top of page
Szukaj
gajazolza

ZMANIPULOWANE ŻYCIE - rozdział 4

ROZDZIAŁ 4



Dobrzański przysiadł na kanapie obok Olszańskiego i wyciągnął dokumenty z teczki zagłębiając się w ich czytanie. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to zdjęcie pięknej kobiety o niesamowicie błękitnych, dużych oczach i jędrnych, pełnych ustach. Odniósł wrażenie, że ta delikatna i niezwykle subtelna twarz spowita jest jakimś smutkiem. To wydało mu się intrygujące i pomyślał, że to jest twarz kogoś, kto nosi w sobie jakąś tajemnicę.



- Urszula Cieplak… Ja już słyszałem to nazwisko, ale kojarzę je z zupełnie inną osobą – Marek potarł czoło i spojrzał na Sebastiana. – Na uczelni była taka jedna o tym nazwisku. Widziałem ją kilka razy, ale nie rozmawiałem nigdy. Poza tym wyglądała zupełnie inaczej niż ta tutaj. To nazwisko utkwiło mi w pamięci dlatego, że ona ciągle dostawała nagrody dziekańskie i rektorskie za jakieś projekty i symulacje, z których potem korzystała uczelnia i miała z tego profity. Poza tym ona też udzielała korepetycji z matmy i w ten sposób dorabiała. Aż dziwne, że nie kojarzysz tego nazwiska. Rzecz w tym, że tamta Ula Cieplak była skromną i raczej biedną dziewczyną, ale genialnie uzdolnioną i przede wszystkim wyglądała zupełnie inaczej. Raczej nie powalała urodą a ta jest prawdziwą pięknością. Spójrzmy, co skończyła – znowu zagłębił się w tekst. – Ekonomię i zaocznie Zarządzanie i Marketing na SGH. Ta uczelnia to był warunek konieczny, o ile dobrze pamiętam. Cztery języki obce. Angielski, niemiecki i rosyjski biegle. Włoski na średnim poziomie. Alex by się ucieszył. Sześć certyfikatów z kursów… Co my tu mamy… Giełda, bankowość, globalny biznes, finanse i rachunkowość, również dwa angielskie: International Economics (BA) – Ekonomia Międzynarodowa i Quantitative Methods in Economics and Information Systems (BA) - Metody ilościowe w ekonomii i systemach informatycznych. Cholera, jestem pod wrażeniem! Jeśli ją przyjmiemy, to będzie najlepiej wykształconą osobą w tej firmie. Nikt nie ma takich kwalifikacji a w dodatku stanowisko mojej asystentki jest znacznie poniżej jej możliwości. Z drugiej strony bylibyśmy ostatnimi kretynami, gdybyśmy jej nie przyjęli. Dzwoń do niej. Może jeszcze nie odeszła zbyt daleko. Poproś, żeby wróciła do firmy na rozmowę kwalifikacyjną. Ja idę do Febo.


Zastał Alexa konferującego z księgowym Turkiem, ale to z czym przyszedł było o wiele ważniejsze.

- Muszę wam przerwać. Mam naprawdę coś pilnego i wyjątkowego. Chcę, żebyś wyraził swoją opinię. - Turek wyszedł a Marek zajął jego miejsce. – Wiesz, że dałem ogłoszenie na stanowisko mojej asystentki, bo mam wakat? – Febo kiwnął głową. – Dzisiaj przyszła dziewczyna. To są jej dokumenty. Po prostu mnie zamurowało. Czytaj.

Alex wpatrzył się w tekst, a potem przejrzał resztę papierów. I on był pod wrażeniem. Sam uważał się za świetnego finansistę, ale ta kobieta stała znacznie wyżej.



- Nie ma mowy, żebyśmy wypuścili ją z rąk.

- O tym samym pomyślałem. Ona niedawno wyszła z firmy, ale Sebastian już do niej dzwoni z prośbą, żeby wróciła. Koniecznie musimy z nią porozmawiać i przekonać się, czy wszystko jest zgodne z prawdą. Chciałbym, żebyś był przy tej rozmowie. Jeśli wszystko się zgadza to nie mogę jej dać stawki jak dla asystentek, bo zwieje nam po miesiącu. Ewentualnie zwiększymy jej trochę zakres obowiązków. Ile byś zaproponował?

- Co najmniej osiem, dziesięć tysięcy. Może i dla mnie mogłaby czasem popracować?

- Nie miałbym nic przeciwko temu.

- Zaproponuj osiem tysięcy plus kwartalna premia. Po trzech miesiącach okresu próbnego podniesiemy jej do dziesięciu. A gdzie do tej pory pracowała?

- Nadal pracuje. W banku. Ciekawe dlaczego szuka innej pracy. Zapytam ją o to. Dam ci znać, jak się pojawi. Na razie.


Dochodziła już do przystanku, gdy usłyszała dźwięk swojej komórki.



Wyciągnęła ją z torebki patrząc na wyświetlacz, ale numer był jej zupełnie obcy. Wciąż obawiała się, że matka wykombinuje coś i jednak do niej zadzwoni z numeru, którego nie rozpozna. – A jak to ktoś inny? – Zdecydowanie nacisnęła guzik z zieloną słuchawką.

