top of page
Szukaj
Zdjęcie autoragoniasz2

ZMANIPULOWANE ŻYCIE - rozdział 11

ROZDZIAŁ 11


Weekend w Nieporęcie wszyscy uznali za bardzo udany, nawet Ula. Bez wątpienia ona i Marek zbliżyli się do siebie, choć trudno było jeszcze orzec o stuprocentowym zaufaniu. Na pewno mogła powiedzieć, że oto znalazł się ktoś, kto obdarzył ją uczuciem, martwił się o nią i dbał o jej komfort. Po raz pierwszy w życiu poczuła się dla kogoś ważna nie licząc Agaty. Poczuła się ważna dla mężczyzny. W poniedziałkowe popołudnie dzieliła się przeżyciami z Nieporętu ze swoją psychoterapeutką. Ta pochwaliła ją za to, że powoli zaczyna wychodzić ze swojej skorupy, że nabiera odwagi i otwiera się na świat i ludzi. Ula wspomniała też o niepowodzeniach dotyczących poszukiwania ojca, ale lekarka uznała, że teraz nie jest jeszcze ten właściwy czas.

- Ustaliłyśmy sobie już na początku pewne priorytety, pamiętasz? Pierwszy i najważniejszy dotyczył twojej równowagi psychicznej, zapanowania nad tym rozchwianiem emocjonalnym i skierowania uwagi na inne aspekty życia. Powolutku to realizujemy. Nie wszystko od razu Ula. Musisz być cierpliwa i dać sobie szansę na normalność. Ojciec musi poczekać, bo sama wiesz, że nadal nie masz w sobie poczucia pewności i nie potrafisz nikomu w pełni zaufać. Zobaczysz, że znajdzie się czas na wszystko. Na ojca także.

Zawsze po sesjach z tą kobietą czuła się znacznie lepiej. Była rozluźniona i zrelaksowana a ponieważ zdarzało się to coraz częściej uznawała, że jest to niejako miernik poprawy stanu jej zdrowia. Do domu wróciła w dobrym nastroju, który jeszcze się poprawił, gdy Agata postawiła przed nią parujący obiad. Usiadła naprzeciw Uli i splotła dłonie.

- Muszę ci coś powiedzieć i aż się boję jak na to zareagujesz.

- Stało się coś? – Ula wbiła w nią zaniepokojone spojrzenie.

- Właściwie tak, ale nic złego. Wczoraj Alex zaproponował mi wspólne zamieszkanie ze sobą. Miałabym się do niego przeprowadzić…

Zaskoczona Ula zakrztusiła się zupą. To było coś nowego a zarazem niepokojącego.

- Ja to doskonale rozumiem Aga. Rozumiem, że jak dwoje ludzi się kocha, to chcą jak najwięcej przebywać razem tylko… Chcesz sprzedać to mieszkanie, tak? Mam sobie poszukać czegoś innego? – wyrzuciła z siebie przestraszona.

- Co też ci przychodzi do głowy?! – Barańska obruszyła się. - Nigdy nie sprzedam tego mieszkania, bo mam do niego sentyment. Dobrze wiesz jak bardzo babcia była mi bliska. Ja tylko się martwię jak ty sobie poradzisz tu beze mnie?

- I tylko tyle? Nie wyrzucasz mnie?

- Oczywiście, że nie. Poza tym zarabiasz wystarczająco dużo, żeby móc utrzymać mieszkanie i o to jestem spokojna. Alexowi zależy, żeby odbyło się to jak najszybciej, ale ja wciąż się waham.

- Kochasz go?

- Nad życie, bo jest dobry, kochający, opiekuńczy, wspaniały i mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.

- To nawet się nie zastanawiaj, tylko zacznij się pakować i nie martw się o mnie. Ze mną coraz lepiej i mam solidne oparcie w Marku.

- Naprawdę?

- Powiedział mi, że zakochał się we mnie i że zawsze będzie mnie chronił i wspierał bez względu na to, co przeżyłam w przeszłości.

- Powiedziałaś mu?

