top of page
Szukaj
Zdjęcie autoragoniasz2

ZMANIPULOWANE ŻYCIE - rozdział 7

ROZDZIAŁ 7



Drogę z restauracji do biura przebyli w milczeniu. Dziewczyny siedzące na tylnym siedzeniu nawet na siebie nie patrzyły. Ula czuła się urażona. Wybuchła dopiero wtedy, gdy zaciągnęła Agatę do toalety.

- Co ty wyprawiasz? – zapytała cicho stanąwszy naprzeciwko niej. – Kto ci dał prawo do opowiadania o moim życiu obcym ludziom? Wiesz jak się poczułam? Miałam ochotę schować się pod stół. To ma być przyjaźń?

Agata popatrzyła na czerwoną twarz przyjaciółki, na łzy toczące się po jej policzkach i na trzęsące się ramiona. Odwróciła ją w kierunku lustra.

- Spójrz na siebie. Jesteś strzępem nerwów. Jesteś tak rozdygotana emocjonalnie, że nie potrafisz nad sobą zapanować. Czy słyszałaś, żebym wymieniła twoje nazwisko? Czy wymieniłam imiona rodziców? Czy wymieniłam w końcu Rysiów, w którym mieszkałaś? Podałam twój przykład celowo, bo liczyłam na to, że być może oni będą mieli jakiś dobry pomysł na odszukanie twojego ojca i nie pomyliłam się. Teraz przynajmniej wiesz, że możesz zapytać o miejsce jego pobytu w urzędzie miasta. To dodatkowa i bardzo cenna informacja, nie uważasz? Zachowujesz się jak ktoś nie bardzo zrównoważony psychicznie. Prosto z pracy jedziemy do tej psychoterapeutki. Ona na pewno znajdzie sposób na twoje fobie i frustracje. A teraz wytrzyj oczy i postaraj się uspokoić, bo nie masz żadnego powodu, żeby tak reagować, a ja nie jestem i nigdy nie byłam twoim wrogiem.

Ula zaczerpnęła kilka głębszych wdechów. Powoli uspokajała się. Agata miała rację a ona po prostu spanikowała. To nie był pierwszy atak paniki, bo takie zdarzały się już wcześniej. – Co ty mi zrobiłaś mamo? – zapytała w myślach. – Złamałaś mi charakter. Sprawiłaś, że jestem wrakiem człowieka. - Przyjęła od Agaty chusteczkę higieniczną i wytarła oczy.




– Bardzo cię przepraszam za ten wybuch – wykrztusiła drżącym głosem. - Spanikowałam. Najzwyczajniej w świecie spanikowałam.

- Wiem i dlatego trzeba zrobić z tym wreszcie porządek, żebyś poczuła się lepiej. Wracajmy do pracy.


Wysiadły ze starego Punto Agaty i ruszyły w kierunku otwartych drzwi przychodni. Ula miała niepewną minę i najwyraźniej obawiała się wyniku rozmowy z terapeutką. Agata podeszła do rejestracji i uśmiechnęła się do kobiety stojącej po drugiej stronie okienka.

- Dzień dobry pani. Ja dzisiaj dzwoniłam tu do was i zamówiłam wizytę u doktor Szydłowicz na godzinę siedemnastą piętnaście. Powiedziano mi, że dzisiaj nie ma wielu pacjentów i może mnie przyjąć, a raczej moją koleżankę. To pilne.

- Jak nazwisko?

- Urszula Cieplak.

- A tak. Proszę przejść na piętro, gabinet numer jedenaście. Proszę tam usiąść i poczekać, aż lekarka poprosi panią.

Przed gabinetem było pusto. Ula usiadła wzdychając ciężko. Czuła się przytłoczona. Nie miała pojęcia czego ma się spodziewać. Wreszcie drzwi otworzyły się i wyszedł z nich starszy mężczyzna a za nim kobieta mniej więcej czterdziestoletnia. Uśmiechnęła się do dziewczyn.

- Pani Cieplak?

- To ja… - Ula podniosła się z krzesła i wraz z lekarką zniknęła za drzwiami gabinetu.



Czas wlókł się niemiłosiernie. Agata spacerowała przemierzając w tę i z powrotem długi korytarz. Przeczytała treść wszystkich rozwieszonych na ścianach plakatów, kilka ulotek leżących na niewielkim stoliku i tabliczki z godzinami przyjęć pacjentów. Ula wyszła z gabinetu dopiero o osiemnastej trzydzieści. Była zapuchnięta od płaczu co Agatę mocno przeraziło. Objęła ją ramionami i mocno przytuliła.

- Wszystko będzie dobrze Ula, zobaczysz. Pierwszy raz zawsze musi boleć, bo odziera człowieka ze wspomnień tych najbardziej traumatycznych i przykrych, ale to minie. Nie płacz już. Całą twarz masz opuchniętą. Wracamy do domu.


