z ich domu. Od tej pory przestałem do nich jeździć. Widywaliśmy się wyłącznie na posiedzeniach zarządu.

- To straszne co mówisz. Dlaczego więc tkwisz w tym chorym układzie? Paulina się nie zmieni a jeśli nawet to na gorsze.

- Nie jestem już żonaty Ula. Rozwiodłem się w marcu tego roku. I tak długo wytrzymałem. Gdybym się nie zdecydował na rozwód popadłbym w jakąś chorobę psychiczną, bo tak naprawdę niewiele brakowało. Gdyby nie Sebastian a właściwie gdyby nie jego kumpel pewnie do dzisiaj wszyscy uważaliby, że Paulina jest wspaniałą żoną i idealną kobietą dla każdego mężczyzny. Jej awantury o to, że nic się nie zmieniłem i wciąż ją zdradzam tylko zmotywowały mnie do pewnych kroków, które poczyniłem. Jej pokrętna logika podpowiadała różne scenariusze, ale jeden z nich szczególnie wpływał na jej wyobraźnię. Wykombinowała sobie, że skoro z nią nie sypiam to muszę gdzieś zaspokajać swoje seksualne potrzeby. Już nawet nie potrafię policzyć ilu detektywów wynajęła do śledzenia mnie. Jedni byli bardzo profesjonalni, innych łatwo demaskowałem. Jej wysiłki, żeby udowodnić mi zdradę za wszelką cenę spełzły na niczym, bo żaden z tych detektywów ani raz nie przyłapał mnie z żadną kobietą. Nie mógł, przecież żyłem jak mnich będąc wierny tylko tej jednej jedynej, tobie – podniósł jej dłoń do ust i ucałował. – Byłaś i zawsze będziesz jedyną kobietą, którą będę kochał do śmierci.

- Więc to, co wyznałeś mi nad Wisłą było prawdą? – zapytała cicho ocierając z oczu łzy.

- Najszczerszą. Kochałem cię i kocham całym sercem i wydawałoby się, że ta ogromna miłość powinna dodać mi odwagi, a dodała jedynie skrzydeł, bo będąc z tobą czułem się naprawdę szczęśliwy. Przez te wszystkie lata nie było chwili, żebym nie myślał o tobie. Martwiłem się i zastanawiałem, gdzie jesteś, czy jesteś bezpieczna, czy już przestałaś mnie kochać i związałaś się z kimś innym. Tyle pytań, tyle pytań Ula i na żadne nie znalazłem odpowiedzi. Często zamyślałem się a Paulina widząc mnie takiego nieobecnego naigrywała się ze mnie, że i tak ustali za kim tak bardzo tęsknię. „A jak już ustalę – mówiła – to zabiję najpierw ją a potem ciebie”.

Któregoś dnia odkryłem, że znika sporo pieniędzy z naszego wspólnego konta. Natychmiast poszedłem do banku i założyłem nowe tylko dla siebie a z tamtego się wypisałem. Nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo była wściekła. Darła się tak, że chyba słyszeli ją sąsiedzi na końcu ulicy. Przyjąłem to ze spokojem. Postanowiłem, że nie będę już reagował na żadne słowo, które wypłynie z jej ust. Ten stoicki spokój spowodował kolejny wybuch furii, ale miałem to gdzieś. Pamiętam, że wyszedłem wtedy z domu rzucając jej tylko „mam nadzieję, że twój własny gniew cię udusi”.



- Dziwię ci się, że od razu po ślubie nie zlikwidowałeś tego konta. Tym samym zachęciłeś ją do odważniejszych działań. Chyba należy uznać za szczęście, że nie wyczyściła go do zera.

- Przez pierwsze dwa, trzy lata żyłem tak jakbym nie był sobą. W ogóle nie pomyślałem, że powinienem ją odciąć od moich pieniędzy. Nie sądziłem, że do jej rozlicznych wad mogę dodać jeszcze złodziejstwo. W końcu zarabiała całkiem sporo a jednak posiłkowała się wyłącznie moimi pieniędzmi. Nie mogłem pójść na policję i zgłosić kradzież, bo by mnie wyśmiali. To dopiero był początek mojej gehenny, bo Paulina wzięła sobie za cel permanentne upokarzanie mnie i ośmieszanie przy ludziach. Na przykład wpadała do mojego gabinetu i wrzeszcząc na całe gardło, żeby jak najwięcej ludzi ją usłyszało wyżywała się na mnie za jakieś pierdoły. Nawet nie próbowałem jej uspokajać. Największe upokorzenie przeżyłem w zeszłym roku. Jak zwykle chciała pieniędzy na bal, który zwykle organizowała przed pokazem. Odmówiłem twierdząc, że zamiast na tych wszystkich celebryckich darmozjadów te pieniądze przeznaczę na dom dziecka. Gdybyś tylko ją widziała…

- Na dom dziecka?! Ty cholerny hipokryto! To ze mną dzieci mieć nie chcesz, a dajesz na jakieś obce bachory?! Niedoczekanie!