Ula przecząco pokręciła głową i bezradnie rozłożyła ręce.

- Nie dałam rady. Jak będę silniejsza, to na pewno mu wszystko opowiem, ale jeszcze nie teraz i uprzedzając twoje następne pytanie, bo widzę, że już otwierasz usta powiem, że na razie nie wiem, czy go kocham. Nie potrafię nazwać tego, co do niego czuję. Na pewno nie jest mi obojętny. Gdyby się coś działo, zawsze mogę zadzwonić do niego lub do ciebie, prawda? Nie ociągaj się więc i zacznij się pakować.


Dostawszy przyzwolenie od przyjaciółki Agata nie traciła czasu. Niezwłocznie wykonała telefon do ukochanego informując go, że może przyjechać po nią choćby dzisiaj.

- Wezmę na razie tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a resztę będę sukcesywnie przewozić więc jeśli chcesz, możesz przyjechać nawet zaraz.

Alex wydał z siebie radosny krzyk.

- Kocham cię i uwielbiam, i zaraz u was będę.

Do wieczora Agata przy pomocy Uli spakowała dość dużą walizkę. Żegnały się tak jakby miały się nie zobaczyć przez co najmniej rok. Alex podśmiewał się tylko mówiąc, że zachowują się jak te dwie baby, co po siedmiu latach wyszły z więzienia i nie potrafiły się ani rozstać, ani nagadać.



Ula przekręciła zamek w drzwiach i omiotła spojrzeniem mieszkanie. Nagle zrobiło się puste i ciche. Będzie musiała do tego przywyknąć. W Rysiowie zawsze miała na głowie nieustannie zrzędzącą matkę, czepiającą się wszystkiego i wciąż pouczającą. Tu była Agata, niemal jej siostra i najlepsza przyjaciółka, dzięki której stanęła na nogi i usamodzielniła się. Teraz przyszedł czas na prawdziwą samodzielność a ona bardzo się postara, żeby nic nie zepsuć.


Tymczasem Alex zaparkował samochód na podjeździe. Wyskoczył z niego otwierając drzwi od strony pasażera. Porwał Agatę na ręce i wniósł po schodach pod same drzwi. Przekręcił w nich zamek i przeniósł ją przez próg. Postawił ją na podłodze i wpił się w jej usta.

- Boże jak ja cię kocham i jestem taki szczęśliwy, że zgodziłaś się ze mną zamieszkać. Rozgość się a ja pójdę po bagaże.

Tak naprawdę nie zawracali sobie nimi głowy. Walizka została w przedpokoju, a Alex napuściwszy do wielkiej wanny wody i pachnącego żelu zaproponował pierwszą wspólną kąpiel. Agata doskonale wiedziała dokąd to wszystko zmierza, ale nie protestowała. Kochała go przecież nieprzytomnie i pragnęła od dawna. Jej skrępowanie wynikało jedynie z faktu, że do tej pory miała jednego partnera w życiu i to w dodatku bardzo dawno.

Stanęła przed nim zawstydzona a on delikatnie zaczął ściągać z niej ubranie. Omiótł jej nagie ciało zachwyconym wzrokiem. Pod wpływem podniecenia jej pełne piersi sterczały wdzięcznie, a ona sama oddychała płytko jakby bała się zaczerpnąć powietrza.