Zjadły po talerzu niedzielnego rosołu. Agata pozmywała naczynia i zaparzyła Uli melisę na uspokojenie. Tak naprawdę to ona nic nie mówiła na temat przebiegu tej wizyty. Na pewno musiało być ciężko, skoro wyszła z gabinetu tonąc we łzach. Podeszła do kanapy i podała jej kubek z ziołami.

- Wypij. To cię trochę uspokoi.

- Jestem kompletnie rozwalona psychicznie. Ta Szydłowicz naprawdę jest dobra. Nawet nie masz pojęcia ile rzeczy potrafiła ze mnie wyciągnąć. Rzeczy, które przypomniałam sobie dopiero tam, w gabinecie. Sądziłam, że udało mi się o nich zapomnieć, a one wciąż we mnie żyją zepchnięte gdzieś na tył głowy. Zapytałam ją, czy kiedykolwiek uda mi się zapomnieć i nie wracać pamięcią do tego, co było. Pokręciła tylko głową. „To taka trochę nerwica natręctw. Mogę pani pomóc uporać się z lękami, z demonami przeszłości, ale przecież nie sprawię, że zapomni pani o matce, o tym jaka jest i czego się dopuściła wobec pani. Zdecydowała się pani od niej uciec i to był pierwszy, ważny krok, żeby się od niej uwolnić. Zerwała pani wszelkie kontakty. To, co pani zafundowano jest wspomnieniem zbyt mocnym, zbyt traumatycznym, za bardzo wywołującym cierpienie, żeby pamięć była w stanie to przetrawić i po prostu je zatrzeć. Ja pomogę pani skierować uwagę na inne, nowe bodźce. Pomogę skupić się na nich dostatecznie mocno, żeby przestała pani myśleć o przeszłości. Ona nie zniknie, ale stanie się łatwiejsza do zniesienia. Celem jest zmiana pani myślenia i nastawienia aż do całkowitego bagatelizowania tego, co było kiedyś. Nauczę panią zimnej kalkulacji a nie emocjonalnego reagowania na każde, bolesne wspomnienie. To długa droga, ale nie niemożliwa do pokonania.”



Uwierzyłam jej, chociaż jak wiesz, z natury jestem nieufna. Mam przychodzić w każdy poniedziałek po siedemnastej.

- Jestem pewna, że odniesie to dobry skutek. Nakręciłaś się dzisiaj dlatego, że przestałaś myśleć logicznie. Nie pomyślałaś o tym, że nie usłyszałaś niczego, co w jakiś sposób pozwoliłoby chłopakom na domysły, że to chodzi o ciebie właśnie. Usłyszałaś własną historię i wpadłaś w panikę, że za chwilę wszystko się wyda. Nie można tak reagować Ula, bo ja nigdy nie zrobiłabym nic przeciwko tobie i o tym najpierw powinnaś była pomyśleć. Ale dość już. Obie jesteśmy zmęczone. Idziemy spać, bo jutro mamy intensywny dzień.


Następnego dnia Alex wraz z Agatą pojechał do Fox Fashion. Pismo, które miała napisać Beata Lange okazało się zaledwie konspektem, ogólnym zarysem, który należało rozwinąć.

- Właściwie wszystko jest na tak, – mówiła Agata trzymając przed oczami wydruk tekstu – ale to za mało. Pomagałam kiedyś znajomemu ułożyć coś podobnego i wiem, że ogólniki są nie do przyjęcia i zostaną odrzucone. Oni zwracają uwagę na konkrety. Nie znaczy to, że mamy napisać elaborat na dziesięć stron, ale rzetelne pismo wyszczególniające ponderabilia, czyli rzeczy uchwytne, namacalne i wymierne. Trzeba wymienić absolutnie wszystkie usługi, na które chcemy mieć niższy VAT i umiejętnie umotywować. Mogę siąść do komputera i przy państwa pomocy zredagować to w sensowną całość.

Beata Lange i Alex przyglądali jej się w milczeniu. Tego ostatniego po prostu zatkało, a jego oczy wyrażały zaskoczenie i podziw. Nie miał pojęcia, skąd u tej dziewczyny tak fachowy zasób słów, ale pomyślał sobie, że i ona nie traciła czasu na uczelnianych wykładach.

- Tak chyba będzie najlepiej. Wygląda na to, że to ty masz tu największe doświadczenie, a my dopiero raczkujemy. Bierzmy się do roboty.

Przez blisko dwie godziny pochylali się nad pismem do ministra i gdyby nie kreatywność i świetne pomysły Agaty, nie wiadomo czy obu dyrektorom finansowym udałoby się ułożyć tak zgrabny, świetnie umotywowany i inteligentny tekst.

- Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem – Beata Lange podniosła się z fotela. – Znakomicie się pani spisała. Gdyby znudziła się pani praca w F&D to zapraszam panią do współpracy.

- Beata nie przesadzaj. Agata dopiero u nas zaczyna więc nie kaperuj mi pracowników. Będziemy się zbierać. Bardzo się cieszę, że to pismo wreszcie się urodziło.

Po wyjściu z Fox Fashion Alex zaprosił Agatę na lunch.