- Halo… - odezwała się niepewnym głosem.

- Pani Urszula Cieplak?

- Tak. Słucham pana.

- Sebastian Olszański z tej strony. Mam pytanie. Czy jest pani jeszcze w pobliżu firmy? Jeśli tak, czy mogłaby pani przyjść raz jeszcze?

- Brakuje jakichś dokumentów, tak?

- Nie, nie. Z dokumentami jest wszystko w porządku. Wprawdzie mówiłem pani, że odezwę się najdalej do dwudziestego drugiego, ale po pani wyjściu poszedłem z teczką do dyrektora Dobrzańskiego i nie ukrywam, że obaj jesteśmy pod ogromnym wrażeniem pani kompetencji. To stąd prośba o ponowne przyjście, ponieważ chcemy z panią porozmawiać na temat przyjęcia do pracy bez żadnych eliminacji.

- Bardzo miło mi to słyszeć. Nie odeszłam daleko więc za pięć minut powinnam dotrzeć.

- Ja będę czekał na panią przy recepcji na piątym piętrze. Do zobaczenia.

Olszański rozłączył się. Wyszedł na korytarz, na którym dojrzał wracającego od Alexa Marka. Dobrzański podszedł do niego pytając - i co? Dodzwoniłeś się? Przyjdzie?

- Nie odeszła daleko. Będzie tu za pięć minut. Przyprowadzę ci ją, bo obiecałem, że zaczekam na nią przy recepcji.

- Super. Ja w takim razie idę do siebie. Poinformuję Alexa, bo chcę, żeby był obecny przy tej rozmowie. On lepiej się zna na finansach ode mnie.



Wyszła z windy nieco zdyszana z zaróżowionymi od szybkiego chodu policzkami. Olszański oderwał się na jej widok od lady recepcji i dziękując jej za przyjście poprowadził do gabinetu Marka. Weszła tam bardzo onieśmielona i obrzuciła pełnym wahania spojrzeniem dwóch obecnych tam mężczyzn.

- Dzień dobry… - przywitała się.

- Dzień dobry – odpowiedzieli chórem.

- To pani Urszulo jest Marek Dobrzański dyrektor do spraw zarządzania i marketingu, a to Alexander Febo dyrektor finansowy – przedstawił obu panów Olszański i dyskretnie opuścił pokój.

- Proszę spocząć – Marek wskazał jej wygodny fotel po czym, gdy już usiadła, zajęli miejsce i oni. – Muszę przyznać, że zarówno CV jak i pozostałe dokumenty a zwłaszcza certyfikaty zrobiły na nas ogromne wrażenie. Kiedy pani zdążyła zrobić te wszystkie kursy? – ostatnie pytanie zadał w języku angielskim. Zrozumiała, że ją testuje i powinna również odpowiedzieć w tym języku.

- Większość udało się zrobić na ostatnim roku studiów. Dwa ostatnie anglojęzyczne zrobiłam po ich ukończeniu – odparła płynną angielszczyzną.

- Jestem od pani trzy lata starszy a ponieważ też skończyłem SGH zakładam, że przez blisko dwa lata mijaliśmy się na uczelni. Przyznaję, że pani nazwisko nie jest mi obce, bo przez jakiś czas często je słyszałem. Było głośno o pewnej Uli Cieplak, która była bardzo utalentowana w zakresie ekonomii. Dostawała liczne nagrody za swoje symulacje i za publikacje w Forbes’ie. Co za dziwny zbieg okoliczności, prawda? Tamta Ula jednak w niczym nie przypominała pani. Mam tu na myśli wygląd. Była niezwykle skromną dziewczyną unikającą raczej towarzystwa. Ja sam nie rozmawiałem z nią nigdy.

- Ma pan rację. Ja pana dobrze pamiętam z tamtego okresu. To ja jestem tą Ulą, o której pan mówi – powiedziała cicho. Marek uśmiechnął się z sympatią.

- Bardzo się pani zmieniła a ja sądziłem, że pamięć płata mi figle. Ale przejdźmy do konkretów. Alex?

Febo poprawił jedwabny szaliczek zawiązany pod szyją i zapytał po włosku.

- Jaki zakres pracy najbardziej by pani odpowiadał? W czym jest pani najlepsza?

- Myślę, że sprawdziłabym się dobrze w planowaniu budżetu. Zwykle chodzi o to, żeby był jak najbardziej optymalny i pozwolił zaoszczędzić na wydatkach. Sądzę, że potrafię być dość kreatywna i przepraszam, że to powiem, posiadam chyba szósty zmysł, lub jak panowie wolą, intuicję, która jak do tej pory jeszcze mnie nie zawiodła. Mogę prowadzić negocjacje biznesowe w czterech językach, mogę pomóc w załatwieniu najkorzystniejszego kredytu nawet walutowego, jeśli firma by takiego potrzebowała. Nie wiem, czy firma weszła na giełdę, jeśli tak, to mogę zrobić symulację zainwestowanych pieniędzy i przewidzieć potencjalne zyski, jeśli nie, będę pomocna, żeby firmę na tę giełdę wprowadzić. Dobrze znam mechanizmy nią rządzące i po prostu ją czuję.