- Jesteś zjawiskowa – dotarł do niej jego zmysłowy szept. – Podszedł do niej i objął ją jedną ręką drugą kładąc pod pośladki i podnosząc do góry. Oplotła jego biodra nogami czując jak bardzo jest pobudzony. Wszedł do wanny i usiadł w niej razem z przyklejoną do jego ciała Agatą. Ułożył ją na sobie i zaczął namiętnie całować. Nagle poczuła go w sobie jak boleśnie rozpychał się w jej wnętrzu, jak parł coraz głębiej i głębiej. Skrzywiła się i jęknęła przeciągle. On dotarł już do końca, a ona wreszcie poczuła ulgę. Jego pchnięcia były zdecydowane i mocne. Nigdy wcześniej nie odczuwała czegoś tak bardzo przyjemnego. Poddała się temu rytmowi i przymknęła z lubością oczy. Złapał ją wpół i przekręcił na plecy. Uczepiła się uchwytów, żeby nie osunąć się na dno wanny. Zarzucił jej nogi na swoje ramiona penetrując jej wnętrze coraz mocniej i szybciej. Po jakimś czasie to było nie do zniesienia. Jej ciało zalała fala błogich skurczy. Alex też wystrzelił i pulsował w niej długo przyciskając ją mocno do siebie. Skurcze ustały choć ona dygotała jeszcze jak w febrze. Wyszedł z niej i sięgnął po ogromny ręcznik. Pomógł jej wyjść z wanny i otuliwszy ją nim przeniósł na rękach do swojej sypialni. Ta noc należała do nich. Wyposzczony Alex nie odpuszczał i wciąż było mu mało. Zachodziła w głowę jak to możliwe, że za każdym razem udaje mu się wzbudzić w niej pożądanie.




O drugiej w nocy miała już dość tych uniesień.

- Kochanie nie wszystko naraz. Zostaw też coś na później. Jest środek nocy, a my musimy przecież jutro wstać do pracy. Całe życie przed nami i na pewno zdążymy się sobą nacieszyć.

Przytulił się do jej pleców całując jej kark.

- Wiem, wiem, ale jak można leżeć bezczynnie, gdy ma się obok tak ponętne ciało? Gdybym mógł, nie wychodziłbym z łóżka w ogóle. Byłaś cudowna i wspaniała – mruknął. – Śpij dobrze skarbie.



Zbliżał się termin pokazu i w związku z tym obie dziewczyny były zawalone robotą. Ula dodatkowo śledziła giełdę i pozostawała w stałym kontakcie z maklerem. Ponieważ Paulina Febo nadal siedziała w Mediolanie Violettę przeniesiono tymczasowo do działu Marka do pomocy. Ona i Agata wciąż latały po mieście załatwiając sprawy związane z pokazem. Trzeba było dopilnować cateringu, kwiaciarni, zespołu muzycznego, który miał grać na bankiecie i wynajmu modelek i modeli, bo kolekcja, którą stworzył Pshemko miała charakter koedukacyjny. Ula biedziła się wciąż z liczeniem kosztów i ich cięciem, żeby choć trochę zaoszczędzić. Nic nie mogło się posypać i wszystko musiało chodzić jak w szwajcarskim zegarku.

W tak zwanym międzyczasie przyszła odpowiedź z ministerstwa dotycząca podatku VAT i okazała się bardzo pomyślna dla Febo&Dobrzański. Udzielono zgody na niższy we wszystkich punktach, które wyszczególniono w piśmie. Alex był wniebowzięty. Najpierw przyleciał i wyściskał Agatę, a potem podekscytowany pobiegł do prezesa. Nawet nie pukał tylko wpadł do jego gabinetu jak burza, co nieco wystraszyło Krzysztofa, bo aż złapał się wymownie za serce.

- Alex, oszalałeś synu?



- Nie oszalałem Krzysztof – rozradowany wbił się w fotel ciężko dysząc. – Spójrz. Właśnie przyszła odpowiedź od ministra. Przyznali nam niższy VAT na wszystkie usługi, które wymieniliśmy. Agatę powinienem na rękach nosić, bo to wszystko dzięki niej. Gdyby tak inteligentnie nie umotywowała tego pisma, nic by z tego nie wyszło.

- Na rękach możesz ją ponosić, ale oprócz tego dajcie jej porządną gratyfikację pieniężną. Zaoszczędzimy na tym niższym podatku mnóstwo pieniędzy. Ja mam was uczyć jak nagradzać dobrych pracowników? Do wypłaty dodatkowo co najmniej pięć tysięcy złotych. Myślę, że dziewczyna się ucieszy.

- Wielkie dzięki Krzysztof. Na pewno się ucieszy. Będę leciał.