- Zasłużyłaś na najlepszy obiad świata więc nie odmawiaj i uczyń mi ten zaszczyt jedząc go w moim towarzystwie.

Nie protestowała. Dobrze czuła się w jego obecności i przyjemnie jej się z nim rozmawiało. Poza tym wciąż nie przestawał jej chwalić i mówić jak bardzo jest pod wrażeniem jej wiedzy i kompetencji.

- Już wczoraj oniemiałem na twój widok, bo jesteś po prostu powalająco piękna i byłbym najszczęśliwszym facetem na ziemi, gdybyś zechciała się ze mną spotykać.

Agata podniosła głowę znad talerza i wbiła w niego zdziwiony wzrok.

- Proponujesz mi randki?

Ujął jej dłoń i podniósł do ust.

- Proponuję ci miliony randek, jeśli tylko się na nie zgodzisz.

- Bardzo mnie zaskoczyłeś… Nie sądziłam, że mogę się podobać komuś takiemu jak ty. Jesteś mądry, przystojny i taki zrównoważony… Imponujesz mi. Myślę, że moglibyśmy spróbować…



Twarz Alexa rozjaśnił szeroki uśmiech. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak się uśmiechał.



Ula od rana miała pełne ręce roboty. Od Alexa dowiedziała się, że mają zielone światło na wprowadzenie firmy na giełdę, bo prezes Dobrzański lubił odważne posunięcia i zapalił się do tego pomysłu. Zdążyła już wydrukować niezbędne dokumenty i teraz czytała opinie o domach maklerskich w Warszawie chcąc wybrać ten najlepszy. Wynotowała też kilka spółek, które na koniec roku wygenerowały największy przychód. Dino Polska - rywal Biedronki, 4Fun Media - grupa mediowa i reklamowa, CD Projekt - twórca kultowej gry "Wiedźmin" i Dekpol - świadcząca usługi generalnego wykonawstwa produkcji osprzętów do maszyn budowlanych. Wszystkie zanotowały zyski netto powyżej stu dwudziestu pięciu procent. Śpieszyła się. Obiecała przecież Markowi, że zrobi mu jak najszybciej tę analizę kosztów za ostatnie trzy lata i nie chciała go zawieść. Tuż przed południem on sam wysunął się z gabinetu i spojrzał ze współczuciem na zawaloną tonami segregatorów Ulę. Nawet nie zareagowała na skrzyp otwierających się drzwi pogrążona w wyliczeniach.

- Ula przerwij sobie na chwilę – powiedział cicho nie chcąc jej wystraszyć. Podniosła głowę i wbiła w niego półprzytomny wzrok.

- Potrzebujesz czegoś?

- Jest pora lunchu. Harujesz od rana i przyda ci się krótka chwila oddechu. Chodźmy coś zjeść. Zaczęło mi burczeć w brzuchu.

Obrzuciła bezradnym spojrzeniem stosy na swoim biurku i westchnęła. Najchętniej nigdzie by nie szła, ale nie potrafiła odmówić szefowi.

- No dobrze…, tym razem jednak to ja coś zaproponuję. To będzie niespodzianka.

- Zgadzam się na wszystko – mrugnął do niej filuternie. Wykrzywiła usta w niemrawym uśmiechu i ruszyła w kierunku wind. Kiedy wyszli z budynku pociągnęła go w stronę ulubionej budki z zapiekankami. Kiedy do niej dotarli Marek był mocno zaskoczony.

- Tutaj chcesz jeść?

- Tutaj chcę kupić zapiekanki. Przekonasz się, że są pyszne, a zjemy w parku po drugiej stronie ulicy. Bardzo przyjemne miejsce. W czasie studiów często przychodziłyśmy tu z Agatą.

Trzymając w dłoniach długie bułki pokryte smażonymi pieczarkami, roztopionym serem i keczupem przeszli na drugą stronę jezdni wchodząc w otwartą na oścież bramę parku.

- Rzeczywiście pięknie tu – zachwycał się Marek stojąc nad brzegiem niewielkiego stawu i podziwiając pływające w nim dzikie ptactwo. Tu jest ławka. Usiądźmy. - Zajadali chrupiące bułki mrużąc oczy pod natrętnym naporem promieni słonecznych. Marek odwrócił twarz w kierunku Uli patrząc na jej ładny profil. – Mógłbym zadać ci jedno pytanie?

- Pytaj…

- Dlaczego wciąż jesteś taka smutna. Sprawiasz wrażenie jakbyś była w ciągłej żałobie. Ten smutek jest wszechobecny i spowija cię jak płaszcz. Usta czasem się uśmiechają, ale oczy pozostają wstrząsająco smutne.

Jej serce stanęło na moment. Czyżby chciał od niej wydobyć jakieś bardzo osobiste informacje? Z drugiej strony skąd miałby wiedzieć, co jej się w życiu przydarzyło? Westchnęła nieznacznie.

- Może kiedyś ci o tym opowiem, ale nie teraz, nie dzisiaj. Nie jestem gotowa na jakiekolwiek zwierzenia i właściwie kompletnie cię nie znam.


49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page