top of page
Szukaj
  • gajazolza

„SPOTKANIE PO LATACH” - rozdział 6

ROZDZIAŁ 6

  

Popatrzył z miłością w jej oczy gładząc jej dłoń. Wyraźnie był poruszony.

 - Myślisz Ula, że moglibyśmy jeszcze spróbować być razem? – zadał to pytanie z wielką obawą w głosie. Wciąż nie był pewny, czy ona nadal coś do niego czuje. Nie wyszła za mąż, nie pokochała nikogo więc może jest jeszcze nadzieja? – Mamy piękną córkę a ja bardzo chciałbym ją poznać oczywiście jeśli się zgodzisz…

 

 

 - Nie wiem, czy moglibyśmy być razem. Zmieniliśmy się i nie jesteśmy już tacy jak kiedyś. Z Polą nie zabronię ci kontaktów. Masz prawo ją widywać, choć do niedawna miałam inne zdanie na ten temat, bo sądziłam, że masz dzieci z Pauliną i taki dodatkowy balast nie jest ci potrzebny. Muszę ją jednak uprzedzić, że pojawisz się w jej życiu, bo ona nic o tobie nie wie, choć coraz częściej dopytuje o ciebie. Jeśli uznam, że jest gotowa wówczas dam ci znać. Numer telefonu masz ten sam?

 - Nie zmieniałem go. Bałem się, że jeśli to zrobię a ty zechcesz zadzwonić, nigdy nie będziemy mieć możliwości, żeby porozmawiać. A ty? Zmieniłaś numer?

Uśmiechnęła się kręcąc głową.

 - Nie… Lubiłam czasami odsłuchiwać wiadomości od ciebie i chyba dlatego pozostałam przy tym starym. Mówiłeś, że na otarcie łez zostawiłeś Paulinie dom. To gdzie teraz mieszkasz?

 - Wynajmuję mieszkanie na Siennej. Jest niewielkie, bo to tylko kuchnia otwarta na salon i sypialnia, ale dla mnie samego to oaza spokoju i miejsce nie obarczone dręczącymi wspomnieniami. Dzięki niemu trochę odżyłem. A twoje mieszkanie gdzie jest?

 - Mieszkam na Solcu blisko Mostu Poniatowskiego i mam widok na Wisłę. Często tam spacerujemy. Pokazuję Poli różne ciekawostki a przede wszystkim szlifuję z nią język polski. Do tej pory posługiwała się niemieckim, choć w domu rozmawiałam z nią wyłącznie po polsku. Ma jednak twardy akcent i zdarza się jej jeszcze mieszać oba języki, ale generalnie jest coraz lepiej – zerknęła na zegarek. – Strasznie późno. Obiecałam tacie, że wrócę na obiad. Jak przyjechałyśmy do Polski on pytał mnie, czy pójdę do F&D powiedzieć ci o dziecku. Uważał, że powinieneś wiedzieć. Nie chciałam iść. Bałam się konfrontacji z tobą. Teraz myślę, że dobrze się stało, że wpadliśmy na siebie i porozmawialiśmy. Chyba poczułam ulgę.

 - Ja także. Dzisiaj jest mój szczęśliwy dzień. Nie dość, że spotkałem ciebie, to jeszcze okazało się, że mam dziecko. To wspaniała świadomość Ula. Najlepsza. Już nigdy w życiu nie chciałbym tracić z tobą kontaktu i nigdy w życiu nie chciałbym tak tęsknić. To jak choroba, która zżera człowieka od środka.

 - Nie stracisz. Obiecałam ci przecież, że zadzwonię i umówimy się. A teraz muszę już naprawdę jechać.

 - Odprowadzę cię i pomogę z tymi zakupami. Ty weź wózek a ja poniosę te ciężkie siatki. Gdzie zaparkowałaś?

 - Niedaleko głównego wejścia. Nie chciało mi się wjeżdżać na kryty parking.

Pomógł powkładać jej zakupy do bagażnika. Stanął jeszcze przed nią ujmując jej dłonie i przyciskając je do ust.

 - Zawsze sprawiałaś, że czułem się przy tobie szczęśliwym człowiekiem i teraz też tak jest. Mam jeszcze małą prośbę. Czy mogłabyś mi dać zdjęcie Poli? Ty masz ją na co dzień ja, przynajmniej dopóki jej nie poznam, będę mógł patrzeć na jej zdjęcie.

Bez słowa wyciągnęła z portfela fotografię córki i podała mu ją.

 - Myślę, że wkrótce zrobię wam tyle zdjęć, że nie starczy ci miejsca, by je wszystkie pomieścić. Jeszcze dzisiaj z nią porozmawiam. Uważam, że powinna poznać cię jak najszybciej, dlatego nie będę zwlekać. Trzymaj się i czekaj na mój telefon.