- Dlaczego chce pani zrezygnować z dotychczasowej pracy? O ile wiem pracuje pani w banku.

- To prawda. Niestety nie mam tam perspektyw rozwoju. Od prawie dwóch lat zatrzymałam się na pewnym etapie, a to bardzo frustrujące. Opowiadanie klientom w kółko, na czym polega wzięcie kredytu i przybijanie na umowach pieczątek, to nie jest szczyt moich marzeń. Mam mnóstwo pomysłów, które z powodzeniem mogłabym zrealizować. Pomysłów, które w niedalekiej perspektywie dałyby realne zyski jakiejkolwiek firmie, ale nie bankowi, którego system jest skostniały i mało elastyczny. Podjęcie pracy w tej instytucji okazało się pomyłką niestety.

- Pani Urszulo – odezwał się Dobrzański – zdaje sobie pani sprawę, że pani kwalifikacje znacznie przewyższają te, które są wymagane na stanowisku mojej asystentki. W związku z tym mamy pewną propozycję. Przyjmiemy panią na trzymiesięczny okres próbny z pensją osiem tysięcy brutto plus premia kwartalna. Po tym okresie obejmie pani samodzielne stanowisko specjalisty do spraw ekonomiczno-finansowych. Ponieważ do tej pory nie mieliśmy takiej funkcji w firmie, Alex wpadł na pomysł, żeby utworzyć takie stanowisko i powołać na nie właśnie panią. Wraz z tą zmianą zmieni się też pani stawka i będzie wynosić dziesięć tysięcy brutto plus rzecz jasna kwartalna premia w wysokości trzydziestu procent. W tej firmie mamy także system nagród i jeśli pani się wykaże, to z całą pewnością nie będziemy skąpi. Stanowisko do spraw ekonomiczno-finansowych jest taką trochę hybrydą a zakres obowiązków będzie nieco poszerzony, bo zajmować się pani będzie stroną ekonomiczną mojego działu i finansową działu Alexa. Wprawdzie on ma własną komórkę finansową liczącą kilka osób, ale tu bardziej chodzi o sprawy naprawdę trudne, skomplikowane, wymagające zastanowienia się i czasem świeżego spojrzenia na zagadnienie. Myślę, że nie powinna mieć pani z tym żadnego problemu i doskonale sobie poradzi, bo obydwa działy ściśle ze sobą współpracują a przepływ informacji jest doskonały. I co pani na to? Odpowiadają pani warunki? Oczywiście jesteśmy też zainteresowani, od kiedy mogłaby pani zacząć.

Siedziała kompletnie oszołomiona wytrzeszczając swoje błękitne oczy na Dobrzańskiego. Pomyślał, że mógłby w nich utonąć, bo nigdy piękniejszych nie widział. Jej przedłużające się milczenie trochę go zaniepokoiło więc ponowił pytanie.

- Pani Urszulo, zgadza się pani na nasze warunki?

Otrząsnęła się jak z ciężkiego snu.

- To najwspanialsza propozycja jaką kiedykolwiek dostałam – powiedziała niemal szeptem. – Z radością ją przyjmuję i obiecuję, że ze swojej strony dam z siebie wszystko, żebyście panowie byli ze mnie zadowoleni. Myślę, że mogłabym zacząć z początkiem miesiąca.

Marek uśmiechnął się szeroko. Alex też zdobył się na uśmiech i wstał z kanapy wyciągając do Uli dłoń.

- Witamy więc na pokładzie. Bardzo się cieszymy. Bardzo. Ja już się pożegnam, bo obowiązki wzywają, a Marek wyjaśni jeszcze pani kilka spraw. Zanim jednak wyjdę, to powiem, że w tej firmie bez względu na zajmowane stanowisko wszyscy mówią sobie po imieniu. Tak więc ja jestem Alex.

- Ula – odwzajemniła silny uścisk Febo. Potem uścisnęła dłoń Markowi. Kiedy za Alexem zamknęły się drzwi Marek wyjaśnił jej, że pracują od ósmej do szesnastej trzydzieści z półgodzinną przerwą na lunch.

- Kiedy przyjdziesz pierwszego do pracy, odbierzesz u ochroniarza identyfikator. Musisz też donieść świadectwo pracy. Nie wiem, czy się zwolnisz z banku, czy przejdziesz za porozumieniem stron. Ta druga opcja byłaby lepsza, bo nie stracisz wtedy urlopu.

- Jeszcze nie wiem, co uda mi się załatwić. Jeśli będą bardzo oponować, to po prostu złożę wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. Jeśli to wszystko, to pójdę już. Jestem oszołomiona całym dzisiejszym dniem.

- To prawie wszystko. Na razie będziesz siedziała w sekretariacie, a po okresie próbnym urządzimy ci mały gabinecik. Widzimy się w takim razie pierwszego. Do zobaczenia.

- Do widzenia i bardzo dziękuję. Za wszystko.

40 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page