Próbowała zatrzymać ten ogromny przelew wspólnie z Alexem, ale im się nie udało i pieniądze poszły dla dzieci. Ojciec interweniował po tym jak przedstawiłem mu bezsens tego balu, na który przychodzono, żeby dobrze się pobawić, dobrze zjeść i wypić a tak naprawdę nic z tego nie wynikało i nie miało dalszych konsekwencji. Powiedziałem, że to wpłata na szlachetny cel i wielka pomoc dla tych biednych dzieci a ojciec się z tym zgodził.

Ula patrzyła na Marka ze współczuciem. Z iloma przeciwnościami losu musiał się zmagać? Paulina była podłą suką. Jeśli ktoś był przeciwko niej od razu uważała go za wroga, którego należy zwalczać. Bez wątpienia miała mściwą naturę i nie odpuszczała. Ciekawe, czy też byłaby taką podłotą, gdyby jednak urodziła dzieci. Ula jakoś nie wyobrażała jej sobie w roli matki. Ona po prostu była pozbawiona ludzkich uczuć. Oschła, wyniosła, momentami arogancka, nie… to nie był materiał na matkę. Gdyby nią została cały ciężar wychowania potomstwa spadłby na Marka. Ona za bardzo kochała swoje wypielęgnowane ciało, by miała sobie pozwolić na rozstępy i cellulit. Może więc te pretensje do Marka o to, że nie chce z nią sypiać były jedynie pretekstem, by mu dowalić, by podręczyć go psychicznie i doprowadzić do szaleństwa. Prawie jej się udało…

- Mówiłeś, że rozstanie z nią zawdzięczasz Sebastianowi. To przysługa nie do przecenienia.

- Dokładnie. Przez te wszystkie lata wielokrotnie prosiłem ją o to, żebyśmy przestali się dręczyć i rozwiedli się. Nie chciała się zgodzić. Powiedziała mi, że sprawia jej przyjemność jak cierpię i nigdy nie da mi rozwodu. Nie dopuści do tego, żebym miał być szczęśliwy.

- A ty nie pragniesz być szczęśliwa? – zapytałem. – Nie chcesz znaleźć prawdziwej miłości?

- Nie mam zamiaru szukać a szczęście daje mi wyłącznie pożycie z tobą – odpowiedziała zjadliwie.

Kiedyś siedzieliśmy z Sebastianem w klubie. Odkąd odeszłaś właściwie tam nie chodziliśmy. To był jeden jedyny raz, kiedy po kolejnym ciężkim dniu w pracy poszliśmy na drinka.



Sącząc go rozmawialiśmy, a właściwie to Seba gadał.

- Źle wyglądasz stary. Wyglądasz jakbyś niedosypiał. Twarz wymięta, ziemista, worki pod oczami. Co się dzieje?

- Już nie daję rady Seba. Marzę o tygodniu bez awantur, wiecznych pretensji i urojonych podejrzeń. Ona nie odpuści. Będzie mnie dręczyć aż padnę trupem u jej stóp.

- Ona będzie to robić dopóki jej się nie postawisz. Nie boi się ciebie i wykorzystuje twój dobry charakter i brak skłonności do bronienia się w jakikolwiek, byle skuteczny sposób. Zarzuca ci posiadanie kochanek, bo z nią nie sypiasz a zastanowiłeś się, czy ona ma kogoś na boku skoro ciebie nie może mieć? Przecież nie jest święta i sam mówiłeś, że uwielbia seks. Nie wiesz co ona wyprawia poza domem, bo cieszysz się jak jej nie ma. Może należałoby się baczniej przyjrzeć poczynaniom pani Febo-Dobrzańskiej. Jeśli udałoby się pozyskać jakiś dowody jej zdrady, to masz ją na widelcu i możesz składać pozew o rozwód. To jedyna szansa, żeby uwolnić się od tego potwora.

122 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page