 - Do zobaczenia Ula… Kocham cię – dodał ciszej.

Tych ostatnich słów już nie słyszała, bo szybko wślizgnęła się do wnętrza samochodu Pomachała mu przez szybę i ruszyła w stronę Rysiowa. Marek stał jeszcze wciąż niedowierzając, że to spotkanie odbyło się naprawdę a on nie cierpi na żadne urojenia.

 

 

Wjechała na niewielki podjazd przez szeroko otwartą bramę i zatrzymała samochód. Zanim wysiadła zmaterializował się przy nim Jasiek a po chwili dołączyła Betti z Polą. Mała od razu wyrwała się do matki.

 - Mamusiu tak długo cię nie było. Kupiłaś mi coś?

 - Kupiłam twoje ulubione soczki, makaroniki i inne ciasteczka. Zaraz wszystko rozpakujemy. Pomóżcie mi. Betti weź reklamówki ze słodyczami a ty Pola zabieraj papier toaletowy i ręczniki papierowe, bo to lekkie. Ja z Jaśkiem zabiorę resztę.

Na progu ukazał się Józef i przeraził się ilością tych zakupów.

- Córcia, na co aż tyle… - powiedział swoim zwyczajem.

 - To na cały tydzień tato. Nie zapominaj, że tu są i dla mnie zakupy. Koniecznie trzeba zrobić porządek z mięsem i jak najszybciej włożyć je do lodówki.

Kiedy została w kuchni sama z ojcem opowiedziała mu o niespodziewanym spotkaniu z Markiem. Opowiedziała mu właściwie cały przebieg rozmowy. Józef tylko kręcił głową i mruczał – nie miał szczęścia chłopak, nie miał szczęścia…

 - Sam rozumiesz, że w obliczu tego, czego się od niego dowiedziałam nie mogłam nie powiedzieć mu o Poli. Był naprawdę wzruszony. Bardzo chce ją poznać i mieć z nią kontakt. Obiecałam mu to, ale wcześniej muszę pogadać z małą i uprzedzić ją o jego wizycie. Na szczęście nie jest ani nieśmiała ani wstydliwa więc myślę, że dobrze przyjmie wiadomość, że ma tatę.

 - O to jestem dziwnie spokojny. Coraz częściej o niego pyta.

 

Po obiedzie zabrała córkę do pokoju mówiąc jej, że ma jeszcze coś dla niej. Z reklamówki wyciągnęła blok rysunkowy i mnóstwo kolorowych kredek.

 - Zazdrościłaś Betti, że tak ładnie rysuje więc tu masz blok i kredki, żeby też narysować mi coś ładnego.

 - A co? – na widok kredek małej roziskrzyły się oczy.

 - No nie wiem. Pomyśl, co widziałaś ładnego i spróbuj to narysować.

Pola podskoczyła radośnie i wyrzuciła podniecona – pamiętasz mutti Botanischer Garten Grugapark w Essen? Pamiętasz jak oglądałyśmy pelikany nad tym małym jeziorkiem? Narysuję je. – Rozłożyła się na małym stoliczku sama siadając na podłodze.

 

 

Ula przyglądała jej się z czułością. Dopiero ją urodziła, karmiła piersią i uczyła chodzić a teraz jej dziecko ma już ponad pięć lat i jest takie rezolutne.

 - Muszę z tobą o czymś porozmawiać. Ty sobie rysuj a ja będę mówić. Pamiętasz co ci odpowiadałam ilekroć pytałaś o tatę?

 - Mówiłaś, że tatuś bardzo nas kocha, ale nie może z nami być.

 - No właśnie. Tata nas kocha i bardzo chce z nami być.

Pola podniosła głowę i skupiła się na twarzy matki.

 - Chce…?

 - Bardzo chce. Chce cię poznać, bo do tej pory było to niemożliwe. Dzisiaj widziałam się z tatą i prosił, żebym cię zapytała, czy chcesz się z nim spotkać.

Oczy dziewczynki zrobiły się ogromne.

 - Naprawdę?

Ula pokiwała głową.

 - Naprawdę.

 - Ja bardzo, bardzo, bardzo chcę się z nim spotkać. Możemy go zaprosić do nas? Możemy go zaprosić jutro?

 - Jutro jeszcze będziemy u dziadka, ale pojutrze, dlaczego nie? Obiecałam tacie, że oddzwonię do niego po rozmowie z tobą i powiem co ustaliłyśmy.