Pokaz okazał się spektakularnym wydarzeniem, o którym długo jeszcze pisano w gazetach pochlebne recenzje. Pshemko puchł z dumy podobnie jak cała Febo-Dobrzańska rodzina. Dziewczyny zostały finansowo docenione przez samego prezesa. Ula za najlepszy budżet od wielu lat, a Agata i Violetta za zaangażowanie w organizację pokazu, który przebiegł wspaniale i tylko Alex się zżymał, że nie ma na nim siostry, choć zawsze przecież była obecna. Agata pocieszała, że być może zatrzymały ją w Mediolanie jakieś ważne sprawy i nie mogła się wyrwać. Bomba wybuchła po dwóch tygodniach, kiedy Alex odebrał od niej korespondencję. Jak tylko przeczytał tego maila, ruszył z nim do Marka.

- Ona nie wraca, wyobrażasz sobie? Nie wraca. Zatrzyma udziały i będzie się zjawiać tylko na posiedzeniach zarządu. Poznała tam kogoś i zakochała się. Ma matrymonialne plany. Podobno planują ślub już w święta. Do cholery! – trzasnął pięścią w oparcie fotela. – Ja też planowałem w święta!

- Serio? – Marek wytrzeszczył na niego oczy.

- No serio, serio. Za kilka dni chciałem się oświadczyć. Nawet pierścionek już kupiłem.

- No to gratuluję chłopie. Nie tracisz czasu.

- A po co mam tracić? Kocham Agatę i chcę z nią być do końca życia. Ona też mnie kocha więc na co się oglądać?

- Słuchaj, jeśli zależy ci na pośpiechu, to można to załatwić inaczej. Oświadczysz się załóżmy w niedzielę. Mamy wrzesień. Jestem pewien, że do końca listopada załatwicie wszystko. Wiesz, że dużą rolę odgrywają tu pieniądze, a te przecież masz. Ja mogę ci załatwić zaproszenia, tylko musisz sporządzić listę gości. Seba też na pewno pomoże.

Febo zerwał się z fotela gotowy do działania.

- Nie będę się oświadczał w niedzielę. Lecę po kwiaty i zrobię to jeszcze dzisiaj.

Kiedy wyszedł a raczej wystrzelił z gabinetu, Marek pomyślał, że jego przyrodni brat kompletnie oszalał.


Usłyszawszy dźwięk swojego telefonu Agata spojrzała na wyświetlacz i uśmiechnęła się.

- No, co tam? Stęskniłeś się za mną?

- I to bardzo – usłyszała głos ukochanego i rozchichotała się. – Jestem na dole. Możesz zejść na chwilę?

- Pójdziemy na lunch?

- Jeśli jesteś głodna, to pójdziemy.

- W takim razie już schodzę.

Wybiegła z budynku i rozejrzała się, ale nigdzie nie wypatrzyła Alexa. Ponownie zadzwonił jej telefon.

- Kochanie, czy ty bawisz się ze mną w kotka i myszkę?

- Nic z tych rzeczy. Wejdź do parku. Siedzę na pierwszej ławeczce po prawej stronie.

Nieco zdezorientowana przebiegła ulicę wpadając wprost w otwartą, parkową bramę. Teraz go zobaczyła. Podbiegła do ławki i usiadła obok niego.

- Co to za gra? – wysapała.

- To nie gra kochanie – Alex przykląkł na jedno kolano i wyciągnął zza pleców wielki bukiet czerwonych róż.



- Wiesz jak bardzo cię kocham. Kocham nad życie i nie wyobrażam sobie go bez ciebie. Jeśli kochasz mnie równie mocno uczyń mi ten zaszczyt i zostań moją żoną na dobre i na złe.

Agacie zaszkliły się oczy. Nie sądziła, że ten dzień, o którym tak bardzo marzyła będzie właśnie dzisiaj.

- Oczywiście, że zostanę twoją żoną, bo jesteś miłością mojego życia.

Wsunął jej imponujący brylant na palec i przylgnął do jej ust całując namiętnie.

- Jestem prawdziwym szczęściarzem kochanie. Dziękuję.

49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page