 - A możesz zadzwonić do niego teraz? Mutti bitte …

 - No dobrze. Jeśli tak chcesz. Umawiamy się w takim razie na poniedziałkowe popołudnie, tak?

Mała rzuciła jej się na szyję.

 - Bardzo cię kocham i kocham tatę chociaż go nie znam. Bardzo chciałam, żeby z nami był.

Ula wybrała numer Marka i oddała córce telefon. Po paru sygnałach usłyszała Marka głos.

 - No jak tam Ula, dojechałaś szczęśliwie?

 - Tatusiu to ja, Pola…

 - Pola? Córeczko kochana… Nie spodziewałem się telefonu od ciebie. Rozmawiałaś z mamusią? – był w szoku a głos drżał mu tak jakby miał się za chwilę rozpłakać.

 - Tak i dlatego dzwonię. Bardzo chcę, żebyś przyjechał do nas w poniedziałek po południu. Ja chciałam, żeby to było jutro, ale jutro jesteśmy jeszcze u dziadka.

 - Kochanie oczywiście, że przyjadę. Bardzo tęskniłem i bardzo chciałem cię poznać. Chyba nie będę się mógł doczekać poniedziałku.

 - Ja też. Kocham cię tatusiu i jeszcze daję ci mamę.

 - Marek umawiamy się tak jak ci Pola mówiła. Przyjedź po pracy. Obie zapraszamy cię na domowy obiad. Adres wyślę ci sms-em.

 - Dziękuję Ula. Na pewno będę koło szesnastej. Jestem ci bardzo wdzięczny a Pola po prostu rozłożyła mnie na łopatki. Nie mogę powstrzymać łez. Tak bardzo chciałbym ją przytulić i uściskać.

 - To wszystko przed tobą. Do zobaczenia w takim razie. Obie cię pozdrawiamy.

Marek poczekał aż Ula się rozłączy i dopiero odłożył telefon. Dygotał na całym ciele i nie mógł się uspokoić. Twarz miał mokrą od łez.

 

 

W niedzielny, późny poranek obudził się w zupełnie innym nastroju. Wciąż odczuwał podekscytowanie po rozmowie z córką. Po prosty go roznosiło. Zjadł porządne śniadanie i zaparzył sobie smoliste espresso. Sięgnął po telefon wybierając numer Sebastiana. Gdy ten się odezwał zapytał, czy ma na dzisiaj jakieś plany.

 - Nie mam żadnych. Będę leżał cały dzień na kanapie i gapił się w telewizor.

 - W takim razie zapraszam cię do siebie na pizzę i piwo. Chcę pogadać, ale to nie rozmowa na telefon.

Przyjaciel zjawił się w przeciągu godziny. Przywitał się z Markiem i zasiadł w wygodnym fotelu z butelką piwa. Marek usiadł naprzeciwko informując go, że pizzę przywiozą o trzynastej.

 - Wczoraj spotkało mnie ogromne szczęście – zagaił. Olszański nastawił uszu. Słowo „szczęście” raczej nie istniało w słowniku Marka od wielu lat. – Pojechałem do Złotych Tarasów na zakupy i w spożywczym natknąłem się na Ulę.

Sebastian zakrztusił się piwem, które pociekło mu po brodzie.

 - Ulę? Jak to Ulę, przecież mówiłeś, że wyjechała.

 - Ale wróciła już na dobre. Długo rozmawialiśmy i wyjaśniliśmy sobie wszystko. Żebyś ty ją widział Seba… Nic się nie zmieniła poza tym, że wypiękniała jeszcze bardziej.

 - To gdzie ona się podziewała, że nie mogłeś wpaść na jej trop?

 - Najpierw była w Stanach a potem przeniosła się do Niemiec. W Stanach urodziła mi córkę – Marek widząc reakcję Olszańskiego na te rewelacje od razu pośpieszył z wyjaśnieniami. – Zanim coś powiesz, to wiedz, że to na pewno moje dziecko. Spójrz – wyciągnął zdjęcie podsuwając je pod oczy przyjaciela. – Jest bardzo do mnie podobna.

 - Rzeczywiście…, nawet dołeczki odziedziczyła po tobie. Śliczne dziecko. Kiedy zdążyłeś je zmajstrować?

 - Pamiętasz nasz wypad do SPA? To tam zaszła w ciążę, ale jej objawy poczuła dopiero w Stanach. Wczoraj po południu Pola zadzwoniła do mnie i zaprosiła na jutro do nich. Bardzo chce mnie poznać. Kompletnie się rozkleiłem po tym telefonie. Byłbym szczęśliwy, gdybyśmy stworzyli prawdziwą rodzinę.

 - I za to wypijmy. Trzymam za was kciuki.

116 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page